Kropka
: śr mar 12, 2008 3:01 pm
Przed chwilą wróciłam od weta. Przeprowadziłam moją Kropkę za Tęczowy Most.
Miała nowotwór... przeszła już 4 operacje a nowotwór wciąż się nawracał.
Tydzień temu zauważyłam, że oddaje mocz z krwią. Nie chciałam jej narażać na cierpienie i poddawać kolejnej operacji tylko po to by przedłużyć jej życie dla mnie.
Szłam z nią do wteterynarza a nogi pode mną uginały się jakby były z waty... ciężko było robić kroki.
To był cudowny szczur. Tyle z nią przeszłam... byla okropną rozrabiarą. Uwialbiała uciekać i siać zniszczenie w najbliższym otoczeniu. Ona jedna maleńka potrafiła zrobić większy bałagan niż moje 2 psy. Taki diabeł wcielony to był... i za to właśnie ją kochałam... nadal ją kocham...
Teraz jej towarzyszka została sama.
Miała nowotwór... przeszła już 4 operacje a nowotwór wciąż się nawracał.
Tydzień temu zauważyłam, że oddaje mocz z krwią. Nie chciałam jej narażać na cierpienie i poddawać kolejnej operacji tylko po to by przedłużyć jej życie dla mnie.
Szłam z nią do wteterynarza a nogi pode mną uginały się jakby były z waty... ciężko było robić kroki.
To był cudowny szczur. Tyle z nią przeszłam... byla okropną rozrabiarą. Uwialbiała uciekać i siać zniszczenie w najbliższym otoczeniu. Ona jedna maleńka potrafiła zrobić większy bałagan niż moje 2 psy. Taki diabeł wcielony to był... i za to właśnie ją kochałam... nadal ją kocham...
Teraz jej towarzyszka została sama.