Strona 1 z 1

Speed - moj kochany blue :(

: śr mar 19, 2008 1:17 pm
autor: violet
Smutno.. I pusto.. Miesiac temu nieoczekiwanie pozegnalam malego Beepa, a przed wczoraj za TM odprowadzilam Speeda, ogonka ktorego zycie nie rozpieszczalo, ktory przeszedl wiele i walczył dzielnie.. Do mnie nalezala decyzja o tym by pozwolic mu odejsc, bardzo chce wierzyc, ze zrobilam tym samym dla niego ostatnia dobra rzecz jaka moglam zrobic..
Speed wyszedl z problemow ze wszołami obronna lapka.. Choc byl caly rozdrapany i chudy - wyzdrowial, przytyl, rany zagoily sie.. Mialam juz nadzieje ze jakos szczesliwie uda mu sie dozyc pozniej starosci.. Dopoki nie pojawil sie ropien pod jego pyszczkiem.. Potem byla to juz kwestia dni.. Pierwsza wizyta u weta, przebicie ropnia, wydawalo sie ze przyniosla dobre rezultaty. Dostalismy dopyszczny lek przeciwzapalny.. Dwa dni pozniej zastalam we krwi cala klatke - okazalo sie ze byl to krwotok z rany po ropniu. Speedek o dziwo zachowywal sie normalnie, jakby nigdy nic, tylko jakos schudl w oczach. Natychmiast popedzilam do weta. 2 zastrzyki przepisane na 3 kolejne dni. Wlosy stanely mi deba jak pomyslalam ze znow wpakuja w niego tyle antybiotykow ( z trudem nadrobilismy normalny kolor zabkow po tym wszystkim co dostal z powodu wszolow, choc jeden i tak pozostawal bielutki ). Nastepnego dnia, wocilam do domu z zamiarem zabrania Speeda na zastrzyk. Zastalam sytuacje tragiczna. Znow pelno krwi.. Szczurek lezacy w dziwacznej pozycji, oslabiony do granic.. I chyba w tym momencie podjelam decyzje, wet tylko mnie w niej utwierdzil.. Wiem Speed, ze ty chcialbys walczyc..moze to ja sie poddalam.. wybacz mi jesli tak bylo :((
Zostalismy sami z Dropsem i okropnie tesknimy.. Nigdy cie nie zapomne dzielny szkarbie!

Napisalam tutaj, moze smutne to ale jakos u nikogo nie umialam znalezc zrozumienia, niestety dla niektorych smierc szczura to tylko smierc szczura, a nie psa czy kota.. Poza tym chyba szukam odpowiedzi na pytanie, czy zrobilam dobrze :(

Taki byl moj kochany, waleczny szczuras, ktory rzadzil w klatce i w moim serduszku chyba tez..
700 gram zywej wagi, blyszczace oczka i ostre ojj ostre zabki.. Tak chce cie zapamietac maly furiacie :*
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/c9f ... 12b41.html
Zapalam swieczke.. [']['][']

Re: Speed - moj kochany blue :(

: śr mar 19, 2008 8:26 pm
autor: merch
Bardzo mi przykro Violet :(

Re: Speed - moj kochany blue :(

: śr mar 19, 2008 8:36 pm
autor: limba
Oj violet, tak strasznie przykro sie czyta. Mysle ze nigdy nie ma pewnosci co do slusznosci decyzji. Z drugiej strony znalas najlepiej swojego futrzastego przyjaciela, a czasem jedyne co mozemy dla nich zrobi to pozwolic odejsc z godnoscia i nie narazac je na dodatkowe cierpienia. Mysle ze byla to sluszna decyzja skoro w srodku czulas ze to czas.
Takie krwotoki na pewno skonczyly by sie w koncu tragicznie, a Speedy by sie meczyl.

Trzymaj sie cieplutko. Kazdy z tych paskudnikow zabiera ze soba kawal naszych serc.

Dla dzielnego Speediego [']['][']...

Re: Speed - moj kochany blue :(

: śr mar 19, 2008 9:47 pm
autor: violet
ehh a najgorsze jest to, ze patrze teraz na staruszka Dropsa, ktory zostal sam w ogromnej klatce.. Spedzamy teraz duzo czasu razem.. Drops jest najstraszy z mojego stadka ( 2,5r ) ale zdrowko mu dopisuje, siersc i oczka lsnia, tylko w pasie troche przybylo.. No i szkoda mi go samego ale chyba nie bede go stresowac na starosc nowym towarzystwem.. jak sadzicie?

Re: Speed - moj kochany blue :(

: śr mar 19, 2008 9:52 pm
autor: merch
Violet to zależy jakby on podszedł do maluchów , pisze maluchów , bo uważam ,ze w takiej sytuacji lepiej jest przygarnąć od razu dwa młodziaki , jak połacza sie ze starszym to moze go troche rozwesela , jak nie ,przynajmniej nie bedą samotne jak Drops odejdzie....

Re: Speed - moj kochany blue :(

: pt mar 21, 2008 8:15 pm
autor: violet
Heh no wlasnie, nie o maluchy bym sie w tej sytuacji martwila tylko o Dropsia raczej.. Bo to taka klucha jest - nawet muchy by nie skrzywidzil.. Kupilam go jako pierwszego, Speed bardzo szybko przejal nad nim wladze, a nawet malemu Beepowi udalo sie raz dwa podporzadkowac sobie doroslego juz Dropsa.. Stad moje wahania - czy lepiej bedzie porozpieszczac go teraz osobiscie, podsuwajac mu najlepsze kaski i dostarczajac duuuzo pieszczot, czy jednak mimo wszystko lepsze bedzie nowe towarzystwo, ktore znajac zycie, bez problemu wlezie staruszkowi na glowe ???