bezwładność / oczy
: czw maja 15, 2008 9:37 pm
przejrzalam spis tresci jednak ciezko mi bylo cokolwiek dopasowac do sytuacji mojej szczurci
w sobote zauwazylam, ze hanusia (ma juz prawie 2,5 roku) jest slaba. ciezko jej bylo wskoczyc na domek czy na lozko, ale zachowywala sie w miare normalnie, jadla i pila. mrozyla prawe oczko, z ktorego lecialo jej dosyc sporo porfiryny. mieszkam w malej miejscowosci gdzie jest 3 weterynarzy, z czego 2 nie zna sie na gryzoniach. nasz wet nie przyjmuje w soboty, wiec postanowilam pojsc do innego, bo nie moglam sie patrzec na cierpiaca szczurke. dostala antybiotyk i masc na oczka. dostalysmy tez antybiotyk w strzykawce na niedziele, ktorego jej nie podalam jednak. w niedziele i poniedzialek hana czula sie lepiej, ale nadal mnie martwilo jej oczko, wiec poszlysmy do naszego weta. ten uznal, ze dobrze zrobilam nie podajac jej w niedziele zastrzyku, bo dostalysmy za duza igle jak na takie male zwierzatko. hana dostala ponownie antybiotyk i smarowalam oczka. we wtorek bylo tak samo, czula sie dobrze. wczoraj rowniez byl antybiotyk, czula sie bardzo dobrze na co tez zwrocil uwage wet, mial byc to ostatni zastrzyk. czula sie na tyle dobrze, ze zaczela lobuzowac, co u niej swiadczy o powrocie do zdrowia. dzisiaj jednak hana zle sie poczula. przy chodzeniu zaczela leciec na prawa strone. ponownie dostala antybiotyk, tak ma byc tez jutro. jednak dzisiaj jakies 2h po powrocie od weta zauwazylam u niej pogorszenie. nie moze trzymac jedzenia w lapkach, nakarmilam ja gerberkiem, dostala troszke banana i jogurtu. duzo spi, ciagle lezy. ciagle leci na prawa strone, wylewa mi sie z rak. probowala sie troszke przejsc, jednak poleciala na prawa strone i nie mogla wstac. teraz lezy u mnie na rece, z tego tez powodu pisze jedna reka wiec przepraszam za ewentualne literowki i brak polskich znakow. myslalam juz nad eutanazja, ale widze u hani chec do zycia. wet przyjmuje dopiero od 16, wiec musimy czekac, a ja nie wiem co robic..
w sobote zauwazylam, ze hanusia (ma juz prawie 2,5 roku) jest slaba. ciezko jej bylo wskoczyc na domek czy na lozko, ale zachowywala sie w miare normalnie, jadla i pila. mrozyla prawe oczko, z ktorego lecialo jej dosyc sporo porfiryny. mieszkam w malej miejscowosci gdzie jest 3 weterynarzy, z czego 2 nie zna sie na gryzoniach. nasz wet nie przyjmuje w soboty, wiec postanowilam pojsc do innego, bo nie moglam sie patrzec na cierpiaca szczurke. dostala antybiotyk i masc na oczka. dostalysmy tez antybiotyk w strzykawce na niedziele, ktorego jej nie podalam jednak. w niedziele i poniedzialek hana czula sie lepiej, ale nadal mnie martwilo jej oczko, wiec poszlysmy do naszego weta. ten uznal, ze dobrze zrobilam nie podajac jej w niedziele zastrzyku, bo dostalysmy za duza igle jak na takie male zwierzatko. hana dostala ponownie antybiotyk i smarowalam oczka. we wtorek bylo tak samo, czula sie dobrze. wczoraj rowniez byl antybiotyk, czula sie bardzo dobrze na co tez zwrocil uwage wet, mial byc to ostatni zastrzyk. czula sie na tyle dobrze, ze zaczela lobuzowac, co u niej swiadczy o powrocie do zdrowia. dzisiaj jednak hana zle sie poczula. przy chodzeniu zaczela leciec na prawa strone. ponownie dostala antybiotyk, tak ma byc tez jutro. jednak dzisiaj jakies 2h po powrocie od weta zauwazylam u niej pogorszenie. nie moze trzymac jedzenia w lapkach, nakarmilam ja gerberkiem, dostala troszke banana i jogurtu. duzo spi, ciagle lezy. ciagle leci na prawa strone, wylewa mi sie z rak. probowala sie troszke przejsc, jednak poleciala na prawa strone i nie mogla wstac. teraz lezy u mnie na rece, z tego tez powodu pisze jedna reka wiec przepraszam za ewentualne literowki i brak polskich znakow. myslalam juz nad eutanazja, ale widze u hani chec do zycia. wet przyjmuje dopiero od 16, wiec musimy czekac, a ja nie wiem co robic..