Moje kochane badziestwo - kocia szajka: Brad i Kocurra :)
: pn cze 16, 2008 2:39 pm
No i stało sie. W koncu zalozylam temat, choc bronilam sie przed tym miesiac. Przynajmniej tu sie wypisze i nie bede zameczac wszystkich w zasiegu wzroku Ogolnie jakos idea bloga do mnie nie przemawia, a takie opisywanie zajezdza mocno blogiem, ale co tam...
Jak to sie zaczelo...
Ano tak, ze mojego Pawła ciagle nie bylo w domu. Jako wzorcowa maruda narzekalam, ze musze caly dzien sama siedziec i co to w ogole ma znaczyc, ze mi smutno i takie tam... Potem wymyslilam sobie jakiegos zwierzaka. Ale co by tu wybrac... W koncu pomyslalam o szczurze, bo juz kiedys mialam jednego (to bylo w czasach tak dawnych, ze jeszcze zyly dinozaury ) i bardzo milo go wspominalam. No, ale tak chodzilismy, ogladalismy i nic z tego nie wynikalo. W koncu szybka decyzja - idziemy do zoologa po szczura. Wtedy jeszcze nie wiedzialam, ze mozna szczurka zdobyc inaczej...
Paciorek
To było 6 maja 2008r. W zoologu szczurkow bylo duzo. Ktorego wybrac? Wzielismy tego, ktory sie nie schowal, tylko patrzyl na nas swoimi czarnymi oczkami. Nie okreslalismy płci, bo przeciez chcielismy jednego szczurka... Sprzedawcy w sklepie na nasze pytania, ze moze by tak wiekszą klatkę z polkami kupic powiedzieli, ze to bzdura i szczur nie ma takiej potrzeby... Uwierzylismy, w koncu oni to robią zawodowo... Jak sie okazalo to byl tylko pierwszy z ich błędow
Łatek, a właściwie Łatka
Po przyniesieniu Paciorka do domu zaczelam szukac informacji w internecie. Tak trafilam na kilka szczurzych for. No i co sie okazalo? Szczurek jest zwierzatkiem stadnym. No i jak zostawic teraz takiego szczurka samego? Nie ma rady, trzeba isc po następnego. Wiec nastepnego dnia (7.06.2008) poszlam z Paciorkiem do sklepu po towarzysza. Pan zapytal o co chodzi. Ja na to, ze chce dokupic dla szczurka kolege lub kolezankę tej samej płci. Sprzedawca wzial Paciorka, popatrzyl pod ogonek i powiedział głosem bez zadnych watpliwosci: "Samiec!" Poszlismy po szczurka. Chcialam albinoska, ale powiedzial, ze albinoski ma tylko dziewczynki. Wiec powiedzialam, ze niech zlapie jakiegos, mi to obojetne jakiego, byle nie cały czarny, bo Paciorek jest czarna i zebym mogla odroznic. Tak pojawił sie u nas Łatek, a wlasciwie jak sie pozniej okazalo Łatka....
Łatka była bardziej płochliwa od Paciorka. Na kanapie ciagle lezala wtulona w kącik i udawala,ze jej nie ma. Teraz juz biega i dokazuje, choc obie dziewczyny sa mniej śmiałe od chlopakow.
Zapomnialam dodac, ze Łatka jest szarą haskulką, a Paciorek jest cała czarna
Wacek i Placek
Po zakupie dwoch szczurkow wpadlam w szczurzą manie. Albo mietolilam szczuraki, albo siedzialam na forach i pochlanialam wiedze o tych zwierzakach. Chcialam, zeby bylo im u mnie jak najlepiej. Bywało, ze nie spalam prawie 3 dni, bo nie moglam przestac czytac Zaraz w poniedzialek po weekendzie nie mogac wytrzymac polecialam do innego zoologa po kolejne dwa szczurki. To było 9.05.2008 Wielkiego wyboru tam nie mieli, bo były tylko czarne kapturki. No ale co tam. Juz wtedy mialam GMR Sprzedawca nie bardzo umiał szczurki zlapac, bo biedne zwiewały z predkoscia swiatła. Chcialam oczywiscie tylko samczyki, bo przekonana bylam, ze wlasnie samczyki mam w domu... Jakos udalo mu sie zlapac szczurka, ktory na tle innych wydawal sie bardzo wyrosniety. Przez chwilke pomyslalam, ze taki duzy to mi sie nie oswoi, ale potem pojawila sie mysl, ze jak on sie wydaje taki wielki, to moze go juz nikt chcial nie bedzie... Tak trafil do nas Wacek, Wacuś, najbardziej proludzki z naszych szczurów. Jak drugiego sprzedawca zlapal maleńkiego szczurka. Sama skora i kosci (i jajka ). Futerko pomierzwione. Wydawalo mi sie, ze moze byc chory, wiec wzielam go tym bardziej.
Wacek juz pierwszego dnia nas polubil, mnie w szczegolnosci. Pchal sie do mnie, lizał ręce, no po prostu zakochalam sie z nim. Placek to z kolei mały indywidualista, taka Zosia-Samosia. Chyba w gromadce szczurkow w zoologu nie mogl sie dopchac do jedzenie, bo na kazdy kąsek rzuca sie do dzis, jakby zarcia nie widzial od miesiaca.
Oba szczurki kichały i ciezko oddychały, z tym ze Placek o wiele gorzej. Do tej pory mu nie przeszlo, choc juz byl leczony i płucka ma czyste. Gdy do nas przyszedl wazyl prowdopodobnie okolo 50-55g. W lipcu wybieramy sie z nim do weta do Wrocławia, bo tu nie ma niestety specjalistow.
Gruby i Felek
W miare jak czytalam o szczurach i obserwowalam swoje zaczelam miec coraz wiecej pytan. Jednym z glownych jakie mi sie nasunelo, to jaka im kupic klatke, zeby byly w niej szczesliwe i wygodnie im sie zylo (a takze zebym mogla zaspokajac moje rosnace stale GMR ). Czyli jednym slowem dopadlo mnie jednoczesnie GMR i GMC. Nie wiem, ktore bylo wieksze:P W moje GMR idealnie wpasowała sie Nina, ktora na jednym z forow 15 maja napisala do mnie czy nie chcialabym dwoch 4-miesiecznych chlopaczkow. Ja oczywiscie bylam chetna, bo jakze inaczej. I tak chlopaki 18.05.2008 trafiły do mnie. Pierwsze moje wrazenie bylo: "O matko, jakie one sa wielkie", bo sama mialam wtedy tylko maluszki Ale byly jak dwa miśki - duze, puchate i mieciutkie. Miały mocny zapach szczurzych samcow Przyzwyczajam sie do niego chyba z tydzien. Teraz w ogole juz nie czuje, no chyba ze wsadze nochal w futro ktoregos z nich. Bardzo ten zapach lubie, choc na poczatku wydawal mi sie zbyt intensywny, bo czuc bylo w calym pokoju. No ale co tam. Szczuraki byly bardzo przyjacielskie i co najwazniejsze nie gryzły
Poza tym, dzieki Ninie i jej mamie dowiedzialam sie w pore, ze Paciorek i Łatek samczykami absolutnie nie są. Troche sie wtedy zdenerwowalam, bo tu taka niespodzianka. Tak to sie wlasnie stalo, ze w stadzie chlopow zaplataly mi sie 2 paniusie.
Od razu Wacek i Placek wylecieli z klatki, a na noc zostali zakwaterowani w wielkim pudle. Nie planowalam zostac babcia. Na nastepny dzien zaryzykowalam i wlozylam maluchy do klatki Grubego i Felka. Solidnie ich obwachali, ale ze chlopaki małe i sie nie stawialy, to bez problemu zostali do stada przyjeci.
Gruby jest kapturkowym agutkiem, a Felek to kapturek, ale z kolei czarny. Jakby Nina sie teraz rozmyslila i chciala mi ich zabrac, to chyba zrobilabym okopy i pole minowe wkolo bloku
Zadzior, Stefen, Jasiu i Kazik
Jako, ze GMR nadal dzialalo, a z pomocą Niny znalazlam opowiadająca mi klatkę, ktora miala przyjsc okolo 10 czerwca, wiec zdecydowalam, ze poszukam jeszcze jakichs szczurasow do adopcji. Na forum Sps znalazlam ogloszenie o 4 czarnych kapturkach. Byli to braci i miały 4 miesiące. Obejrzałam i przygarnelam. Było to 2.06.2008r. Jak sie okazalo szczuraski nie byly zbytnio oswojone z czlowiekiem. Po raz pierwszy zostalam użarta przez swojego zwierzaka. I to kilka razy. Poprzednia wlascicielka raczej nie wkladala im reki do klatki i ich nie wyciagala, a czekala, az same wyjda i dopiero wtedy brała. Chciała, zeby klatka to byl tylko ich dom i w zwiazku z tym nie chciala im sie pakowac do ich chatki z lapkami. Jak poglady mam calkiem inne. Szczuraki pakuja mi sie wszedzie to ja im tez, i nikt nie powinien mnie za to uzrec. Zatem rece pakuje im do klatki nagminnie, niech sie przyzwyczajaja. Na poczatku sie bały i siedziały skulone. Teraz jest juz pełny luz, chyba, ze chce ktoregos zlapac i wyjać - wtedy są piski, czepianie sie klatki i niezadowolenie. Czasem daja sie wyjąć bez zadnych protestow, a czasem to wiadomo... Ogolnie jest coraz lepiej, choc nadal staram sie paluszki trzymac z dala od ich mordeczek Przezorny zawsze ubezpieczony
Na teraz to tyle, bo mi reka odpada Dodam tylko, ze u Niny są jeszcze 3 szczuraski dla mnie, a moze nawet 6 No i dojedzie do mnie albinosek z Krakowa Ale o nich napisze jak juz beda u mnie.
Jak to sie zaczelo...
Ano tak, ze mojego Pawła ciagle nie bylo w domu. Jako wzorcowa maruda narzekalam, ze musze caly dzien sama siedziec i co to w ogole ma znaczyc, ze mi smutno i takie tam... Potem wymyslilam sobie jakiegos zwierzaka. Ale co by tu wybrac... W koncu pomyslalam o szczurze, bo juz kiedys mialam jednego (to bylo w czasach tak dawnych, ze jeszcze zyly dinozaury ) i bardzo milo go wspominalam. No, ale tak chodzilismy, ogladalismy i nic z tego nie wynikalo. W koncu szybka decyzja - idziemy do zoologa po szczura. Wtedy jeszcze nie wiedzialam, ze mozna szczurka zdobyc inaczej...
Paciorek
To było 6 maja 2008r. W zoologu szczurkow bylo duzo. Ktorego wybrac? Wzielismy tego, ktory sie nie schowal, tylko patrzyl na nas swoimi czarnymi oczkami. Nie okreslalismy płci, bo przeciez chcielismy jednego szczurka... Sprzedawcy w sklepie na nasze pytania, ze moze by tak wiekszą klatkę z polkami kupic powiedzieli, ze to bzdura i szczur nie ma takiej potrzeby... Uwierzylismy, w koncu oni to robią zawodowo... Jak sie okazalo to byl tylko pierwszy z ich błędow
Łatek, a właściwie Łatka
Po przyniesieniu Paciorka do domu zaczelam szukac informacji w internecie. Tak trafilam na kilka szczurzych for. No i co sie okazalo? Szczurek jest zwierzatkiem stadnym. No i jak zostawic teraz takiego szczurka samego? Nie ma rady, trzeba isc po następnego. Wiec nastepnego dnia (7.06.2008) poszlam z Paciorkiem do sklepu po towarzysza. Pan zapytal o co chodzi. Ja na to, ze chce dokupic dla szczurka kolege lub kolezankę tej samej płci. Sprzedawca wzial Paciorka, popatrzyl pod ogonek i powiedział głosem bez zadnych watpliwosci: "Samiec!" Poszlismy po szczurka. Chcialam albinoska, ale powiedzial, ze albinoski ma tylko dziewczynki. Wiec powiedzialam, ze niech zlapie jakiegos, mi to obojetne jakiego, byle nie cały czarny, bo Paciorek jest czarna i zebym mogla odroznic. Tak pojawił sie u nas Łatek, a wlasciwie jak sie pozniej okazalo Łatka....
Łatka była bardziej płochliwa od Paciorka. Na kanapie ciagle lezala wtulona w kącik i udawala,ze jej nie ma. Teraz juz biega i dokazuje, choc obie dziewczyny sa mniej śmiałe od chlopakow.
Zapomnialam dodac, ze Łatka jest szarą haskulką, a Paciorek jest cała czarna
Wacek i Placek
Po zakupie dwoch szczurkow wpadlam w szczurzą manie. Albo mietolilam szczuraki, albo siedzialam na forach i pochlanialam wiedze o tych zwierzakach. Chcialam, zeby bylo im u mnie jak najlepiej. Bywało, ze nie spalam prawie 3 dni, bo nie moglam przestac czytac Zaraz w poniedzialek po weekendzie nie mogac wytrzymac polecialam do innego zoologa po kolejne dwa szczurki. To było 9.05.2008 Wielkiego wyboru tam nie mieli, bo były tylko czarne kapturki. No ale co tam. Juz wtedy mialam GMR Sprzedawca nie bardzo umiał szczurki zlapac, bo biedne zwiewały z predkoscia swiatła. Chcialam oczywiscie tylko samczyki, bo przekonana bylam, ze wlasnie samczyki mam w domu... Jakos udalo mu sie zlapac szczurka, ktory na tle innych wydawal sie bardzo wyrosniety. Przez chwilke pomyslalam, ze taki duzy to mi sie nie oswoi, ale potem pojawila sie mysl, ze jak on sie wydaje taki wielki, to moze go juz nikt chcial nie bedzie... Tak trafil do nas Wacek, Wacuś, najbardziej proludzki z naszych szczurów. Jak drugiego sprzedawca zlapal maleńkiego szczurka. Sama skora i kosci (i jajka ). Futerko pomierzwione. Wydawalo mi sie, ze moze byc chory, wiec wzielam go tym bardziej.
Wacek juz pierwszego dnia nas polubil, mnie w szczegolnosci. Pchal sie do mnie, lizał ręce, no po prostu zakochalam sie z nim. Placek to z kolei mały indywidualista, taka Zosia-Samosia. Chyba w gromadce szczurkow w zoologu nie mogl sie dopchac do jedzenie, bo na kazdy kąsek rzuca sie do dzis, jakby zarcia nie widzial od miesiaca.
Oba szczurki kichały i ciezko oddychały, z tym ze Placek o wiele gorzej. Do tej pory mu nie przeszlo, choc juz byl leczony i płucka ma czyste. Gdy do nas przyszedl wazyl prowdopodobnie okolo 50-55g. W lipcu wybieramy sie z nim do weta do Wrocławia, bo tu nie ma niestety specjalistow.
Gruby i Felek
W miare jak czytalam o szczurach i obserwowalam swoje zaczelam miec coraz wiecej pytan. Jednym z glownych jakie mi sie nasunelo, to jaka im kupic klatke, zeby byly w niej szczesliwe i wygodnie im sie zylo (a takze zebym mogla zaspokajac moje rosnace stale GMR ). Czyli jednym slowem dopadlo mnie jednoczesnie GMR i GMC. Nie wiem, ktore bylo wieksze:P W moje GMR idealnie wpasowała sie Nina, ktora na jednym z forow 15 maja napisala do mnie czy nie chcialabym dwoch 4-miesiecznych chlopaczkow. Ja oczywiscie bylam chetna, bo jakze inaczej. I tak chlopaki 18.05.2008 trafiły do mnie. Pierwsze moje wrazenie bylo: "O matko, jakie one sa wielkie", bo sama mialam wtedy tylko maluszki Ale byly jak dwa miśki - duze, puchate i mieciutkie. Miały mocny zapach szczurzych samcow Przyzwyczajam sie do niego chyba z tydzien. Teraz w ogole juz nie czuje, no chyba ze wsadze nochal w futro ktoregos z nich. Bardzo ten zapach lubie, choc na poczatku wydawal mi sie zbyt intensywny, bo czuc bylo w calym pokoju. No ale co tam. Szczuraki byly bardzo przyjacielskie i co najwazniejsze nie gryzły
Poza tym, dzieki Ninie i jej mamie dowiedzialam sie w pore, ze Paciorek i Łatek samczykami absolutnie nie są. Troche sie wtedy zdenerwowalam, bo tu taka niespodzianka. Tak to sie wlasnie stalo, ze w stadzie chlopow zaplataly mi sie 2 paniusie.
Od razu Wacek i Placek wylecieli z klatki, a na noc zostali zakwaterowani w wielkim pudle. Nie planowalam zostac babcia. Na nastepny dzien zaryzykowalam i wlozylam maluchy do klatki Grubego i Felka. Solidnie ich obwachali, ale ze chlopaki małe i sie nie stawialy, to bez problemu zostali do stada przyjeci.
Gruby jest kapturkowym agutkiem, a Felek to kapturek, ale z kolei czarny. Jakby Nina sie teraz rozmyslila i chciala mi ich zabrac, to chyba zrobilabym okopy i pole minowe wkolo bloku
Zadzior, Stefen, Jasiu i Kazik
Jako, ze GMR nadal dzialalo, a z pomocą Niny znalazlam opowiadająca mi klatkę, ktora miala przyjsc okolo 10 czerwca, wiec zdecydowalam, ze poszukam jeszcze jakichs szczurasow do adopcji. Na forum Sps znalazlam ogloszenie o 4 czarnych kapturkach. Byli to braci i miały 4 miesiące. Obejrzałam i przygarnelam. Było to 2.06.2008r. Jak sie okazalo szczuraski nie byly zbytnio oswojone z czlowiekiem. Po raz pierwszy zostalam użarta przez swojego zwierzaka. I to kilka razy. Poprzednia wlascicielka raczej nie wkladala im reki do klatki i ich nie wyciagala, a czekala, az same wyjda i dopiero wtedy brała. Chciała, zeby klatka to byl tylko ich dom i w zwiazku z tym nie chciala im sie pakowac do ich chatki z lapkami. Jak poglady mam calkiem inne. Szczuraki pakuja mi sie wszedzie to ja im tez, i nikt nie powinien mnie za to uzrec. Zatem rece pakuje im do klatki nagminnie, niech sie przyzwyczajaja. Na poczatku sie bały i siedziały skulone. Teraz jest juz pełny luz, chyba, ze chce ktoregos zlapac i wyjać - wtedy są piski, czepianie sie klatki i niezadowolenie. Czasem daja sie wyjąć bez zadnych protestow, a czasem to wiadomo... Ogolnie jest coraz lepiej, choc nadal staram sie paluszki trzymac z dala od ich mordeczek Przezorny zawsze ubezpieczony
Na teraz to tyle, bo mi reka odpada Dodam tylko, ze u Niny są jeszcze 3 szczuraski dla mnie, a moze nawet 6 No i dojedzie do mnie albinosek z Krakowa Ale o nich napisze jak juz beda u mnie.