Mam dzisiaj faze na pisanie więc sie rozpisze
Kiedyś naszło mnie na kupienie sobie myszoskoczka (maj 2003). Gryzoni nigdy wcześniej nie miałam. No i tak pojawił sie u nas Miki, kupiłam go bez wiedzy rodziców i chciałam trzymać w maleńkim akwarium. Ale że moja mama zwierzęta bardzo lubi, gdy tylko zobaczyła skoka zabrała mnie do sklepu, żeby kupić mu klatke i towarzystwo, no bo jak trzymać jednego, samotnego zwierzaka. Tak pojawiła się u nas Wiki.
Miałam szczęście, bo mieszkając rok razem tylko 3 razy mieli młode. Pierwszy miot, dwaj bracia zamieszkali u mojej kumpeli, drugi miot- 4 maluchy trafiły do sklepu (
) a w ostatnim urodził sie tylko jeden maluszek - Mimi, która z nami została. Po urodzeniu sie małej wszystkie skoki mieszkały same
Miki i Wiki żeby nie miały więcej dzieciaków, a Mimi, przez moją niewiedze i mylne przekonanie, że będzie sie gryźć z matką...
Mimi umarła mając ok. 1,5 roku. Od urodzenia była bardzo słaba (mając 2 tygodnie była prawie całkiem łysa, oczy otworzyła mając ponad 3 tygodnie)
Wtedy Miki i Wiki zamieszkali razem. Młodych więcej nie mieli.
Wiki żyła 3 lata.
Miki 3,5. Jeszcze za jego czasów pojawiła sie u mnie Soliśka. Umarł w listopadzie 2006r.
Ogólnie rzecz biorąc, gdybym miała mniej szczurów, sprawiłabym sobie stadko skoków. Co prawda nie są to zbyt komunikatywne zwierzaki, ale wspaniale sie je obserwuje