Moruś odszedł dzisiaj, u weterynarza... Od jakiegoś czasu miał wielkiego ropnia, który z każdym dniem rósł coraz bardziej. Dzisiaj pojechałam z nim do weterynarza, bo ropień zrobił się miękki, więc ten postanowił usunąc ropę pod miejscowym znieczuleniem. Nie udało się, Morusek umarł dusząc się.. prawdopodobnie był uczulony na środek znieczulający...
Był drugim z kolei królikiem i jednocześnie drugim zwierzakiem, jaki znalazł się u mnie. Był ze mną 9 lat, pół mojego życia..
Kupiłam go jako miniaturkę, którą oczywiście nie był

Gdy było ciepło, całe dnie potrafił przesiedziec na dworze. Stworzył stado z naszymi kotami, wszystkie traktowały go jak swojego

Jednak zanim poznał pierwszego z naszych kotów, panicznie bał się każdego miauczącego stworzenia. Za czasów młodości był z niego mały niszczyciel. Jego specjalnością były oczywiście kable. Czarny kolor futerka nijak nie pasował do jego charakteru, zawsze był uosobieniem łagodności

Już od dłuższego czasu miał klatkę otwartą non stop i całą kuchnię do dyspozycji, uwielbiał tam przesiadywac pod kaloryferem. Często kradł jakieś warzywa lub owoce, kiedy były w zasięgu jego zębów i znajdował jakąś kryjówkę, żeby zjeśc zdobycz

Zawsze gdy wchodziłam do kuchni, stawał na dwóch łapkach i prosił o coś dobrego do jedzenia, nie dało się od niego opędzić
żegnaj Morusku

mam nadzieję, że było Ci u mnie dobrze, że miałeś tutaj swój prawdziwy dom...
ze mną: Nano i Piko

za TM: Kropka, Rudzielec, Burbon, Gwiazdka, Czarek, Whisky, Ząbek, Zadzior, Zawias, Spidi, Imbir, Goździk, Karolinek, Gruby, Rocky, Cynamon, Rambo