Mysiaczek 10.2006r - 05.11.2008r
: śr lis 05, 2008 5:54 pm
Mysia 15.10.2006r - 04.11.2008r
Chwile po 2 w nocy umarła.
W małym ciele wielki duch. Tak można Ją opisać jednym zdaniem. Mały okruszek, kochana chudzinka, która wiecznie chodziła napuszona, ocierała się o wszystko na czym poczuła zapach innych szczurów. Fukająca ptaszyna.
Szczur wspaniały, kochany, proludzki. Swoimi ślicznymi oczami potrafiła hipnotyzować. Siadała przed człowiekiem i po prostu na niego patrzyła. To wystarczyło, żeby się w Niej zakochać. Zawsze najgłośniej wyrażała swoje zdanie. Miała wiele swoich ważnych, szczurzych spraw, w których absolutnie nie można było Jej przeszkadzać. Wzięciu Jej na ręce praktycznie zawsze towarzyszył głośny protest. Nie lubiła tego, choć lubiła być głaskana. Mając ochote na pieszczoty po prostu podchodziła do mnie, siadała obok i czarowała czarnymi paciorkami.
W stosunku do ludzi oaza spokoju, nowe szczury próbowała ustawiać, ale zawsze w końcu odpuszczała. Ząbki służyły jej tylko i wyłącznie do jedzenie, nigdy nikogo nie ugryzła, nigdy nie próbowała używać zębów w stadnych konfliktach.
Była ze mną 19 miesięcy. Wspaniałe 19 miesięcy.
Tak bardzo się o Nią bałam…
Tak długo o Nią walczyłam.
Było już dobrze, zastrzyki z soli fizjologicznej pomogły, zaczynała kontaktować, mrugała powiekami, ruszała wąsami, ciamkała. Wyglądała tylko na zmęczoną, nie na umierającą tak jak godzine wcześniej. Starałam się udrażniać jej nosek, gruszką, strzykawką… Nie pomogło.
Udusiła się…
Tak wiele mnie nauczyłaś Skarbie. Miałam wrażenie, że byłaś ze mną od zawsze, choć przecież poznałyśmy się gdy miałaś pół roku i pojechałam do Ciebie do Katowic, gdzie z Tych przywiozła Cię Maugos.
Zawsze będę pamiętać…
Chwile po 2 w nocy umarła.
W małym ciele wielki duch. Tak można Ją opisać jednym zdaniem. Mały okruszek, kochana chudzinka, która wiecznie chodziła napuszona, ocierała się o wszystko na czym poczuła zapach innych szczurów. Fukająca ptaszyna.
Szczur wspaniały, kochany, proludzki. Swoimi ślicznymi oczami potrafiła hipnotyzować. Siadała przed człowiekiem i po prostu na niego patrzyła. To wystarczyło, żeby się w Niej zakochać. Zawsze najgłośniej wyrażała swoje zdanie. Miała wiele swoich ważnych, szczurzych spraw, w których absolutnie nie można było Jej przeszkadzać. Wzięciu Jej na ręce praktycznie zawsze towarzyszył głośny protest. Nie lubiła tego, choć lubiła być głaskana. Mając ochote na pieszczoty po prostu podchodziła do mnie, siadała obok i czarowała czarnymi paciorkami.
W stosunku do ludzi oaza spokoju, nowe szczury próbowała ustawiać, ale zawsze w końcu odpuszczała. Ząbki służyły jej tylko i wyłącznie do jedzenie, nigdy nikogo nie ugryzła, nigdy nie próbowała używać zębów w stadnych konfliktach.
Była ze mną 19 miesięcy. Wspaniałe 19 miesięcy.
Tak bardzo się o Nią bałam…
Tak długo o Nią walczyłam.
Było już dobrze, zastrzyki z soli fizjologicznej pomogły, zaczynała kontaktować, mrugała powiekami, ruszała wąsami, ciamkała. Wyglądała tylko na zmęczoną, nie na umierającą tak jak godzine wcześniej. Starałam się udrażniać jej nosek, gruszką, strzykawką… Nie pomogło.
Udusiła się…
Tak wiele mnie nauczyłaś Skarbie. Miałam wrażenie, że byłaś ze mną od zawsze, choć przecież poznałyśmy się gdy miałaś pół roku i pojechałam do Ciebie do Katowic, gdzie z Tych przywiozła Cię Maugos.
Zawsze będę pamiętać…