Dziwne zachowanie przygarnietego szczura (raz straszna agres
: czw gru 18, 2008 10:54 am
Otoz przygarnelam szczurka, ktorego ktos wyrzucil na zimno. Juz w DT okazalo sie (jak szczur troche doszedl do siebie), ze gryzie bardzo gleboko i do krwi. Jak przyjechal do mnie i zostal puszczony zachowywal sie jak w amoku, biegal, syczal, stroszyl sie i mial tlusta siersc. Na drugi dzien zachowywal sie podobnie, ale dawal sie glaskac itp. , jednak gdy moja lezala lezala na ziemi szczur zaczal ja wachac i nagle bez ostrzezenia wbil sie jak w maslo. Traktowal nas jak meble, jak np noga stanela mu na drodze potrafil zlapac. Nie daje sie mu bez strachu dac jedzenia bo gryzie, nie mowiac juz o porzadkach itp.
Zdecydowalam sie na kastracje (juz jest tydzien po.). Szczur dalej gryzie gdy reka jest w klatce za dlugo, jednak juz tak sie nie wkurza. Niestety daje mylne sygnaly. Glaskalam go w rekawicy w klatce najpierw gryzl itp, pozniej zaczal jesc a na koncu polozyl sie na boku i zasnal takim snem, ze az mlaskal sobie. Dal sie glaskac po pysku uszkach itp. Delektowal sie tym, pozniej nagle sie obudzil i znow jakby nigdy nic zaczal gryzc, stroszyc sie, a za chwile znow spokoj. Skad to zachowanie? Codziennie biore go na kolana i glaszcze. Poza tym biore go na biurko, daje gerberki i jak je glaszcze i drapie. Niestety zaraz jak zje to ucieka pod monitor. Reaguje na nowe miejsca i sytuacje syczeniem. Bierze jedzenie z reki i jak narazie drugi raz mnie nie ugryzl. Jak go oswajac?
Druga sprawa to to, ze dzisiaj staralam sie go zapoznac z moim 1.5 rocznym ogonkiem, ktorego kolega zdechl 2 mies temu (rudy tez ma ok 1.5 roku). Nastawilam sie na bicie bokami, stroszenie i boksowanie. Dalam ich do wanny i nic. Pelna kultura. Wachali sobie jajka dobrych kilka razy, rudy nawet przysnal na moim ogonku. Ani jeden ani drugi nie chcial dominowac, rudy ciagle siedzial przytulony i widac, ze sie bal. Siedzieli tam bez zadnej agresji 30 min, wiec postanowilam wyposcic ich w lazience (zaden nie znal tego terenu). Ozywili sie, zaczeli sobie chodzic. W koncu moj grubas jak tamten przechodzil to kolejny raz chcial powachac go i w tym momencie rudy rzucil sie bez ostrzezenia, bez odepchniecia na niego i mu sie wbil zebami w bok. Moj ogonek chcial go zdominowac, a wtedy rudy calkiem wpadl w szal i tak go ugryzl, ze ogonek uciekl i az zrobil rzadka kupe. Siedzial i sie gapil na niego i ciezko dyszal. Rudy na tym nie poprzestal, chodzil w kolko jak szalony i chcial mi sie rzucic na stope. Zabralam ogonka i zobaczylam, ze ma plamy krwi na boku duze. Po ogledzinach okazalo sie, ze ma dwie glebokie rany klute i wyrwana siersc wraz z naskorkiem. Siersci duzo po podlodze sie walalo. Jak wrocilam po minucie do rudego to nagle taki jak wczesniej siedzial za pralka... Dlaczego tak sie zachowuje?
Dzieki za szybka odpowiedz.
Zdecydowalam sie na kastracje (juz jest tydzien po.). Szczur dalej gryzie gdy reka jest w klatce za dlugo, jednak juz tak sie nie wkurza. Niestety daje mylne sygnaly. Glaskalam go w rekawicy w klatce najpierw gryzl itp, pozniej zaczal jesc a na koncu polozyl sie na boku i zasnal takim snem, ze az mlaskal sobie. Dal sie glaskac po pysku uszkach itp. Delektowal sie tym, pozniej nagle sie obudzil i znow jakby nigdy nic zaczal gryzc, stroszyc sie, a za chwile znow spokoj. Skad to zachowanie? Codziennie biore go na kolana i glaszcze. Poza tym biore go na biurko, daje gerberki i jak je glaszcze i drapie. Niestety zaraz jak zje to ucieka pod monitor. Reaguje na nowe miejsca i sytuacje syczeniem. Bierze jedzenie z reki i jak narazie drugi raz mnie nie ugryzl. Jak go oswajac?
Druga sprawa to to, ze dzisiaj staralam sie go zapoznac z moim 1.5 rocznym ogonkiem, ktorego kolega zdechl 2 mies temu (rudy tez ma ok 1.5 roku). Nastawilam sie na bicie bokami, stroszenie i boksowanie. Dalam ich do wanny i nic. Pelna kultura. Wachali sobie jajka dobrych kilka razy, rudy nawet przysnal na moim ogonku. Ani jeden ani drugi nie chcial dominowac, rudy ciagle siedzial przytulony i widac, ze sie bal. Siedzieli tam bez zadnej agresji 30 min, wiec postanowilam wyposcic ich w lazience (zaden nie znal tego terenu). Ozywili sie, zaczeli sobie chodzic. W koncu moj grubas jak tamten przechodzil to kolejny raz chcial powachac go i w tym momencie rudy rzucil sie bez ostrzezenia, bez odepchniecia na niego i mu sie wbil zebami w bok. Moj ogonek chcial go zdominowac, a wtedy rudy calkiem wpadl w szal i tak go ugryzl, ze ogonek uciekl i az zrobil rzadka kupe. Siedzial i sie gapil na niego i ciezko dyszal. Rudy na tym nie poprzestal, chodzil w kolko jak szalony i chcial mi sie rzucic na stope. Zabralam ogonka i zobaczylam, ze ma plamy krwi na boku duze. Po ogledzinach okazalo sie, ze ma dwie glebokie rany klute i wyrwana siersc wraz z naskorkiem. Siersci duzo po podlodze sie walalo. Jak wrocilam po minucie do rudego to nagle taki jak wczesniej siedzial za pralka... Dlaczego tak sie zachowuje?
Dzieki za szybka odpowiedz.