Łączenie trwające 2 miesiące i pogryzienia do krwi-operacja
: ndz sty 25, 2009 10:30 am
Mam problem z moimi dwoma samcami. Jeden ma 1.5 roku ponad jest pelnojajeczny i nieduzy (wazy 430 g). Mieszkal wczesniej z mlodszym o 6 mies kolega, niestety kolega zdechl i mieszka od 4 mies sam.
Adoptowalam mu kolege, ktory mial problemy hormonalne (rzucal sie na wszystko). Ma on ok 8 mies., od ponad miesiaca jest wykastrowany, byl jakis czas na wolnosci i nie wiem czy zyl z innymi zwierzakami (jest to waga ciezka poniewaz wazy ok 600 gram i jest o polowe wiekszy od kolegi)
Pierwsze pogryzienie bylo przez moja niewiedze bo za wczesnie po kastracji chcialam chlopakow poznac. Pozniej przez 3 tyg nie mieli ze soba stycznosci. Wymienialam miedzy nimi szmatki itp. Jak juz kastrat sie wyciszyl i przestal gryzc (zrobil sie teraz bojazliwy i unika konfrontacji) zaczelam siadac z jednym na kolanach jak drugi biegal, wymienialam klatki itp. W koncu wysmarowalam ich zapachem i poznalam na krzesle.
Zachowywali sie super. Szczegolnie byly agresor. Dawal sie iskac, wchodzil pod pelnojajecznego, sam go iskal. Niestety moj szczur strasznie meczyl nowego bo ciagle go wachal po jajkach itp., wiec ten zaczal w koncu uciekac bo mial go dosc. W koncu poscilam ich w kuchni (obaj nie lubia tam chodzic) Biegali sobie, a kastrat omijal kolege jak mogl, albo uciekal do mnie. Jak kolega zblizal sie do niego to zamieral zamykal oczka i znizal sie. Dawal sie iskac itp. Nawet dwa razy go zgwalcil, ale za drugim razem za mocno go zlapal wiec pisk byl i go uderzyl zabkami, a ten zrezygnowal i juz wiecej nie probowal. Byly popiskiwania niezadowolenia i uciekanie, ale kastrat byl bardzo ugodowy.
Po dwoch dniach biegania po pare godzin bez klotni puscilam ich po pokoju tylko klatki pozamykalam... Kastrat byl bardzo zaciekawiona klatka mojego szczura. Chodzil po niej itp, ale pelnojajeczny sie nie interesowal tylko spal mi przy nodze i byl zrelaksowany. nawet jak kolega przyszedl zobaczyc co on robi to dalej spal. Zwiedzali razem pokoj i nie bylo problemow
W koncu wpuscilam go do klatki bo chcial jesc, a kastrat tez chcial tam wejsc wiec go zatrzymalam i wyciagnelam mojego i zamknelam klatke. A on poszedl do kolegi (stal tak w rogu, ze nie mial jak sie wycofac) i zaczal go zaczepiac. Kastrat odpychal go i staneli na dwoch lapkach, ale zrezygnowal i moj szczur go wyiskal i sobie poszedl. Niestety jak kolega wyszedl z tego miejsca znow zaczal go zaczepiac i sie zaczeli boksowac, az kastrat nie wytrzymal i zobaczylam jak w ulamku sekundy juz mojego szczura przycisnal cielskiem (mojego szczura nie bylo widac wcale). Nie mial on najmniejszej szansy. Sciagnelam go a on w obronie zlapal mnie za palec, ale nawet to nie bolalo. Jak zobaczyl, ze to moja reka od razu puscil i z moich kolan lekko nastroszony syczal na kolege. Niestety kolega przezyl kolejna traume i ma dziurkie wielkosci 1 mm i gleboka na kilka mm. Dalam ich znow na krzeslo to kastrat jakby przepraszajaco wchodzil pod kolege, nie zaczepial go itp, ale tamten juz bal sie ze zostanie zaatakowany i na kazdy dotyk reagowal prezeniem, i lezal ciezko dyszac. Duma jego zostala urazona...
moje pytanie: Co mam zrobic w takiej sytuacji?
Szczur ktory ma zadadki na alfe (jest wielki, madry, mlody itp) zostal pozbawiony jajek i sie tym nie interesuje (chce miec spokoj i zyc w zgodzie), a ten ktory chce rzadzic bo hormony mu buzuja itp. nie jest wstanie zdominowac kolegi ani go przytrzymac przy ziemi, ani zdobyc u niego szacunku, bo jest za maly, stary i slaby, a jego duma cierpi. Jak ich polaczyc?
Adoptowalam mu kolege, ktory mial problemy hormonalne (rzucal sie na wszystko). Ma on ok 8 mies., od ponad miesiaca jest wykastrowany, byl jakis czas na wolnosci i nie wiem czy zyl z innymi zwierzakami (jest to waga ciezka poniewaz wazy ok 600 gram i jest o polowe wiekszy od kolegi)
Pierwsze pogryzienie bylo przez moja niewiedze bo za wczesnie po kastracji chcialam chlopakow poznac. Pozniej przez 3 tyg nie mieli ze soba stycznosci. Wymienialam miedzy nimi szmatki itp. Jak juz kastrat sie wyciszyl i przestal gryzc (zrobil sie teraz bojazliwy i unika konfrontacji) zaczelam siadac z jednym na kolanach jak drugi biegal, wymienialam klatki itp. W koncu wysmarowalam ich zapachem i poznalam na krzesle.
Zachowywali sie super. Szczegolnie byly agresor. Dawal sie iskac, wchodzil pod pelnojajecznego, sam go iskal. Niestety moj szczur strasznie meczyl nowego bo ciagle go wachal po jajkach itp., wiec ten zaczal w koncu uciekac bo mial go dosc. W koncu poscilam ich w kuchni (obaj nie lubia tam chodzic) Biegali sobie, a kastrat omijal kolege jak mogl, albo uciekal do mnie. Jak kolega zblizal sie do niego to zamieral zamykal oczka i znizal sie. Dawal sie iskac itp. Nawet dwa razy go zgwalcil, ale za drugim razem za mocno go zlapal wiec pisk byl i go uderzyl zabkami, a ten zrezygnowal i juz wiecej nie probowal. Byly popiskiwania niezadowolenia i uciekanie, ale kastrat byl bardzo ugodowy.
Po dwoch dniach biegania po pare godzin bez klotni puscilam ich po pokoju tylko klatki pozamykalam... Kastrat byl bardzo zaciekawiona klatka mojego szczura. Chodzil po niej itp, ale pelnojajeczny sie nie interesowal tylko spal mi przy nodze i byl zrelaksowany. nawet jak kolega przyszedl zobaczyc co on robi to dalej spal. Zwiedzali razem pokoj i nie bylo problemow

moje pytanie: Co mam zrobic w takiej sytuacji?
Szczur ktory ma zadadki na alfe (jest wielki, madry, mlody itp) zostal pozbawiony jajek i sie tym nie interesuje (chce miec spokoj i zyc w zgodzie), a ten ktory chce rzadzic bo hormony mu buzuja itp. nie jest wstanie zdominowac kolegi ani go przytrzymac przy ziemi, ani zdobyc u niego szacunku, bo jest za maly, stary i slaby, a jego duma cierpi. Jak ich polaczyc?