Strona 1 z 57

Cyklostadko: Strachkwas i Tobiasz Trzeci.

: wt kwie 21, 2009 9:36 pm
autor: Cyklotymia
Witajcie :)

Obrazek

To jest mały Moonio (skrót od hippisowskiego imienia Moonjava), dwa dni po tym, jak wylądował u mnie w pokoju. Znalazł się tam w dość dziwnych okolicznościach.

Od dawna chciałam mieć szczurka - gdy za licealnych czasów mieszkałam w internacie, dziewczyna z pokoju obok miała cudowną białą psotną szczurzycę. Uwielbiałam do niej przychodzić, szczurka zawsze podbiegała, wchodziła mi na kolana i lizała palce. Słuchałam też opowieści o jej wyczynach, jak wejście po firance i zwis na żabce czy uwicie sobie za szafą gniazda z powykradanych majtek...

Sympatia do szczurów pozostała. Gdy tylko na forum uczelni zobaczyłam ogłoszenie o szczurzych maleństwach do oddania, wahałam się tylko chwilkę. Zdobyłam klatkę i wybrałam się po ślicznego malucha. Zastanawiałam się jeszcze, czy wybrać chłopca, czy dziewczynkę. Zdecydowałam się na samca - bo stwierdziłam, że na pewno będzie się dziewczynie trudniej pozbyć chłopaków, bo niektórym przeszkadzają jajka i zapaszek. Pfff, nie widzę nic obrzydliwego w szczurzych jajkach. Normalny element anatomii. Wzięłam tylko jednego, bo dziewczyna nie powiedziała mi, że lepiej byłoby parce. Poza tym wciąż miałam w pamięci jaka szczęśliwa wydawała się Szczurcia mojej znajomej.

Z początku ciężko się było mu przyzwyczaić do nowego domu. Brałam go jak najczęściej na ręce, wchodził do rękawa albo pod bluzkę i potrafił tam siedzieć bez przerwy, robiąc sobie wycieczki w różne podbluzkowe rejony i łaskocząc mnie wąsami i pazurkami. Moja współlokatorka tylko czasami się dziwnie na mnie patrzyła gdy wybuchałam głośnym śmiechem. Co jakiś czas wpuszczałam szczurasa do klatki, by się najadł, napił i załatwił. W końcu się przyzwyczaił i niemal bez problemu daje się brać na ręce. Dalej uwielbia siedzieć mi w rękawie i być mizianym. Czasem przekręca się na plecy i mogę go szkrabać po brzuszku... Co ciekawe, pozwala sobie na to tylko w rękawie. Na innym terenie zaraz się wyrywa.

Jednak szczur robił się coraz bardziej i bardziej smutny. Teraz zamiast buszować w klatce, zaszywa się najczęściej w kąciku i nic nie robi. Chyba nie śpi wtedy, bo ma cały czas otwarte oczka. Potrafi przez pół godziny siedzieć bez ruchu, powiercić się momencik i znów zastygnąć w miejscu. Całe szczęście, że uświadomiłam sobie, że potrzeba szczurkowi towarzysza.

Wrzucę jeszcze dwa zdjęcia.

Obrazek

Tu jeszcze mały Moonio, obok kieliszek z wodą (żeby mógł się napić jak mu się zachce - uczyłam do przychodzenia na cmokanie, wabiąc go kukurydzką :D)

Obrazek

A teraz się zrobił taki. Aż dziw, że kiedyś mógł spokojnie przejść przez pustą rolkę papieru toaletowego :D

Za dwa dni dołączy do Moońka śliczny kapturek. Wielkie dzięki, Czerwonaona! :)

Postaram się zdać szczegółową relację z zapoznawania się dwóch panów. Trzymajcie kciuki, żeby się polubili!

PS: Umaszczenie Moońka można nazwać kapturowym? Czy jest jakaś osobna nazwa na ten wariant z "irokezem koloru" na pleckach? :)

Re: Kupa szczęścia. Czasem z przewagą pierwszej połowy ;)

: śr kwie 22, 2009 12:14 am
autor: pin3ska
Bardzo piękny szczurek :) Uwielbiam kapturki :)

Re: Kupa szczęścia. Czasem z przewagą pierwszej połowy ;)

: śr kwie 22, 2009 6:08 am
autor: Babli
Moonio jest śliczny! Będziemy chyba rodziną :P W końcu jeśli ten kapturek od Czerwonaona, to brat mojej Nishy, i syn Birmy, to będziemy :D

Re: Kupa szczęścia. Czasem z przewagą pierwszej połowy ;)

: śr kwie 22, 2009 7:42 am
autor: Nue
Jaki słodziak kochany! Dobrze, że już nie będzie sam :)

Re: Kupa szczęścia. Czasem z przewagą pierwszej połowy ;)

: śr kwie 22, 2009 4:07 pm
autor: Telimenka
Sliczne malenstwo ;)

Milo ze zalatwisz mu kolezke ;)

Re: Kupa szczęścia. Czasem z przewagą pierwszej połowy ;)

: czw kwie 23, 2009 9:16 am
autor: Nakasha
Śliczny szczurek, a imię *__* cudo :D

Wspaniale, że będzie mieć kolegę :D
Tak, to kapturek :)

Re: Kupa szczęścia. Czasem z przewagą pierwszej połowy ;)

: czw kwie 23, 2009 2:40 pm
autor: Cyklotymia
I stało się wreszcie - do klatki zawitał nowy lokator :)

Całą daleką drogę od Czerwonejonej (jeśli tak się odmienia tego nicka ;) ) nowy samczyk przesiedział w kieszeni, na ręce albo w środku bluzy. Wolałam sobie nie wyobrażać ile bobków z niej potem wyleci ;) Nowy okazał się nieco mniejszy i szczuplejszy od Moonia, a także nieco bardziej wyluzowany. Nie panikował i mył się spokojnie, mimo że w tramwaju głośno jak zwykle.

Tym razem mój luby wybierał imię dla ogonka. Wersja oficjalna to Sted (pseudonim Edwarda Stachury), wersja zmiękczona to Edzio. Tak jak z Moonjavą-Mooniem :) Dualizm imion rządzi!

Do akademika szliśmy jak najszybciej. Nie mogłam już się doczekać momentu łączenia. Czy się polubią? Pogryzą? Który z nich będzie chciał dominować?

Szybko sprzątnęłam swoje graty z łóżka, na którym i tak nikt nie śpi (ciury mogły sobie tam póki co sikać do woli ;) ), puściłam tam Edzia, w drugim końcu łóżka wylądował Moonio. Po chwili się znaleźli i zaczęli intensywnie obwąchiwać, tworząc niemalże znak yin-yang :)

Obrazek

Ganiali się po całym łóżku, bawili z moją ręką, wszystko pięknie. Nie poznawałem wręcz Moońka, miał w sobie tyle energii i entuzjazmu jak chyba nigdy dotąd. Dotarło wtedy do mnie jeszcze mocniej, jak bardzo musiał tęsknić za towarzystwem.

Postawiliśmy w końcu klatkę na wyrko. Mooniek wszedł od razu i rzucił się na jedzenie (odzyskał apetyt), Edek po chwili badania okolic klatki obczaił gdzie wejście i również coś tam zaczął skubać. Znów zaczęli się bawić i iskać, nagle zakłębili się, poleciały wiórki i rozległo się piszczenie. Potem spokój, Moonio obwąchiwał Edka, a Edziuchna zastygł w bezruchu i pozwalał na wszystko. Po jakiejś niecałej minucie chłopcy wrócili do buszowania po klatce.

Gryźli się jeszcze dwa razy, za każdym razem Edzio lądował na dole i od razu się uspokajał.

Położyłam się z nimi na łóżku, co chwilę jeden z chłopaków podbiegał mi do rąk, a drugi, widząc że pierwszy jest miziany, również leciał za nim. Zazdrośniki? :D

Teraz wymęczyli się chyba trochę lataniem, weszli na pięterko do klatki i śpią przytuleni. Wzruszyć się można jak się na nich patrzy.

Bardzo się cieszę że udało im się dogadać :)

Re: Kupa szczęścia. Czasem z przewagą pierwszej połowy ;)

: czw kwie 23, 2009 4:23 pm
autor: Nakasha
Hehe, świetnie że tak szybko się zaakceptowali :) :) oby tak już zostało :D

Re: Kupa szczęścia. Czasem z przewagą pierwszej połowy ;)

: czw kwie 23, 2009 10:12 pm
autor: *Delilah*
Widać, ze Mooniek to pacyfista z krwi i kości :)
Mizianko dla obu Przystojniakow ;)

Re: Kupa szczęścia. Czasem z przewagą pierwszej połowy ;)

: czw kwie 23, 2009 10:31 pm
autor: izula
Swietne szczuraski!!!!
towarzystwo to podstawa :D , też to zauwazylam jak do mojego Demona dołączył kumpel.
Napewno będziesz miała więcej radosci i szczescia z tej dwojki a i smiechu nie malo!!!
pozdrowienia od Demonka i Prezesa dla twoich chłopaków!!!

Re: Kupa szczęścia. Czasem z przewagą pierwszej połowy ;)

: czw kwie 23, 2009 10:42 pm
autor: Cyklotymia
Moje chłopaki też pozdrawiają i dziękują za mizianko :D

Śmiechu już jest z nimi sporo :)

Jeden wlazł na wyższe pięterko, drugi na niższe, byli dokładnie pod sobą, obaj byli odwróceni w tą samą stronę i drapali się lewymi nóżkami, niemalże w tym samym tempie... Myślałam że padnę :D Jak klony jakieś.

Albo synchronizacja bobkowania... Zostawiłam ich na chwilkę samych na łóżku, wróciłam szybko, a tam świeżutkie dwie sterty bobów (lekko różniących się barwą - po tym poznałam że oboje nakupkali) i niewinne miny chłopaków "Cooo? To nie my, to już tutaj było!"

Poza tym szczurasy dbały też o to, bym się nie przeuczyła. Rozwaliłam się z nimi na łóżku i zaczęłam wielkie powtórki do kolokwium, a bestyjki podkradały mi kartki albo przewracały strony w książce. Nie mówiąc już o tym, że OLAŁY tak ważny przedmiot jakim jest fizjologia człowieka... xD

I jak tu ich nie kochać? :)

Re: Kupa szczęścia. Czasem z przewagą pierwszej połowy ;)

: czw kwie 23, 2009 10:54 pm
autor: *Delilah*
No przeciez wiadomo ,ze fizjologia szczura wazniejsza :) !

Re: Kupa szczęścia. Czasem z przewagą pierwszej połowy ;)

: czw kwie 23, 2009 11:02 pm
autor: izula
moje mi dziś mikrobiologie olaly... tak samo jak ja!!! ;D tylko ze one nie maja kolosa :'(

Re: Kupa szczęścia. Czasem z przewagą pierwszej połowy ;)

: pt kwie 24, 2009 7:15 am
autor: Telimenka
Heheh no to super ze maly ma wreszcie towarzysza.
A jakie przystojniaczki z nich.. Moje szczury tez dbaja zebym sie nie przeuczyla i nie przejadala :D
Wyzeraja mi z talerza zawsze.. Najlepsi dietetycy, a jakie poswiecenie z ich strony nadmiar tluszczyku wola wziac na siebie niz zeby pancia miala sie roztyc ;D

Re: Kupa szczęścia. Czasem z przewagą pierwszej połowy ;)

: pt kwie 24, 2009 8:08 am
autor: Nue
To teraz zacznie się podwójna jazda... ;)