Strona 1 z 2

Trudny przypadek

: czw lip 23, 2009 11:12 am
autor: Szczurołapka
Witam :)
Po "żałobie" jaką miałam po straceniu dwóch ogonków, postanowiłam adoptować kolejnego malucha. W sumie dostałam go od przyjaciółki, a właściwie jej brata. Historia prosta, ale trochę zagmatwana. Brat mojej psiapsióły dostał samicę jakieś 3 miechy temu. Okazało się że jest w ciąży. Urodziła 8 młodych-1 martwe, 2 zjadła, więc przy życiu zostało 5 maluchów: 1 samiec (którego mam) i 4 samice które również mają nowe domy.
Biorąc Revena (imię od mojej ulubionej marki papierosów :) ) myślałam, że skoro nie jest to sklepowy szczuras, to proces przyzwyczajania młodego do mnie i mojego chłopaka pójdzie gładko, szczególnie, gdy jego siostry (szczura, nie chłopaka :) ) są na prawdę przyjacielskie i łagodne. Niestety jest on jedynie przyzwyczajony do obecności człowieka, a nie do kontaktu z nim. Co najdziwniejsze ma 7 tygodni a agresywny jest jak cholera i co najgorsze do innych szczurków również, więc musiałam oddać drugiego samca (dla wyjasnienia jak brałam Revena, to w tym samym dniu, ale już w zoologu kupiłam mu kolegę)
Podejrzewam że psiapsióła ograniczyła się jedynie do dawania szczurom jeść, a one swobodnie latały po domu i dzień i noc, nikt sie chyba nimi nie zajmował.
Reven rzuca się na wszystko co usiłuje dostać się do jego klatki, więc nawet pokarm musze mu dawać w rękawicach. Nie ma mowy o jakimkolwiek głaskaniu a tym bardziej braniu na ręce, a przy zmianie trocin to muszę go łapać w rękawicach albo ręczniku i zamykać w transporterze. Moją bluzkę, którą pocięłam i włożyłam do klatki by oswoił się z zapachem po prostu rozerwał na strzępy.
Czuję się tak jakbym miała zupełnie dzikie zwierze złapane w piwnicy... Zastanawiam się nad kastracją, ale nie wiem czy to pomoże. Proszę o pomoc, ponieważ nigdy nie miałam tak trudnego przypadku.
Pozdrawiam

Przeniesione.
Polecam poświęcić czas na lekturę tego działu, jest tu omówione wiele przypadków, na pewno znajdziesz jakieś porady. /Agata

Re: Trudny przypadek

: czw lip 23, 2009 12:31 pm
autor: zalbi
do kastracji szczur musi miec minimum 4 miesiące.


rozumiem bac się ogromnego, ponad pół kilogramowego dorosłego samca ale nie 7 tygodniowego maluszka.. to nie jest straszna bestia z kłami jak u tygrysa..


wzięłaś mu kolege ze sklepu - czego się spodziewałas? że od razu się pokochaja? nie bierze się szczurów ze sklepów.
zaadoptuj mu kolegę z forum - szczur będzie oswojony i Twój szczur przez niego przekona sie do człowieka. dwa szczury oswająją się dużo łatwiej i szybciej.

jaką masz klatke? jakie wymiary? może by za mała i dlatego ogon się rzuca.

Re: Trudny przypadek

: czw lip 23, 2009 1:12 pm
autor: Szczurołapka
bać się go nie boję, ale nie za przyjemne jest gdy złapie za skórę i szarpie jakby chciał oderwać kawał mięcha.
to czy drugi szczurek byłby z hodowli czy ze sklepu to raczej znaczenia nie ma bo jakie by miało mieć, skoro się rzuca do innych.
klatka robiona na zamówienie u znajomego ma wymiary: szer. 70, głęb. 45, wys. 40

Re: Trudny przypadek

: czw lip 23, 2009 1:51 pm
autor: zalbi
ma znaczenie. nie kupuje sie szczurów ze sklepu.


zaadoptuj mu kolegę z forum, przejrzyj wątek adopcyjny. a to, że rzucał sie na drugiego szczura to tylko i wyłącznie Twoja wina bo źle łączyłaś - poczytaj o łączeniu szczurów.

Re: Trudny przypadek

: czw lip 23, 2009 6:37 pm
autor: smeg
Zalbi, spuść z tonu.

Ja bym mimo wszystko starała się zapewnić mu szczurze i jak najwięcej własnego towarzystwa. Możesz na początku dopuszczać do siebie szczurki tylko na neutralnym terenie, a nie w klatce - to powinno zmniejszyć agresję. Wypróbuj też sposoby ze smarowaniem szczurów zapachem do ciast, z wanną i inne opisane w dziale "Stadko". Izolacja szczura nie pomoże przełamać jego agresji, a na kastrację jest za wcześnie. W czasie oczekiwania na transport z nowym szczurkiem bawiłabym się z dotychczasowym jak najwięcej, na siłę, może być w rękawicach, jeśli dotkliwie Cię gryzie. I najważniejsze - po ugryzieniu nie odsuwaj ręki, bo nauczy się, że dzięki gryzieniu ma spokój.

Re: Trudny przypadek

: pt lip 24, 2009 11:42 am
autor: Szczurołapka
zalbi, wez mnie nie pouczaj i nie mow co robie zle, jak nie masz pojęcia. nie gadasz z laikiem ktory pierwszy raz ma stycznosc ze szczurami i uwierz ze dla Revena pochodzenie drugiego szczura nie mialoby znaczenia, a jesli sie myle to moze powiedz skoro taka mądra jesteś co by to zmieniło? szczurek by sobie pomyślał: "hm, on nie gryzie to ja też nie będę" ? weź nie bądź śmieszna >:(

smeg, szczurki starałam się poznawać 3 dni. zawsze było tak samo. dopóki kolega revena nie wszedł w pole jego widzenia było ok, a jak tamten go zobaczył, tak wypruł z klatki i się rzucił na niego, to był taki pisk że nawet nie wiedziałam że szczur tak może się wydzierać. małemu rozerwał uszko a jak z chłopakiem je rozdzielaliśmy, to tak mnie dziabnął między kciuk a palec wskazujący że mam dziurę bo inaczej tego nazwać nie mogę :/ teraz chłopak nalega na oddanie revena przyjaciółce, bo oboje mamy pogryzione ręce.
nie mam pojęcia co u tak młodego szczura może powodować agresję. wprawdzie jak był u przyjaciółki to też nie stronił od bójek nawet z matką i na psy też się rzucał, ale nie sadziłam że to przybierze taką skalę. rozmawiałam ze znajomym weterynarzem i powiedział ze to może (ale nie musi) być oznaką jakiejś choroby, skoro miał styczność z psami. nie bardzo chce mi się wierzyć, aczkolwiek znajomy jest dobrym weterynarzem, bo kilka moich szczurów uratował więc mam zaufanie.
wracając do mojego chłopaka, to mam czas do wtorku inaczej zaniesie go do veta na uspienie :(
a revena mam od 2 tygodni.
aha, pragnę sprostować pierwszy post, reven mial 7 tyg. jak go brałam czyli teraz ma 9. dokładnie 9 i 4 dni.

Re: Trudny przypadek

: pt lip 24, 2009 11:57 am
autor: Nina
Co najmniej dziwna sytuacja. Nigdy nie spotkałam sie z maluszkiem, który jest agresywny. Były różne, włącznie z takimi, które lekko łapały za palce ze strachu, ale żeby gryzł do krwi?
Wg mnie dopóki maluch nie zostanie oswojony choć troche, nie powinien mieć towarzysza. Skoro jest na tyle agresywny, mogłoby sie to źle skończyć.
Szczerze mówiąc nie wiem jak zabrać sie za oswajanie takiego diabła, ale może spróbuj trzymania go pod bluzą? Zakładasz na siebie coś luźnego i na siłe wkładasz pod to szczura, nie pozwalając wyjść. Może jak zobaczy, że nic mu sie nie dzieje, troche sie uspokoi ::)

Re: Trudny przypadek

: pt lip 24, 2009 12:07 pm
autor: tamiska
Hola, hola... Tutaj beda Cie ludzie 'pouczac', bo od tego jest forum. Jesli jestes taka wszystkowiedzaca i doswiadczona to sama znajdz rozwiazanie, albo normalnie sluchaj to co ludzie mowia do Ciebie.

Jesli Twoj gryzacy szczur (po polaczeniu) zobaczy, ze jego kolega jest oswojony, ufa ludzia itd. to jest b duze prawdopodobienstwo, ze sam zacznie 'malpowac' takie zachowania i moze zmienic nastawienie. Ja mialam do czynienia z czyms takim i wiele osob na forum.

Poza tym moze opisz jak te szczury laczylas przez te 3 dni? Byly na neutralnym terenie? Nie widzialy sie przez kratki klatek? Wysmarowalas je olejkiem do ciast a moze wykapalas? Pewnie nic z tych rzeczy, prawda??

Szczury laczy sie nawet ponad miesiac na neutralnym gruncie, a dopiero pozniej wklada sie do klatki. Wszystko zalezy od usposobienia szczurow. Jedne lubia sie od razu inne musza sie strawic przez 2 mies.

To, ze byly male rany to co z tego... Czesto tak sie zdarza. Wystarczy nawet, ze zaprzyjaznione szczury sie odpychaja noga i pazur zahaczy o skore.

Poczytalas choc troche o laczeniu? Najlatwiej jest szczura skazac na samotnosc i sie nie wysilac. Co to jest to 3 dni? Ja laczylam 2 miesiace ponad i tylko czuwalam aby sie nie pozabijali, a teraz zyc bez siebie nie moga.

Poza tym musisz liczyc sie z tym, ze on zawsze taki bedzie, bo mozliwe, ze tak juz ma. Tak to jest jak sie bierze szczura z zoologa niestety... Mozliwe, ze jak byl malutki ktos mu cos zrobil lub posiada jakas wade genetyczna.

Jak gryzie to radzilabym nie zabierac reki, a trzymac ja i po kazdej probie ataku powiedziec glosno NIE! i to powinno go zbic z tropu. Jesli szczurek bedzie sie bal ale nie ugryzie ani razu to na koniec mozna dac mu smakolyk i tak caly czas. Pozniej jak (oby) przestanie juz gryzc rece to zaczac zwabiac na rece smakolykami. Moze to trwaac b dluuugooo... Jak osiagnie wiek 4 mies to mozecie go wykastrowac i wtedy ochlonie itd.

Ja bym zaczela od przygarniecia wpelni oswojonego kolegi, aby maly widzial, ze gryzienie sie nie oplaca.

Re: Trudny przypadek

: pt lip 24, 2009 12:11 pm
autor: tamiska
sorry, za tego zoologa. Nie mozna edytowac postow :/

Poza tym jak mozna panikowac przed gryzacym 7 tyg szczurem? Przeciez one maja male zabki. Rozumiem, ze boli i krwawi, ale bez przesady, ze az tak gryzie.

Sama mialam przypadek gryzacego malucha, ale tragedii nie bylo. Natomiast jak pogryzl mnie dorosly 700g samiec to calkiem inna sprawa byla...

Re: Trudny przypadek

: pt lip 24, 2009 12:13 pm
autor: Nina
tamiska, pouczać można, ale nie w takim tonie jakim robi to zalbi. Ty też spuść z tonu.
Nie masz polskiej klawiatury?

A ugryzienie każdy odczuwa inaczej. Maluch też może gryźć mocno.

EDIT
Chyba zapomniałaś, że sama oddałaś młodego, agresywnego samca ::) Fajnie sie poucza innych, a o swoim problemie sie zapomina?

Re: Trudny przypadek

: pt lip 24, 2009 12:19 pm
autor: odmienna
to bardzo dziwne...(właśnie widzę, że w międzyczasie i Nina się dziwi :P ) szczurek jest młodziutki, więc nie jest to agresja o podl. hormonalnym. Szczurek wychowany w grupie...boję się bardzo, że ten Kolega Wet. może mieć rację. :( .
Ja bym jednak radziła poczekać; takie maluchy rozwijają się w błyskawicznym tempie i z dnia na dzień może "wyrosnąć". Starałabym się przez jakieś dwa tygodnie (to ponoć "horyzont pamięci" szczurasów w ogóle a takiego smarkacza to już napewno ;) ) zapewnić mu maksimum spokoju i łagodnego podejścia. Może być tak, że z natury jest nadpobudliwy a jeśli spotkała go jakaś (choćby w jego odczuciu ;)) trauma- np stres po zabraniu z rodziny, lub przestraszył się czegoś, ten czas pozwoli mu się wyciszyć.
teraz, póki jest malutki i jego dziaby są jeszcze niezbyt groźne, powinno Ci się udać przekonać go bez stosowania jakichś drastycznych metod, że agresja nie prowadzi do celu. próbuj "tłamsić" go w polarowej szmatce- będziesz miała całe ręce, smarkacz przekona się, że dziabanie nic nie daje a tłamszenie jest fajne. :) życzę powodzenia.

......
Tamiska... moim zdaniem, Forum bardziej od "pouczania" jest od dzielenia się wiedzą a konkretnie ja sama przekonałam się już kilka razy, że nie zawsze schemat się sprawdza. ;)

Re: Trudny przypadek

: pt lip 24, 2009 12:22 pm
autor: Nina
Jeszcze jedno wpadło mi do głowy. Może dawaj mu jakieś ziółka na uspokojenie? Nie zaszkodzą, a mogą nieco pomóc.
Niestety jeśli mały pochodzi z silnego chowu wsobnego, może mieć wady genetyczne.
Nie ma żadnych problemów z równowagą, itp?

Re: Trudny przypadek

: pt lip 24, 2009 12:24 pm
autor: tamiska
'pouczanie' wlasnie mialo znaczyc to, ze ludzie dziela sie wiedza, aby komus pomoc.

Jak chcesz to poczytaj sobie moj temat, bo mialam podobnego szczura, ktory z tego nie wyrosl, a stal sie jeszcze gorszy z wiekiem. Doszlam z nim do takiego kompromisu, ze go wlasciwie nie dotykalam, a jak chcialam aby wrocil do klatki to zwabialam go na smakolyk i sam wchodzil. W nowym domu tez nie jest lepiej i dopiero tam okazalo sie, ze chlopak od malego mial klopoty z hormonami i z wiekiem mu sie nasililo. Jak osiagnal magiczne 6 mies to stal sie tak dominujacy i agresywny, ze szok (ocieral sie o wszystko, nie pozwalal kolegom jesc z miski, terroryzowal ich i ciagle chodzil wsciekly.

Re: Trudny przypadek

: pt lip 24, 2009 12:27 pm
autor: tamiska
Sadze, ze ziolka nic nie dadza, ale mozna sprobowac. Ja probowalam i nic nie dalo. Nawet pozniej z wetem stosowalismy terapie psychotropami (dawalam szczurowi prozac), ale tez to nic nie dalo, a kazdorazowe podawanie lekow konczylo sie moim rozszarpanym palcem, bo maly mial wtedy juz 4 mies.

Mozliwe, ze szczurek reaguje tak na zmiane miejsca i stres. Jak ja swojego bralam to wygladal na zadowolone, spokojne male szczurzatko, bawil sie z rodzenstwem i nie wykazywal oznak dominacji. Niestety mial krucha psychike i zmiana otoczenia, laczenie z doroslymi (aczkolwiek b delikatnymi samcami) sprawilo, ze darl ciagle japke i stal sie nieobliczalny.

Re: Trudny przypadek

: pt lip 24, 2009 12:46 pm
autor: odmienna
ja specjalnie dla moich potworów hoduję melisę :D ale prawdę mowiąc nie zaobserwowałam jakiegokolwiek jej wpływu na ich zachowanie, no może czasem się o nią biją ;D .

a jak on się zachowuje nie niepokojony ? bawi się wyluzowany, czy zdradza objawy napięcia? (mój Gacuś po odebraniu go od terrarysty był przez dobre dwa tygodnie tak przerażony, że "udawał że go nie ma" trzy tygodnie czekałam, by z własnej woli podszedł mi do ręki...). Jeśli sam zachowuje się "normalnie" to myślę, że dobrym pomysłem byłaby kropla neospasminy przed kontaktem z Tobą.