Pan Anatol
: śr sie 19, 2009 4:10 pm
Dziś ok 15.30 pożegnałam Pana Anatola który ze mna był 2 lata. Jeszcze 2 tygodnie temu był żywym biegajacym wszędzie szczurasem fanem śmietany oraz jogurtów biszkoptowych. Ok 2 tygodni temu zaczął mieć problemy z poruszaniem się. Wtterynarze do których się udałam stwierdzili że ma wszy i spryskali go jakimś sprayem przeciw insektom. Po których Anatol dostał paraliżu. Potem dostawał zastrzyki ze sterydów, przy czym nikt nie umiał mnie poinformować co tak na prawde mu jest i czy wyjdzie z tego. Ostatni zastrzyk dostał przedwczoraj po którym poprawiło mu się, nawet miał siłę wejsc na górne piętra klatki. Dziś po powrocie z pracy był bezwładny, pobiegłam do innego weta jednak nie był on w stanie nic zrobić. Anatol miał hipotermię agonalną. Skróciliśmy mu cierpienia. Najtrudniej jest mi pogodzić się z tym że gdybym wczesniej poszła do właciwej osoby chcącej pomóc, byłby jeszcze tutaj, teraz mam awanturę w domu z której dowiedziaam się że jeśli chcę mieć szczury w domu to mam sie wyprowadzić.