Rylee Karat - 12.08.2007 - 28.08.2009
: sob sie 29, 2009 8:40 pm
Rylee Karat... Gwiazdeczka, Gwiazdunka, Dunka... miała 2 lata i 2 tygodnie...
Trafiła do mnie niedawno, mieszkała wcześniej u Runy.
Zawsze wesoła, chętna do zabawy i do włażenia na ramię. Mimo wieku i przebytych 2 zapaleń płuc radziła sobie dobrze... nóżki nie były już tak sprawne jak kiedyś, ale mimo tego z radością biegała i wspinała się po prętach.
Miziaczek i szczur naramienny... lubiła inne szczury, dołączyła do stada bez żadnych zgrzytów...
Wczoraj była operowana - miała 2 guzy [jak się okazało chłonniaki, na węzłach chłonnych], które powoli, ale jednak rosły i dlatego zdecydowałam się na zabieg... Zmarła jakieś 25 minut po podaniu narkozy - dostała obrzęku płuc i udusiła się... wetki próbowały ją reanimować, ale się nie udało. Zmarła zanim w ogóle zaczęły zabieg... tak gwałtowny i szybki obrzęk płuc może wskazywać na uczulenie na narkozę. Zostawiłam jej ciałko na sekcję, guzki poszły do badania histopatologicznego... serce miała podobno w porządku, stan płuc przez obrzęk ciężko było jednoznacznie stwierdzić, ale nie było w nich zmian nowotworowych ani płynów... Oficjalna przyczyna śmierci to niewydolność krążeniowo - oddechowa... wyniki sekcji będą w poniedziałek, wyniki badania za 2 tygodnie...
Odeszła piękna Gwiazdka, drobna, wesoła i pogodna staruszka.... nie była u mnie długo, ale przez ten czas zdążyła na dobre zadomowić się w moim i Zbyszka sercu... zawsze radosna, pełna siły i chęci życia, skakała jak mały szczurek i lizała nam dłonie... taka cudowna blutka z gwiazdką na czole.... Runo, bardzo Ci za nią dziękuję! Za ten czas, który mogła z nami spędzić...
[*] [*]
Taką chcę ją pamiętać:
(lipiec 2009)
(sierpień 2009)

Ostatnie dni życia, razem ze swoją "rodziną" (Miyu, jej siostrą cioteczną Ayą i siostrzenicą Chichiri):

Do zobaczenia, Kochanie... niebieski, gwiazdkowy cudzie... do zobaczenia po drugiej stronie Tęczy...

Trafiła do mnie niedawno, mieszkała wcześniej u Runy.
Zawsze wesoła, chętna do zabawy i do włażenia na ramię. Mimo wieku i przebytych 2 zapaleń płuc radziła sobie dobrze... nóżki nie były już tak sprawne jak kiedyś, ale mimo tego z radością biegała i wspinała się po prętach.
Miziaczek i szczur naramienny... lubiła inne szczury, dołączyła do stada bez żadnych zgrzytów...
Wczoraj była operowana - miała 2 guzy [jak się okazało chłonniaki, na węzłach chłonnych], które powoli, ale jednak rosły i dlatego zdecydowałam się na zabieg... Zmarła jakieś 25 minut po podaniu narkozy - dostała obrzęku płuc i udusiła się... wetki próbowały ją reanimować, ale się nie udało. Zmarła zanim w ogóle zaczęły zabieg... tak gwałtowny i szybki obrzęk płuc może wskazywać na uczulenie na narkozę. Zostawiłam jej ciałko na sekcję, guzki poszły do badania histopatologicznego... serce miała podobno w porządku, stan płuc przez obrzęk ciężko było jednoznacznie stwierdzić, ale nie było w nich zmian nowotworowych ani płynów... Oficjalna przyczyna śmierci to niewydolność krążeniowo - oddechowa... wyniki sekcji będą w poniedziałek, wyniki badania za 2 tygodnie...
Odeszła piękna Gwiazdka, drobna, wesoła i pogodna staruszka.... nie była u mnie długo, ale przez ten czas zdążyła na dobre zadomowić się w moim i Zbyszka sercu... zawsze radosna, pełna siły i chęci życia, skakała jak mały szczurek i lizała nam dłonie... taka cudowna blutka z gwiazdką na czole.... Runo, bardzo Ci za nią dziękuję! Za ten czas, który mogła z nami spędzić...
[*] [*]
Taką chcę ją pamiętać:
(lipiec 2009)











(sierpień 2009)

Ostatnie dni życia, razem ze swoją "rodziną" (Miyu, jej siostrą cioteczną Ayą i siostrzenicą Chichiri):



Do zobaczenia, Kochanie... niebieski, gwiazdkowy cudzie... do zobaczenia po drugiej stronie Tęczy...

