Łobuzy moje: Yuki & Vincent.
: śr paź 14, 2009 5:03 pm
Postanowiłam w końcu założyć temat o moich łobuzach
Niestety oboje pochodzą z zoologicznego więc oswajanie ich nie było i nie jest łatwe.
Nie wiedząc jeszcze, że mogę zaadoptować ciurka z forum przygarnęłam Yukiego ze sklepu. Tak na prawdę nie miałam w planach posiadania dwójki futrzaków, co prawda czytałam tu na forum, że szczury powinny być przynajmniej dwa itd. ale chyba do końca to do mnie nie docierało i łudziłam się, że jak będę się z nim dużo bawić, to nie będzie mu źle. Jednak po przyniesieniu do domu wgl nie chciał wychodzić, wciąż siedział w kącie klatki i wyglądał na prawdę strasznie. Do końca dnia trząsł się okropnie i oddychał jakby zaraz miał dostać zawału, nie zmrużył nawet oka oraz bał się podejść do miski. Na następny dzień nie było poprawy nadal siedział i się nie ruszał jakby nic mu się nie chciało. Tak więc chcąc dla niego jak najlepiej popędziłam do sklepu i przygarnęłam jego braciszka, który dostał imię Vincent. Przemiana jaką przeszedł Yuki jak tylko przyniosłam Vincenta była kolosalna. Z smutnego i przestraszonego stał się nagle rozbiegany i odważny jak na trzeci dzień w nowym domu. Aż skakał z radości. Obecnie mają około 8 tygodni i niedługo dostaną nową, większą klatkę. Wczoraj pierwszy raz biegały po pokoju, bo jak dotąd puszczałam je tylko na łóżku. Wciąż nie lubią chwytania w ręce, ale chętnie przybiegają i wspinają się po mnie oraz siedzą na ramieniu. Czasem nie mogę się od nich opędzić
Po cichu liczę też na to, że będę mogła przygarnąć jeszcze jednego maluszka
Yuki zaraz po przyniesieniu do domu:

Kilka zdjęć z biegania po łóżku:
(Vincent)


(Yuki)
Dzisiejsze Vincenta:

Ale się rozpisałam
Niedługo więcej zdjęć 

Niestety oboje pochodzą z zoologicznego więc oswajanie ich nie było i nie jest łatwe.
Nie wiedząc jeszcze, że mogę zaadoptować ciurka z forum przygarnęłam Yukiego ze sklepu. Tak na prawdę nie miałam w planach posiadania dwójki futrzaków, co prawda czytałam tu na forum, że szczury powinny być przynajmniej dwa itd. ale chyba do końca to do mnie nie docierało i łudziłam się, że jak będę się z nim dużo bawić, to nie będzie mu źle. Jednak po przyniesieniu do domu wgl nie chciał wychodzić, wciąż siedział w kącie klatki i wyglądał na prawdę strasznie. Do końca dnia trząsł się okropnie i oddychał jakby zaraz miał dostać zawału, nie zmrużył nawet oka oraz bał się podejść do miski. Na następny dzień nie było poprawy nadal siedział i się nie ruszał jakby nic mu się nie chciało. Tak więc chcąc dla niego jak najlepiej popędziłam do sklepu i przygarnęłam jego braciszka, który dostał imię Vincent. Przemiana jaką przeszedł Yuki jak tylko przyniosłam Vincenta była kolosalna. Z smutnego i przestraszonego stał się nagle rozbiegany i odważny jak na trzeci dzień w nowym domu. Aż skakał z radości. Obecnie mają około 8 tygodni i niedługo dostaną nową, większą klatkę. Wczoraj pierwszy raz biegały po pokoju, bo jak dotąd puszczałam je tylko na łóżku. Wciąż nie lubią chwytania w ręce, ale chętnie przybiegają i wspinają się po mnie oraz siedzą na ramieniu. Czasem nie mogę się od nich opędzić


Yuki zaraz po przyniesieniu do domu:

Kilka zdjęć z biegania po łóżku:




Dzisiejsze Vincenta:

Ale się rozpisałam

