Rubinek
: wt lis 10, 2009 1:20 am
Mój Rubinek, po długiej walce z chorobą, odszedł za tęczowy most. Miał tylko 1 rok i 9 miesięcy. Zdecydowałam poddać go eutanazji. Rubuś chorował od maja br. raz było lepiej, raz gorzej... Szczuruś cierpiał, odmawiał jedzenia i picia, lekarstwa już nie działały. Zapalenie oskrzeli przerodziło sie w zapalenie płuc.... Biedaczek z trudem oddychał, zostały na nim tylko skóra i kosteczki.
Dziś rano był ożywiony po kilku kropelkach glukozy, sam sobie otworzył klatkę, przyszedł do mnie do łóżka, chyba cos przeczuwał. Przez moment chciałam odwlec jego odejście, ale zdrowy rozsądek podpowiadał mi, ze nie ma sensu przeciągać tej walki o każdy haust powietrza
Odszedł spokojnie, w moich dłoniach....
Zostawił swojego kompana, Czarusia. Mam nadzieję, że Czaruś jakoś poradzi sobie z samotnością
Ostatnie zdjęcie Rubinka:


Każdy, kto zdecydował sie pomóc swojemu pupilkowi w przeprawie za tęczowy most, wie jak się czuję... Zjednej strony ulga, że cierpienie zwierzaczka się skończyło; z drugiej, że uzurpuje sobie prawo bycia panem życia i śmierci... Ciężar na sumieniu straszny... Chcę wierzyć, że dobrze zrobiłam i że Rubuś mi wybaczył...
Dziś rano był ożywiony po kilku kropelkach glukozy, sam sobie otworzył klatkę, przyszedł do mnie do łóżka, chyba cos przeczuwał. Przez moment chciałam odwlec jego odejście, ale zdrowy rozsądek podpowiadał mi, ze nie ma sensu przeciągać tej walki o każdy haust powietrza

Odszedł spokojnie, w moich dłoniach....
Zostawił swojego kompana, Czarusia. Mam nadzieję, że Czaruś jakoś poradzi sobie z samotnością

Ostatnie zdjęcie Rubinka:


Każdy, kto zdecydował sie pomóc swojemu pupilkowi w przeprawie za tęczowy most, wie jak się czuję... Zjednej strony ulga, że cierpienie zwierzaczka się skończyło; z drugiej, że uzurpuje sobie prawo bycia panem życia i śmierci... Ciężar na sumieniu straszny... Chcę wierzyć, że dobrze zrobiłam i że Rubuś mi wybaczył...