u mnie w stadku mam aktualnie dwa przeciwieństwa:
Mu- samiczka oswojona:jest totalnie moja- śpi na moim karku, najchętniej piłaby z buzi, iskać mogłaby mnie non stop (no z przerwami jednak

), choć szczurzych dziewczyn wcale nie tak bardzo.gdy tylko się obudzę przybiega się przywitać, każde moje wejście do pokoju witane jest fanfarami ( no może nie tak dźwięcznie, ale jednak), najchętniej jednak by mnie z pokoju nie wypuściła samej, ona na ramieniu być musi! wyczuwa moje smutki- wtedy porzuca resztę i przybiega położyć się obok mnie.
jak daję jeść bez problemu potrafi mi oddać to co złapała- ufa mi po prostu.
z kolei dzikuska- jest nadal dzikuską, choć podejdzie do mojej dłoni,najlżejszy mój ruch wzbija tumany kurzu za uciekającą panną (młodą

) oswajanie idzie opornie- staram się ją trzymać na kolanach dosyć często- i jest postęp- wyrywa się, ale nie jest już szaloną przerażoną szczurzycą, a rozważną uciekinierką

pozwala się potrzymać, choć widzę jak kombinuje.
hmm, może to nie jest CAŁKIEM na temat, ale takie porównanie myślę że pokazuje stopnie oswojenia w takich samych warunkach
no prawie takich samych;)