Stadko Izzy'ego
: wt sty 26, 2010 11:50 am
Wieki zetrwało, odkąd niektórym obiecałem, że założę temat. Czasem tak w życiu bywa, że nie ma na nic czasu. Zakładając ten wątek teraz poświęcam kilkadziesiąt minut (z obrobieniem zdjęć) mojego snu, którego mam od kilku już miesięcy w ilości 4h/dobę. Niestety, takie życie. Najprawdopodobniej długo by tego tematu jeszcze nie było gdyby nie pewne wydarzenia z życia mojego stadka.
Ale dość biadolenia - przejdźmy do rzeczy
Stadko małe jak na chęci, spore jednak jak na możliwości żony, która (tak na marginesie) mało nie dostała zawału dwa dni temu, kiedy Rufi otworzył sobie w nocy klatkę i wybrał się na spacer po łóżku. Przy okazji wyszło na jaw, że nasza suczka, nie jest szczurożerna, na szczęście
{Szczurki opisane wg kolejności pojawiania sie w naszym domu}
Same początki to jeden szczur, przez kilka tygodni. Zaraz pewnie ruszy lawina, że tak nie wolno, itd.
Niestety była to jedyna możliwość, żeby żonkę do ogoniastych przekonać. Koniec końców po kliku tygodniach pojawił się kolejny. Znów kilka tygodni - jeszcze jeden. A skoro tak, to potrzebna była większa klatka. Jak już była większa klatka, to mógł pojawić się jeszcze jeden. A potem kolejne dwa
I tak w ciągu niecałego roku z jednoszczurzego stada zrobiło się stadko złożone z sześciu przystojnych facetów.
Izzy- czarny kaptur

Dość specyficzny ogon. Teoretycznie alfa, ale bardzo, bardzo pobłażliwy. Kiedy do stada zawitał Toudi i próbował przejąć rządy, przez kilka dni wydawało się, że Izzy po prostu odpuścił przewodnicto bez walki. Żadnych starć, przepychanek. Wpadł Toudi i zaczął wszystkich ustawiać po kątach. Izzy potulnie się poddawał. Trwało to kilka dni, aż ... chyba się obudził. Pół dnia wystarczyło, żeby Toudi zrozumiał, że alfa to Izzy i nikt nie będzie mu się wtrącał w stado. Taki już jest. Czasem przez kilka dni daje sobie "wchodzić na głowę", żeby w pewnym momencie jedną "akcją" przypomnieć wszystkim kto tu rządzi.
Bardzo łagodny, na rękach owszem, ale tylko na chwilę, bo trzeba iść na obchód swojego terytorium
Jako jedyny, musi obwąchać dokładnie każdego nowego w stadzie, co wygląda czasem komicznie, kiedy goni po mieszkaniu, za takim "świeżym", po czym dogoniwszy, chwyta tylną łapę delikwenta i podnosi do góry, żeby móc go dokładnie "sprawdzić" 

Powyżej zapoznanie z Bobkiem
Kuzco - beżowy? kaptur

Mały dzikus. Na ręce bardzo niechętnie. Choć jeśli już wejdzie (lub częściej - zostanie wzięty) to chętnie przysypia podczas głaskania. Ogólnie wszystkiego się boi, nieufny. Długo trwało, zanim odważył się sam wyjść z klatki. Niemniej jednak bardzo sympatyczny tłuścioszek
Największy i "najszerszy" z całego stada.

Powyżej z Fartem (Fart po lewej).
Rufi - husky

Podróżnik - kolekcjoner - tester:) Wszędzie go pełno. Wszędzie musi wejść, wszystko sprawdzić, powąchać, ugryźć. I najlepiej, jak da się unieść, albo chociaż ciągnąć, to schować za klatkę
Jakiś nowy element w klatce? - Rufi musi sprawdzić. Jakieś nowe zabawki w pokoju dzieci? - Rufi musi sprawdzić. Nowy ołówek na biurku? - Rufi musi wziąć za klatkę
A najlepsze we wszystkim jest to, że większość rzeczy udaje się zepsuć. Po co ma hamak wisieć na czterech zaczepach, jak można się pogimnastykować, żeby nie spaść śpiąc na nim, gdy wisi tylko na dwóch przeciwległych. Po co drabinka ma wisieć po skosie, jak może być całkiem pionowo. Zawsze ma swój pomysł na aranżację wnętrza 
Toudi - fuzz dumbo

Tak brzydki, że aż piękny
Jedyny, który rozumie ludzką mowę (szczegóły wkrótce w dziale dot. łączenia). Już po kilku dniach w stadzie musiał być szyty, potem odizolowany. Negatywnie to wpłynęło na jego relacje ze stadem. Długo trwało, zanim na nowo w pełni się zaaklimatyzował. Na początku próbował rządzić. Ustawiony na swoim miejscu przez Izzy'ego, korzysta czasem z okazji i ustawia po kątach Rufiego. Ale tylko wtedy, gdy Izzy nie widzi 

Połączenie charakterów Rufiego i Kuzco - ciekawski ale bojaźliwy.
Niestety nie zdążyłem założyć tematu gdy byli jeszcze z nami
:
Fart - szampański? kaptur

Kochany poczciwina. Bał się brania na ręce. Nie uciekał, ale zapierał się łapkami, żeby go nie ruszać. Gdy jednak "siłą" został zabrany, to był największym "tulisiem" jakiego miałem. Dołączył do stada razem z Bobkiem, ale bardzo szybko dogadał się z Kuzco. Niemal nierozłączni. Podczas biegania nie do odróżnienia. Jedynie gdy na chwilę stanęli, można było zobaczyć różnicę odcieni i inne kształty kapturów. Odszedł dwa dni temu

Powyżej dołączenie do stada razem z Bobkiem i "kontrola" przez Izzy'ego
Bobek - aguti

Trafił do nas niedługo po chorobie. Na początku wylękniony. Długo nie mógł się zaaklimatyzować. Dodatkowo tępiony przez Toudiego, który w nim upatrzył sobie ofiarę. Od czasu, kiedy przemówiłem Toudiemu do rozumu
- najlepsi przyjaciele. Bobek jako jedyny mógł spać w hamaku Toudiego, podczas kiedy inne ogony musiały omijać go z daleka. Zawsze najmniejszy i najchudszy. Jedzenia czy picia nie odmawiał, ale wychudzony po chorobie niewiele nabrał ciała. Odszedł początkiem stycznia 

Ale dość biadolenia - przejdźmy do rzeczy

Stadko małe jak na chęci, spore jednak jak na możliwości żony, która (tak na marginesie) mało nie dostała zawału dwa dni temu, kiedy Rufi otworzył sobie w nocy klatkę i wybrał się na spacer po łóżku. Przy okazji wyszło na jaw, że nasza suczka, nie jest szczurożerna, na szczęście

{Szczurki opisane wg kolejności pojawiania sie w naszym domu}
Same początki to jeden szczur, przez kilka tygodni. Zaraz pewnie ruszy lawina, że tak nie wolno, itd.


Izzy- czarny kaptur

Dość specyficzny ogon. Teoretycznie alfa, ale bardzo, bardzo pobłażliwy. Kiedy do stada zawitał Toudi i próbował przejąć rządy, przez kilka dni wydawało się, że Izzy po prostu odpuścił przewodnicto bez walki. Żadnych starć, przepychanek. Wpadł Toudi i zaczął wszystkich ustawiać po kątach. Izzy potulnie się poddawał. Trwało to kilka dni, aż ... chyba się obudził. Pół dnia wystarczyło, żeby Toudi zrozumiał, że alfa to Izzy i nikt nie będzie mu się wtrącał w stado. Taki już jest. Czasem przez kilka dni daje sobie "wchodzić na głowę", żeby w pewnym momencie jedną "akcją" przypomnieć wszystkim kto tu rządzi.
Bardzo łagodny, na rękach owszem, ale tylko na chwilę, bo trzeba iść na obchód swojego terytorium



Powyżej zapoznanie z Bobkiem
Kuzco - beżowy? kaptur

Mały dzikus. Na ręce bardzo niechętnie. Choć jeśli już wejdzie (lub częściej - zostanie wzięty) to chętnie przysypia podczas głaskania. Ogólnie wszystkiego się boi, nieufny. Długo trwało, zanim odważył się sam wyjść z klatki. Niemniej jednak bardzo sympatyczny tłuścioszek


Powyżej z Fartem (Fart po lewej).
Rufi - husky

Podróżnik - kolekcjoner - tester:) Wszędzie go pełno. Wszędzie musi wejść, wszystko sprawdzić, powąchać, ugryźć. I najlepiej, jak da się unieść, albo chociaż ciągnąć, to schować za klatkę



Toudi - fuzz dumbo

Tak brzydki, że aż piękny



Połączenie charakterów Rufiego i Kuzco - ciekawski ale bojaźliwy.
Niestety nie zdążyłem założyć tematu gdy byli jeszcze z nami

Fart - szampański? kaptur

Kochany poczciwina. Bał się brania na ręce. Nie uciekał, ale zapierał się łapkami, żeby go nie ruszać. Gdy jednak "siłą" został zabrany, to był największym "tulisiem" jakiego miałem. Dołączył do stada razem z Bobkiem, ale bardzo szybko dogadał się z Kuzco. Niemal nierozłączni. Podczas biegania nie do odróżnienia. Jedynie gdy na chwilę stanęli, można było zobaczyć różnicę odcieni i inne kształty kapturów. Odszedł dwa dni temu


Powyżej dołączenie do stada razem z Bobkiem i "kontrola" przez Izzy'ego
Bobek - aguti

Trafił do nas niedługo po chorobie. Na początku wylękniony. Długo nie mógł się zaaklimatyzować. Dodatkowo tępiony przez Toudiego, który w nim upatrzył sobie ofiarę. Od czasu, kiedy przemówiłem Toudiemu do rozumu


