Szczurki przygarnąłem od renutki, która wraz z mężem opiekują się kilkanaściorgiem zwierzaków (wspaniali ludzie, bardzo mili i uprzejmi, dużo mi doradzili i pomogli w pierwszych krokach z moimi pannami, za co serdecznie dziękuję:) ) Na przyjęcie pod dach Lusi i Jagódki (bo tak na początku wabiły się moje kobitki) dość długo się przygotowywałem, nie chciałem żeby źle wspominały początki u mnie, to też po odbiór pojechałem już z dawna uszykowanym transporterem z podłożem i żarełkiem, choć w sumie daleko nie było bo 40 min Bydgoskim autobusem;p podróż zniosły raczej dobrze mimo, że zimno i trochę trzęsło. Oczywiście były wystraszone i po przyjeździe na miejsce nie za bardzo się śpieszyły z wyjściem, ale po czasie i kawałku banana dały się namówić na wyjście:)
Współlokatorzy na początku patrzyli na mnie jak na totalnego wariata... ale teraz już zdążyli się do nich przyzwyczaic i nie ma już problemu. Przemianowaliśmy Jagódkę na Młodą ( ma coś koło 7 miesięcy teraz) a Lusie na Starą ( coś koło 10 mies.) trochę niewdzięcznie ale jej nie przeszkadza:)
Młoda ma chyba ADHD, bo od początku była bardzo aktywna i odważna, co z lubością objawiała szczególnie wtedy gdy raczej mi na tym nie zależało, np w nocy... wszędzie włazi, uwielbia chodzić po mnie, wystarczy, że gdzieś ma szansę się do mnie dostać to od razu kombinuje, następnym celem po moich rękach jest rękaw albo kołnierz i pod koszule.... zamęczyć jej nie mam szans. Za to Stara jest już jak by bardziej dojrzała, wykazuje się, że tak powiem "spokojem wewnętrznym" nigdzie się nie śpieszy, nie pcha się gdzie jej nie wolno, nie przepada za zmianami (przestawianie klatki itp.) jedynie co to ciągle próbuje wleź na podłogę, gdzie oczywiście mają zakaz... nie za bardzo też chce wchodzić mi na ręce, ale z pomocą sera i suszonych bananów pracujemy nad tym:) w załączniku są zdjęcia ich królestwa, jak tylko jestem w mieszkaniu to są wypuszczane, mają tam zrobiony basen z transportera(z chęcią się tam odświeżają), schody z tektury od kartonów po pizzy na półkę, gdzie jest moja była saszetka na kosmetyki, a która teraz stała się ich domkiem letniskowym - miejsce poobiednich drzemek... w klatce standardowo parę hamaczków, półek i rurowatych przejść, ale i tak ulubione miejsce to wnętrze głośników( mimo lecącej tam muzyki).
Wybaczcie, że tyle tego napisałem, jak komuś chciało się przeczytać to gratuluję:P
a oto zdjęcia: http://img99.imageshack.us/g/dsci1166.jpg/
