Luluś
: pt mar 05, 2010 8:19 pm
Dopiero po trzech miesiącach mogę napisać o Moim Kochanym Lulusiu...Przeżył z Nami 2 lata i 3 miesiące.Pokochałam Jego całym sercem,był naszym pierwszym zwierzątkiem.Zwariowałam na Jego punkcie,przebaczałam wszystko co nabroił:pogryzione pościele,wykładziny,wszystkie rogi w ścianie,książki,ważne dokumenytyitd....to jest wszystko nic,przy tym ile dawał nam miłości
Caly dzień biegał po mieszkaniu,tylko na noc zamykałm Jego do klatki,nosiłam jak niemowlaka w różowym kocyku w serduszka,całowałam,pieściłam,opiekowalam jak dzieckiem.Kiedy wychodziłam z domu szedł w kierunku drzwi tak jakby chciał iść ze mną.a kiedy wracałam witał przy drzwiach.Pewnego dnia zauważyliśmy guza na szyjce,pojechaliśmy do weterynarza i okazalo się,że ropień.Zrobili zabieg z usunięciem dolnego ząbka.Wszystko skończyło się dobrze,tylko co jakiś czas trzeba było jechać na przycięcie ząbka górnego(nie miał o co sobie zetrzeć)Za kilka miesięcy zrobił sobie cos w lapkę i utykał,po wizycie u weterynarza okazało się że wszystko dobrze,póżniej ropień na brzuszku,też wyleczony,a następnie zapalenie uszka i długa walka o Niego w klinice,robili co mogli do końca ,widzieli jak o NIego walczę,nie mogłam się pogodzić,że nie wyzdrowieje,jeżdziłam codziennie na zastrzyki i glukozę,błagałam żeby wyzdrowiał.Miał bardzo silne serduszko i wolę życia,ale infekcji nie przezwyciężył.Byłam z Nim do końca,nawet na sekunde Jego nie zostawiłam,odchodził na moich dłoniach słyszałam jak do Mnie mówi.Pożegnałam się z Nim i obiecałam,że spotkamy się na tamtym świecie.....Ból pozostał do dziś,a w domu Jego portrety na ścianach,album ze zdjęciami i ogromna pustka do dziś 

