Louis & Lennon
: czw kwie 08, 2010 8:53 am
Wieczorem 6 kwietnia odebrałam albinoska Lennona z Krakowa i pojechaliśmy do Lublina. Podróż przebiegała bardzo spokojnie, małemu niezbyt podobało się w transporterku i połowę drogi przesiedział mi pod kurtką. Tam się uspokoił i zasnął.
Łączenie przebiegło bardzo spokojnie, choć Panowie nawzajem przerazili się swoim widokiem. Louis poszedł na najwyższą półeczkę, Lennon zaszył się w kąciku na samym dnie, a ja przez całą noc oka nie zmrużyłam gapiąc się na szczury, w obawie, ze się zagryzą.
Do niczego podobnego nie doszło, rano panowie odrobinkę się ośmielili – tzn Louis zaczął piszczeć z góry na małego, jakieś 2h próbował go przywołać, (chyba, bo w szczurzym jestem kiepska) bezskutecznie oczywiście. Popołudniu doszło do pierwszego kontaktu, panowie stanęli oko w oko, po czym mały bezceremonialnie założył przyjaźnie nastawionemu Louisowi chwyt i przewrócił go na plecki. I to by było na tyle jeśli chodzi o walkę szczurów. Wstyd mi za Louisa, bo jest sporo większy i grubszy od małego. Gdyby chciał załatwił by go jedną łapką, ale chyba jest szczurzym pacyfistą i przemocą się brzydzi ;P
Lennon to taki mały diabełek w porównaniu ze spokojnym i przyjacielskim Louisem, choć kiedy się oswajamy, to traci całą szczurzą pewność siebie, ale mam nadzieje, że się przyzwyczai i chociaż do mnie zapała miłością, bo Louisa albo olewa, albo wywraca na plecy. Louis na widok Lennona płaszczy się jak może i udaje że go nie ma, aż mi go żal. Chyba nie jest zachwycony nowym lokatorem, choć wyraźnie podoba mu się nowa, większa klatka
Łączenie przebiegło bardzo spokojnie, choć Panowie nawzajem przerazili się swoim widokiem. Louis poszedł na najwyższą półeczkę, Lennon zaszył się w kąciku na samym dnie, a ja przez całą noc oka nie zmrużyłam gapiąc się na szczury, w obawie, ze się zagryzą.
Do niczego podobnego nie doszło, rano panowie odrobinkę się ośmielili – tzn Louis zaczął piszczeć z góry na małego, jakieś 2h próbował go przywołać, (chyba, bo w szczurzym jestem kiepska) bezskutecznie oczywiście. Popołudniu doszło do pierwszego kontaktu, panowie stanęli oko w oko, po czym mały bezceremonialnie założył przyjaźnie nastawionemu Louisowi chwyt i przewrócił go na plecki. I to by było na tyle jeśli chodzi o walkę szczurów. Wstyd mi za Louisa, bo jest sporo większy i grubszy od małego. Gdyby chciał załatwił by go jedną łapką, ale chyba jest szczurzym pacyfistą i przemocą się brzydzi ;P
Lennon to taki mały diabełek w porównaniu ze spokojnym i przyjacielskim Louisem, choć kiedy się oswajamy, to traci całą szczurzą pewność siebie, ale mam nadzieje, że się przyzwyczai i chociaż do mnie zapała miłością, bo Louisa albo olewa, albo wywraca na plecy. Louis na widok Lennona płaszczy się jak może i udaje że go nie ma, aż mi go żal. Chyba nie jest zachwycony nowym lokatorem, choć wyraźnie podoba mu się nowa, większa klatka
