potrzebuję pomocy. siedzę już od jakiegoś czasu i czytam forum.. jednakże może przybliżę historię moich ogonków, być może powiecie, że jak zwykle panikuję, albo czem prędzej pogonicie do weta.
moja Malutka od samego początku ma przerąbane.. kupił mi ją mój mąż jako towarzystwo dla Zuźka, bo to są pierwsze w mojej karierze Ogonki. Mała pochodzi z zoologicznego, niestety.. od zawsze były z nią problemy.. już tyle wycierpiała..

Malutka przyszła na świat w styczniu 2009 r. mam ją od marca 2009 r. Od dnia kiedy z nami zamieszkała widziałam, że coś jest nie tak. na początku nie chciała jeść.. nie zmuszałam jej, bo nowe otoczenie, dzielenie klatki z grubaskiem kastratem, moim spaślaczkiem Zuźkiem..
ale jednak w końcu po kilku dniach pojechałam do weta, obejrzał ją dokładnie i okazało się, że moja Malutka ma krzywe ząbki i trzeba będzie je jej przycinać, bo sama nie jest w stanie ich sobie zetrzeć.. póbowałam wszystkiego, kupnych sposobów typu kostki, gałązek jabłoni.. i wielu innych. niestety, musimy raz na 10 dni chodzic z nia na obcinanie ząbków. Malutka przez to wiecznie jest zestresowana, nie lubi głaskania.. wiem, że ona mnie kocha bo nie ucieka od ręki.. lubi ją nwet.. ale zawsze mruży oczka, jakby każde wyciąganie z klatki wiązać się miało z wyjazdem od weta.. jest mi tak strasznie jej szkoda..
no i ostatnim razem, męża nie było i musiałam sama jechać z Małą do weta na obcinanie.. trzymaliśmy ją we 3 osoby, ona tak prosiła, żeby ją puścić.. jest taka krucha a przy tym zwinna.. wyrwała mi się w najgorszym momencie, ułamał jej się jeden ząbek, to było straszne.. od razu zaczęła lać się krew.. lekarz zapanował nad krwawieniem, dostała 2 zastrzyki i zabrałam ją do domu.. nawet mam wrażenie Zuziek zostawił ją w spokoju i nie zaczepiał, nie targał :/
od tamtego czasu, czyli ok 17 dni leci jej porfiryna z oczka, od strony tego biednego ząbka.. ząbek jej odrósł, jeszcze nie całkiem.. na początku karmiłam ją papkami, niedawno zaczęła z powrotem jeść suchy chlebek i ziarenka.. już nawet byłyśmy na obcięciu pozostałych ząbków.. ale to oczko ciągle zalewa jej porfiryna, ciągle je przemywam, ale nic to nie pomaga.. mało tego.. wczoraj z samego rana , po 6 rano, pojechałam do wrocławia na egz więc nie widziałam cały dzień moich szczurków.. jak wróciłam, było już późno, one spały, więc ich nie ruszałam.. dziś rano biore Małą na wybieg, a ona cała przekrzywiona.. wykrzywia główkę jak .. no ja nie wiem, jakby nic nie rozumiała, jakby nie widziała.. nie puszczam ich na ziemię, bo nie mieszkam sama i nie ufam współlokatorom, że jej nie przydepną, więc wypuszczam je na łóżko, one mają ubaw latając w pościeli i robiąc sobie z niej tunele.. a ona taka biedna, mój wet jest chyba na wizycie domowej, bo nie odbiera tel. a otwarte jest dopiero od 15.. nie wiem co mam robić.. czy dać jej spać, czy co, nie wiem, pomóżcie.. przed wczoraj tego jeszcze nie było.. koleżanki ogonek to miał, ale nie wiem co to było.. wiem tylko, że dostał zastrzyki i choroba nie postępuje, ale główka została przekrzywiona..
przepraszam za tak długi wywód, ale to właśnie jestem ja.. usuńcie post za powielanie, jeśli tak jest, ale błagam, najpierw coś napiszcie, nie mam czasu dłużej szukać, wyję jak głupia, tak strasznie kocham moje ogonki.. ;( nie chcę, żeby ona ciągle cierpiała..
