Zmiana sposobu oswajania?
: śr lip 28, 2010 5:40 pm
Szczurki są u mnie już dwa tygodnie, oswajałam je do tej pory metodą "po dobroci".Efekty:
1) Cwaniak, większy (tusza) i chyba dominujący; troszkę się płoszy jeszcze i niechętnie się daje brać na ręce tzn. dwa razy cicho piśnie i próbuje się wyrwać ale bez strat w spójności mojej skóry. Etap oswojenia - po kilku 3 dniach od przybycia wyszedł sam z klatki... jeszcze nie iska moich palców i nie bardzo chce żeby go głaskać, ale jestem i tak zadowolona że podbiega do mnie, obwąchuje, myje sie na moich kolanach oraz przy mnie i z ochotą zlizuje z moich palców różne smakołyki.
2) Bojba - zachowanie odwrotne, dopiero 3 dni temu wyszedł z klatki i raczej nie odstępuje jej na więcej niż 50cm... ucieka na najmniejszy nawet ruch i odgłos, z ręki jedzenie bierze po bardzo długiej minucie (chyba że jest to brzoskwinia lub troszkę miodku). Próbowałam brać go na ręce i skończyło się tragicznie dla nich... zero mycia naczyń, całe zdrapane. Nie gryzł ale się strasznie wyrywał i strasznie piszczał. Poza tym gdy zbliżam się do klatki nieruchomieje. Zaczął gryźć coraz mocniej, przeciął mi skórę ale było to płytkie przecięcie.
Obu szczurkom zapewniam tyle samo czasu i tą samą metodą oswajam, ale w przypadku Bojby efekt jest mizerny, a wręcz odwrotny... Czy powinnam zmienić taktykę wobec niego na siłową? Przejmuję się tym, że przez jego piski i szarpaninę Cwaniak może się mnie wystraszyć.
Nie wiem czy są to bracia, czy może szczurki z rożnych miotów i w różnym wieku. Oba są z tej samej interwencji. Ręce mi opadają. Przeczytałam masę postów z tego działu i próbowałam podanych metod, ale w przypadku Bojby one nie skutkują.
W jednym poście wyczytałam,że podawana była melisa szczurkowi który był bardzo agresywny. Czy mogłabym to zastosować na swoim i tak uspokojonego brać na ręce?
1) Cwaniak, większy (tusza) i chyba dominujący; troszkę się płoszy jeszcze i niechętnie się daje brać na ręce tzn. dwa razy cicho piśnie i próbuje się wyrwać ale bez strat w spójności mojej skóry. Etap oswojenia - po kilku 3 dniach od przybycia wyszedł sam z klatki... jeszcze nie iska moich palców i nie bardzo chce żeby go głaskać, ale jestem i tak zadowolona że podbiega do mnie, obwąchuje, myje sie na moich kolanach oraz przy mnie i z ochotą zlizuje z moich palców różne smakołyki.
2) Bojba - zachowanie odwrotne, dopiero 3 dni temu wyszedł z klatki i raczej nie odstępuje jej na więcej niż 50cm... ucieka na najmniejszy nawet ruch i odgłos, z ręki jedzenie bierze po bardzo długiej minucie (chyba że jest to brzoskwinia lub troszkę miodku). Próbowałam brać go na ręce i skończyło się tragicznie dla nich... zero mycia naczyń, całe zdrapane. Nie gryzł ale się strasznie wyrywał i strasznie piszczał. Poza tym gdy zbliżam się do klatki nieruchomieje. Zaczął gryźć coraz mocniej, przeciął mi skórę ale było to płytkie przecięcie.
Obu szczurkom zapewniam tyle samo czasu i tą samą metodą oswajam, ale w przypadku Bojby efekt jest mizerny, a wręcz odwrotny... Czy powinnam zmienić taktykę wobec niego na siłową? Przejmuję się tym, że przez jego piski i szarpaninę Cwaniak może się mnie wystraszyć.
Nie wiem czy są to bracia, czy może szczurki z rożnych miotów i w różnym wieku. Oba są z tej samej interwencji. Ręce mi opadają. Przeczytałam masę postów z tego działu i próbowałam podanych metod, ale w przypadku Bojby one nie skutkują.
W jednym poście wyczytałam,że podawana była melisa szczurkowi który był bardzo agresywny. Czy mogłabym to zastosować na swoim i tak uspokojonego brać na ręce?