Trochę ciepła.
: wt sie 24, 2010 4:54 pm
Dzisiaj przydarzyło mi się coś niesamowitego, coś co rzadko wzbudza we mnie litość, miłosierdzie, coś co nigdy nie złamało moich zasad moralnych. Nie wierzę, że dałam się złapać w pułapkę cholernego losu.
Idąc ulicą w słoneczne popołudnie, rzecz jasna, do sklepu, rozmyślając o żywocie pustego człeka, tchnęło we mnie dziwne uczucie z chęcią spojrzenia pod nogi. I wtedy stało się coś magicznego, łzy spłynęły mi po policzkach, twarz wykrzywił grymas bitwy wewnętrznej, a nogi ugięły się pod wpływem widoku, który był okrutny. Na bruku leżało wpół martwe istnienie, przypominające niedokończony posiłek bestii. Wzięłam na dłoń bezwładne ciałko i czym prędzej udałam się do domu.
Myszka wraca do rzeczywistości, już próbuje wstawać, piła wodę ze strzykawki, zjadła dwa ziarna zmielonej pszenicy, a teraz śpi na mięciutkich szmatkach w pożyczonym transporterku.
Jedno jest niemalże pewne - to osesek. Jutro z samego rana pojedziemy do weterynarza, a jak odzyska siły to prawdopodobnie dam błogosławieńtwo i wypusze ją w ramiona matki natury.
Idąc ulicą w słoneczne popołudnie, rzecz jasna, do sklepu, rozmyślając o żywocie pustego człeka, tchnęło we mnie dziwne uczucie z chęcią spojrzenia pod nogi. I wtedy stało się coś magicznego, łzy spłynęły mi po policzkach, twarz wykrzywił grymas bitwy wewnętrznej, a nogi ugięły się pod wpływem widoku, który był okrutny. Na bruku leżało wpół martwe istnienie, przypominające niedokończony posiłek bestii. Wzięłam na dłoń bezwładne ciałko i czym prędzej udałam się do domu.
Myszka wraca do rzeczywistości, już próbuje wstawać, piła wodę ze strzykawki, zjadła dwa ziarna zmielonej pszenicy, a teraz śpi na mięciutkich szmatkach w pożyczonym transporterku.
Jedno jest niemalże pewne - to osesek. Jutro z samego rana pojedziemy do weterynarza, a jak odzyska siły to prawdopodobnie dam błogosławieńtwo i wypusze ją w ramiona matki natury.