trudne łączenie i dziwne zachowanie szczura
: wt sie 31, 2010 1:18 pm
Witam
Sprawa wygląda tak: Mordred to szczur zabrany z akademika w zeszłym roku. Bardzo oswojony, przybiega na zawołanie, lubi się pogłaskać i pobiegać po pokoju. Niedawno stwierdziliśmy, że przydałby mu się towarzysz. Moja dziewczyna zgadała się z kimś, kto miał mało czasu dla swojego szczura i w ten sposób przywędrował do nas Kimi. Też około roczny szczur. I tu zaczyn się zabawa. Na początku popełniłem błąd i postawiłem klatkę Kimiego w pokoju i pozwoliłem Mordredowi biegać wokół niej. Już przez klatkę się pogryzły i dopiero wtedy poczytałem na forum o łączeniu szczurów. Poszły więc do osobnych pokoi na jakiś tydzień i zaczęliśmy na nowo.
Pierwsza wycieczka do warsztatu z zaimprowizowanym labiryntem nie wyszła zbyt dobrze. Szczury się obwąchiwały, fukały i trochę się potarmosiły ale strat żadnych nie było. Potem jeszcze parę razy próbowaliśmy je spotkać ze sobą na neutralnym terenie, ale było coraz gorzej. Zaczęły się gryźć, mnie nawet pogryzły przez rękawice robocze. Pomimo tego cały czas je ze sobą spotykaliśmy (BTW polecam dwie rękawice kuchenne założone na jedną rękę). Trwało to jakieś 2-3 tygodnie i wnioski były takie, że Mordred [nasz stary szczur] atakuje Kimiego ze strachu, bo jak tylko ma możliwość to ucieka i się chowa. Kimi podchodził do Mordreda ale bez złych zamiarów. Aż w końcu nadarzyła się okazja, żeby szczury znalazły się na naprawdę neutralnym terenie, bo u mnie w domu. I tu zaczyna się historia.
Z powodów różnych obie klatki musiały stać w jednym pokoju. Szczury już miały okazję się poznać, stwierdziłem więc, że to nawet dobrze będzie, jak będą biegały po obcym terenie jednocześnie mając możliwość ucieczki do klatki. Wkrótce miałem okazję się przekonać, jak bardzo się myliłem.
Pierwsze wybiegi nie różniły się wiele od tego, co się działo wcześniej. Kimi podbiegał do Mordreda, trochę pofukały, poskakały, czasem się coś skotłowało ale krew się nie lała. Mordred szybko uciekał do klatki i nie chciał wychodzić. Wszystko się zmieniło, kiedy Kimi raz podszedł do klatki Mordreda i wszedł do niej. Na początku nie chciałem go wpuścić, ale w końcu pomyślałem, że może już na to czas. Wchodzi więc Kimi do klatki Mordy, a ten ucieka na najwyższą półkę i fuka, zęby szczerzy i w ogóle wygląda na dwa razy większego niż normalnie. Kimi sobie leży na niższej półeczce i tradycyjnie wygląda na przestraszonego, ale nie chce wyjść. W końcu Mordred go przegonił, ale Kimi zaraz wlazł na klatkę od góry i Mordred zwiał z klatki na drugi koniec pokoju. Przegoniłem szczury do swoich klatek {chociaż Morda na początku nie chciał wejść do klatki) i był spokój. Przez jeden dzień.
Następnego dnia nie dopuszczałem ich do siebie i jakby się oba uspokoiły. Kiedy znowu otworzyłem dwie klatki na raz to zaczęło prawdziwe piekło. Najpierw szczury się spotkały na środku pokoju i się pogryzły do krwi, a potem Mordred wlazł do klatki Kimiego i tak pokazał mu, co o nim myśli. Jak go wyjąłem to jeszcze przez parę sekund trzymał się zębami za moją rękawicę.
Od tamtej pory Mordred jest wyraźnie agresywny w stosunku do Kimiego, tak jakby przestał się go bać a raczej chciał go przegonić, gdziekolwiek się znajdują.
W związku z tym zastanawiam się, czy w ogóle jest szansa, żeby te szczury razem żyły, czy może Morda to jeden z tych szczurów samotników. Cały czas próbuję je ze sobą połączyć, ale zwykle kończy się to moją interwencją i pogryzieniem Kimiego. Ulubionym miejscem Mordreda jest ogon. To z kolei wiąże się z tym dziwnym zachowaniem Mordreda. Podbiega do Kimiego i albo ustawia się tyłem do niego, albo bok w bok i czeka na jego reakcję. Wie ktoś, co to znaczy?
Kurczę, się rozpisałem trochę, ale chyba krócej się nie dało pełnego obrazu sytuacji opisać. Dział stadko przeczytałem, ale nie znalazłem konkretnych porad, co zrobić w takim beznadziejnym przypadku. W planach mam jeszcze przygarnięcie dwóch młodych szczurów i próbę socjalizacji dzięki nim. W najgorszym przypadku oba powędrują do Kimiego a Mordreda już towarzystwem nie będę męczył.
Sprawa wygląda tak: Mordred to szczur zabrany z akademika w zeszłym roku. Bardzo oswojony, przybiega na zawołanie, lubi się pogłaskać i pobiegać po pokoju. Niedawno stwierdziliśmy, że przydałby mu się towarzysz. Moja dziewczyna zgadała się z kimś, kto miał mało czasu dla swojego szczura i w ten sposób przywędrował do nas Kimi. Też około roczny szczur. I tu zaczyn się zabawa. Na początku popełniłem błąd i postawiłem klatkę Kimiego w pokoju i pozwoliłem Mordredowi biegać wokół niej. Już przez klatkę się pogryzły i dopiero wtedy poczytałem na forum o łączeniu szczurów. Poszły więc do osobnych pokoi na jakiś tydzień i zaczęliśmy na nowo.
Pierwsza wycieczka do warsztatu z zaimprowizowanym labiryntem nie wyszła zbyt dobrze. Szczury się obwąchiwały, fukały i trochę się potarmosiły ale strat żadnych nie było. Potem jeszcze parę razy próbowaliśmy je spotkać ze sobą na neutralnym terenie, ale było coraz gorzej. Zaczęły się gryźć, mnie nawet pogryzły przez rękawice robocze. Pomimo tego cały czas je ze sobą spotykaliśmy (BTW polecam dwie rękawice kuchenne założone na jedną rękę). Trwało to jakieś 2-3 tygodnie i wnioski były takie, że Mordred [nasz stary szczur] atakuje Kimiego ze strachu, bo jak tylko ma możliwość to ucieka i się chowa. Kimi podchodził do Mordreda ale bez złych zamiarów. Aż w końcu nadarzyła się okazja, żeby szczury znalazły się na naprawdę neutralnym terenie, bo u mnie w domu. I tu zaczyna się historia.
Z powodów różnych obie klatki musiały stać w jednym pokoju. Szczury już miały okazję się poznać, stwierdziłem więc, że to nawet dobrze będzie, jak będą biegały po obcym terenie jednocześnie mając możliwość ucieczki do klatki. Wkrótce miałem okazję się przekonać, jak bardzo się myliłem.
Pierwsze wybiegi nie różniły się wiele od tego, co się działo wcześniej. Kimi podbiegał do Mordreda, trochę pofukały, poskakały, czasem się coś skotłowało ale krew się nie lała. Mordred szybko uciekał do klatki i nie chciał wychodzić. Wszystko się zmieniło, kiedy Kimi raz podszedł do klatki Mordreda i wszedł do niej. Na początku nie chciałem go wpuścić, ale w końcu pomyślałem, że może już na to czas. Wchodzi więc Kimi do klatki Mordy, a ten ucieka na najwyższą półkę i fuka, zęby szczerzy i w ogóle wygląda na dwa razy większego niż normalnie. Kimi sobie leży na niższej półeczce i tradycyjnie wygląda na przestraszonego, ale nie chce wyjść. W końcu Mordred go przegonił, ale Kimi zaraz wlazł na klatkę od góry i Mordred zwiał z klatki na drugi koniec pokoju. Przegoniłem szczury do swoich klatek {chociaż Morda na początku nie chciał wejść do klatki) i był spokój. Przez jeden dzień.
Następnego dnia nie dopuszczałem ich do siebie i jakby się oba uspokoiły. Kiedy znowu otworzyłem dwie klatki na raz to zaczęło prawdziwe piekło. Najpierw szczury się spotkały na środku pokoju i się pogryzły do krwi, a potem Mordred wlazł do klatki Kimiego i tak pokazał mu, co o nim myśli. Jak go wyjąłem to jeszcze przez parę sekund trzymał się zębami za moją rękawicę.
Od tamtej pory Mordred jest wyraźnie agresywny w stosunku do Kimiego, tak jakby przestał się go bać a raczej chciał go przegonić, gdziekolwiek się znajdują.
W związku z tym zastanawiam się, czy w ogóle jest szansa, żeby te szczury razem żyły, czy może Morda to jeden z tych szczurów samotników. Cały czas próbuję je ze sobą połączyć, ale zwykle kończy się to moją interwencją i pogryzieniem Kimiego. Ulubionym miejscem Mordreda jest ogon. To z kolei wiąże się z tym dziwnym zachowaniem Mordreda. Podbiega do Kimiego i albo ustawia się tyłem do niego, albo bok w bok i czeka na jego reakcję. Wie ktoś, co to znaczy?
Kurczę, się rozpisałem trochę, ale chyba krócej się nie dało pełnego obrazu sytuacji opisać. Dział stadko przeczytałem, ale nie znalazłem konkretnych porad, co zrobić w takim beznadziejnym przypadku. W planach mam jeszcze przygarnięcie dwóch młodych szczurów i próbę socjalizacji dzięki nim. W najgorszym przypadku oba powędrują do Kimiego a Mordreda już towarzystwem nie będę męczył.