Strach i agresja samicy w stadzie a kastracja
: śr wrz 08, 2010 1:45 pm
Na forum jest kilka tematów dotyczących kastracji samców, wpływu zabiegu na ich zachowanie oraz jeden mówiący o zaletach kastracji samic na powstawanie gruczolaków. Chciałabym jednak poznać opinie na temat wpływu kastracji na zachowanie SAMIC. Kilka postów sprzed lat mówi o tym, że kastracja samic nie wpływa na zmniejszenie ich agresji, chyba, że jest ona spowodowana intensywnymi rujkami i niesie za sobą dość spore ryzyko. Do niedawna żyłam też w takim przekonaniu jednak zaczęłam czytać i...
Spotkałam się z kilkoma opiniami (opartymi na doświadczeniu) które wskazują na to, że niektóre samiczki stają się łagodniejsze po kastracji. Czy ktoś posiada podobne doświadczenia?
Od dwóch miesięcy próbuję połączyć Kwika (samica) ze swoim stadem. Szczura jest wiecznie przerażona, nastroszona, próbuje ugryźć i nie pozwala podejść do siebie choćby na odległość 5 cm. Łączenie nie udaje się z żadnym, nawet najłagodniejszym szczurkiem ze stada. Ani smyrającym każdego, kto popadnie ani z takim, który od razu wykłada się na plecy w pozycji poddańczej.Z tego co wiem, jestem jego trzecim domem i postanowiłam, że ostatnim. W związku z tym próbuję rozważyć różne ewentualności.
Zastanawiam się, nad próbą adopcji kastrata. Nie mam jednak pewności, że to kastrat będzie tym, który zostanie zaakceptowany przez Kwika. Jeszcze nigdy nie zauważyłam u agresorki ciekawości drugim szczurkiem, chęci powąchania pod ogonkiem- mała najchętniej wkomponowałaby się w ścianę a w chwili podejścia do niej drugiego ogonka- wbicia w niego zęby. Nie wiem więc, czy kwestia płci jest tu kluczowa.
Kastracja. Starsze posty mówią o tym, że kastracja nie wpłynie na zachowanie samicy. Jestem jednak ciekawa, czy bieg lat zmienił poglądy na ten temat. Czy warto ryzykować?
Samotność? Nie zmuszać małej do kontaktów z innymi, nie kastrować dla swojego widzi-misie tylko dlatego, że uważam, że będzie szczęśliwsza w stadzie (po czym okaże się, że kastracja nie wpłynie na jej zachowanie).
Byłabym wdzięczna za rady.
Od razu zaznaczam, że stosowałam różne sposoby łączenia: wymiana szmatek, olejek zapachowy, zmiana otoczenia, transporterek, wanna, klatki w tym samym pokoju, klatki w różnych pokojach, przerwy w łączeniu, itd... Kwik odgryzł małej Serenadzie końcówkę ogonka (moja wina- weszła na jego klatkę, czego nie zauważyłam), dziabał każdego w głowę, zadrapywał na ciałkach, prężył się, zgrzytał, uciekał bez końca ale straciłam nadzieję dopiero niedawno, gdy zobaczyłam reakcję drugiego szczurka na Kwika. Po 5 minutach spotkania oczodoły drugiej maluchy wypełniły się ciemną porfiryną tak mocno i intensywnie, że nic spod niej nie było widać, co wyglądało, jakby mała nie miała oczu a krwawiące intensywnie jamy.. okropność! Nie chcę już narażać żadnego z nich na tak wielki stres, potrzebujemy pomocy..
Dobry dział wybrałam? Bo właściwie poruszam dwa problemy: zachowanie a kastracja i łączenie ze stadem.
Spotkałam się z kilkoma opiniami (opartymi na doświadczeniu) które wskazują na to, że niektóre samiczki stają się łagodniejsze po kastracji. Czy ktoś posiada podobne doświadczenia?
Od dwóch miesięcy próbuję połączyć Kwika (samica) ze swoim stadem. Szczura jest wiecznie przerażona, nastroszona, próbuje ugryźć i nie pozwala podejść do siebie choćby na odległość 5 cm. Łączenie nie udaje się z żadnym, nawet najłagodniejszym szczurkiem ze stada. Ani smyrającym każdego, kto popadnie ani z takim, który od razu wykłada się na plecy w pozycji poddańczej.Z tego co wiem, jestem jego trzecim domem i postanowiłam, że ostatnim. W związku z tym próbuję rozważyć różne ewentualności.
Zastanawiam się, nad próbą adopcji kastrata. Nie mam jednak pewności, że to kastrat będzie tym, który zostanie zaakceptowany przez Kwika. Jeszcze nigdy nie zauważyłam u agresorki ciekawości drugim szczurkiem, chęci powąchania pod ogonkiem- mała najchętniej wkomponowałaby się w ścianę a w chwili podejścia do niej drugiego ogonka- wbicia w niego zęby. Nie wiem więc, czy kwestia płci jest tu kluczowa.
Kastracja. Starsze posty mówią o tym, że kastracja nie wpłynie na zachowanie samicy. Jestem jednak ciekawa, czy bieg lat zmienił poglądy na ten temat. Czy warto ryzykować?
Samotność? Nie zmuszać małej do kontaktów z innymi, nie kastrować dla swojego widzi-misie tylko dlatego, że uważam, że będzie szczęśliwsza w stadzie (po czym okaże się, że kastracja nie wpłynie na jej zachowanie).
Byłabym wdzięczna za rady.
Od razu zaznaczam, że stosowałam różne sposoby łączenia: wymiana szmatek, olejek zapachowy, zmiana otoczenia, transporterek, wanna, klatki w tym samym pokoju, klatki w różnych pokojach, przerwy w łączeniu, itd... Kwik odgryzł małej Serenadzie końcówkę ogonka (moja wina- weszła na jego klatkę, czego nie zauważyłam), dziabał każdego w głowę, zadrapywał na ciałkach, prężył się, zgrzytał, uciekał bez końca ale straciłam nadzieję dopiero niedawno, gdy zobaczyłam reakcję drugiego szczurka na Kwika. Po 5 minutach spotkania oczodoły drugiej maluchy wypełniły się ciemną porfiryną tak mocno i intensywnie, że nic spod niej nie było widać, co wyglądało, jakby mała nie miała oczu a krwawiące intensywnie jamy.. okropność! Nie chcę już narażać żadnego z nich na tak wielki stres, potrzebujemy pomocy..
Dobry dział wybrałam? Bo właściwie poruszam dwa problemy: zachowanie a kastracja i łączenie ze stadem.