ARUSIA
: wt sie 03, 2004 10:49 pm
I piękny sen skończył się...
Moja kruszynaka zniknęła koło 22.
Właśnie wróciłam...pochowałam maleństwo...
A było to tak...
Całą noc i cały dzień z nią byłam. Przitulałam, byłam u weta itp...
Nawet jak siedziałam przed netem, jak gadałam z Tobą Iva - siedziała mi na ramieniu, nie chciałam zostawiać ją samą.
Tóż przed 22 zostawiłam ją w sypialni, żeby odpoczęła. Za jakieś 10 minut przyszedł Rafał i wszedl do małej do sypialni...
Wyszedł płacząc i wtedy...
To trwało chwilke, dosłownie momencik...
Wyszedł trzymając ją martwą na rękach... Już nie żyła....
kur***...zmarła sama...beze mnie...odeszła beze mnie-dlaczego...
Przyniósł mi ją, taką spokojną, już bez bólu...
Poszliśmy ją pochować na pobliskim lasku olchowym....tam gdzie leży Cleo...
Ucałowałam ją na drogę...cała obściskałam i outliłam ulubionym kocykiem...
Tylko dlaczego umarła sama...cały czas z nią byłam...miałam jej przyszykować jedzonko i znowu spędzić z nią noc....postarać się żeby coś zjadła....i co...?
Odeszła...zostawiła mnie...
Malusia kruszynka...taka biedna...
Mam nadzieje, że już ją nie boli i nie cierpi...
Miałam ją na rękach jak już śmierć ją zabrała, taką nieobecną, .....nie mogę już pisać...
Tylko dlaczego śmierć nie poczekała na mnie...
Moja słodka malusia perełeczka...
Moja kruszynaka zniknęła koło 22.
Właśnie wróciłam...pochowałam maleństwo...
A było to tak...
Całą noc i cały dzień z nią byłam. Przitulałam, byłam u weta itp...
Nawet jak siedziałam przed netem, jak gadałam z Tobą Iva - siedziała mi na ramieniu, nie chciałam zostawiać ją samą.
Tóż przed 22 zostawiłam ją w sypialni, żeby odpoczęła. Za jakieś 10 minut przyszedł Rafał i wszedl do małej do sypialni...
Wyszedł płacząc i wtedy...
To trwało chwilke, dosłownie momencik...
Wyszedł trzymając ją martwą na rękach... Już nie żyła....
kur***...zmarła sama...beze mnie...odeszła beze mnie-dlaczego...
Przyniósł mi ją, taką spokojną, już bez bólu...
Poszliśmy ją pochować na pobliskim lasku olchowym....tam gdzie leży Cleo...
Ucałowałam ją na drogę...cała obściskałam i outliłam ulubionym kocykiem...
Tylko dlaczego umarła sama...cały czas z nią byłam...miałam jej przyszykować jedzonko i znowu spędzić z nią noc....postarać się żeby coś zjadła....i co...?
Odeszła...zostawiła mnie...
Malusia kruszynka...taka biedna...
Mam nadzieje, że już ją nie boli i nie cierpi...
Miałam ją na rękach jak już śmierć ją zabrała, taką nieobecną, .....nie mogę już pisać...
Tylko dlaczego śmierć nie poczekała na mnie...
Moja słodka malusia perełeczka...