Po południu też nie było nic po niej widać, ale nie wygłupiała się z innymi tylko spała - no ale częste były u niej popołudniowe drzemki, więc myślałam, że wszystko jest w porządku. Wieczorem zobaczyłam, że jest ledwo żywa, nie chodziła, tylko siedziała zwinięta, miała przymrużone oczy, była słaba. Od razu zabrałam ją do weta, dostała zastrzyki. Lekarz kazał mi ją obserwować, nie wiedział do końca co to może być. Twierdził, że prawdopodobnie jest odwodniona. W drodze powrotnej zobaczyłam, że mocz był z krwią.
Po powrocie do domu postawiłam ją w transporterku na kocu elektrycznym, żeby miała cieplej, bo wet kazał ją ogrzewać jakoś dodatkowo. Niestety nie długo po powrocie odeszła ;(
Moja kochana Majusia ;( Szczur, który jako jedyny potrafił otwierać sobie szafę, żeby pokopać sobie w ubraniach.
Ciężko było mi ją do siebie przekonać, bo bała się ludzi... Wcale jej się nie dziwię bo była ona z labolatorium, po testach.. Moja kochana waciczka ;( Żegnaj Skarbie
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)