Pikulisiek...
: śr lis 17, 2010 6:02 pm
Witam Wszystkich,
Na forum poraz pierwszy zajżałam(ok.kwietnia 2010) szukając weterynarza dla mojego ukochanego chłopczyka. Poleciliście mi FANTASTYCZNEGO, profesjonalnego, pełnego empatii i zrozumienia dla właścicieli zwierząt oraz miłośnika gryzoni dr.Macieja Debisa z gdyńskiej kliniki w Redłowie. Weterynarz się sprawdził w 100%. Przez 2 miesiące walczyliśmy o zdrowie, a na końcu i życie mojego ogonka. Odszedł 12 listopada 2010r nad ranem. Nie chcę tu opisywać całej historii jego chorób (bo było ich więcej niż jedna), wymienię tylko ropień na szyjce usunięty operacyjnie, zapalenie płuc, zapalenie rogówki no i na koniec zaburzenie błędnika... Ta ostatnia choroba była dla niego najcięższa, ponieważ ledwo chodził, z trudnością utrzymywał równowagę, karmiłam go gerberkami podawanymi ze strzykawki, bo sam nie chciał, a właściwie nie mógł jeść. Trwało to około 2 tygodni. 12 listopada obudziłam się rano.... zobaczyłam, że leży obok swojego posłanka............ już zaczęłam płakać....... bałam się go dotknąć........ niestety był zimniutki. Moje Kochane, Najjaśniejsze Słoneczko odeszło........
Dzięki Waszemu forum uświadomiłam sobie, że nie jestem sama. Pozwala mi się powoli podnieść. Wierzę, że jest teraz za Tęczowym Mostem, zdrowy, radosny, gdzie znalazł nowych przyjaciół....
Kocham Cię Pikusiu i nigdy o Tobie nie zapomnę....
Na forum poraz pierwszy zajżałam(ok.kwietnia 2010) szukając weterynarza dla mojego ukochanego chłopczyka. Poleciliście mi FANTASTYCZNEGO, profesjonalnego, pełnego empatii i zrozumienia dla właścicieli zwierząt oraz miłośnika gryzoni dr.Macieja Debisa z gdyńskiej kliniki w Redłowie. Weterynarz się sprawdził w 100%. Przez 2 miesiące walczyliśmy o zdrowie, a na końcu i życie mojego ogonka. Odszedł 12 listopada 2010r nad ranem. Nie chcę tu opisywać całej historii jego chorób (bo było ich więcej niż jedna), wymienię tylko ropień na szyjce usunięty operacyjnie, zapalenie płuc, zapalenie rogówki no i na koniec zaburzenie błędnika... Ta ostatnia choroba była dla niego najcięższa, ponieważ ledwo chodził, z trudnością utrzymywał równowagę, karmiłam go gerberkami podawanymi ze strzykawki, bo sam nie chciał, a właściwie nie mógł jeść. Trwało to około 2 tygodni. 12 listopada obudziłam się rano.... zobaczyłam, że leży obok swojego posłanka............ już zaczęłam płakać....... bałam się go dotknąć........ niestety był zimniutki. Moje Kochane, Najjaśniejsze Słoneczko odeszło........
Dzięki Waszemu forum uświadomiłam sobie, że nie jestem sama. Pozwala mi się powoli podnieść. Wierzę, że jest teraz za Tęczowym Mostem, zdrowy, radosny, gdzie znalazł nowych przyjaciół....
Kocham Cię Pikusiu i nigdy o Tobie nie zapomnę....