Zuzka
: wt gru 14, 2010 9:24 am
Hej, jestem tutaj nowy, a pokusiło mnie zapisanie się na forum ze względu, że dzisiaj rano po kilku dniach walki z mykoplazmozą zdechła moja Zuza- pierwszy szczurek jakiego miałem. Do wczoraj wieczora było w miarę dobrze. Oczywiście była niewładna, kichała, miała wysięki z oczek i noska, ale po podaniu Echinacey po około 4 godzinach po prostu się położyła i leżała, ledwo oddychając. I tak w sumie starała się coś zrobić, ale ciągle się wywracała i jak już się wywróciła to tak leżała i po kilkudziesięciu minutach znowu podejmowała próbę wstania. Dzisiaj rano wyjąłem ją z klatki na kolana bo widziałem, że już jest bardzo źle bo już była bardzo niewładna. I tak leżałem z nią od godziny 6 do około 8 gdy w pewnym momencie wzięła głębszy wdech, wzdrygnęła się i po prostu odeszła. Na koniec kopnęła mnie tylko nóżką i po wszystkim. Strasznie mnie to boli, że odeszła tak a nie umarła ze starości. Mam przynajmniej poczucie, że robiłem wszystko co tylko było możliwe, że nawet jak umierała to miała co do tego godne warunki. A teraz planuję zakup następnych, tym razem dwóch szczurków, bo Zuza pojawiła się u mnie całkiem przypadkiem i tak została. Przeżyła około 2 lat.