Strona 20 z 21

Re: Ciasteczkowe potwory - Kavi, Festus i Tytus

: wt lip 30, 2013 4:26 pm
autor: xiao-he

Re: Ciasteczkowe potwory - Kavi, Festus i Tytus

: czw sie 01, 2013 10:42 pm
autor: Sky
Dziękujemy ;)

Tak na szybko, filmik z Kavim z prezentacją jego zajęć przez większość część dnia - siedzenie z nami na łóżku, myciu się i mizianiu. Uchwycone przez moją siostrę, tuż przed tym, jak się przekręcił na bok i chciał maszerować dalej ;) Ogólnie dzisiaj jakoś raźniej się czuł po wyczerpujących upałach, które były ciężkie zarówno dla szczuraków, jak i dla mnie ;)

http://youtu.be/g6LjYIbQ6wQ

Re: Ciasteczkowe potwory - Kavi, Festus i Tytus

: ndz wrz 01, 2013 8:14 pm
autor: Sky
Kavi śpi sobie w mojej dłoni, ostatni raz...
Jutro musimy się pożegnać.

Re: Ciasteczkowe potwory - Kavi, Festus i Tytus

: ndz wrz 01, 2013 8:31 pm
autor: madziastan
Biedny :(

Re: Ciasteczkowe potwory - Kavi, Festus i Tytus

: pn wrz 02, 2013 9:28 am
autor: IHime
Sky, przytulam Was oboje. :'(

Re: Ciasteczkowe potwory - Kavi, Festus i Tytus

: pn wrz 02, 2013 2:44 pm
autor: Sky
Obrazek Obrazek Obrazek


Raz na szczurze pokolenie trafia się szczur niezwykły.
Taki był właśnie Kavi. On był mój, a ja byłam Jego.

Zawsze mówi się, że wszystkie swoje pupile kocha się jednakowo, zawsze również wiemy, że to nie prawda, bo trafia się jeden, który skrada nasze serce i zajmuję w nim miejsce wyjątkowe, troszkę bardziej się zakorzeniając, niż pozostała reszta. Cookie był Tym pierwszym, a potem był Kavi, urzekająco do Cookiego podobny. Spędzaliśmy razem wiele czasu i w końcu stał się bardziej przywiązany do mnie, niż cała reszta. Trzymał całe stadko w kupie, był klejem łączącym Anouka i Muffina, zawsze tym najruchliwszym, najbardziej szalonym, wszędobylskim, odważnym i kochanym. Jako jedyny reagował na swoje imię i przybiegał wesoło na skinienie. Szybko się uczył, nie zawsze tego, co powinien.

Cierpiał, gdy straciliśmy Muffina, ale jeszcze bardziej cierpiał po stracie brata. Mimo wszystko nie poddawał się, a iskierki w jego oczach nadal wesoło błyskały. Do ostatniej chwili, do ostatniego tchu nie pokazywał, że coś może być nie tak. Blisko 4 razy myślałam, że go stracę i te 4 razy wracał wesoły mówiąc "Pańcia, co ty, przecież nic mi nie będzie".

Czekał, aż wrócę z wyjazdu. Kiedy wróciłam, wiedziałam, że długo to nie potrwa. Wieczne iskierki zgasły, było widać tylko zmęczenie, samotność, obojętność. Poczekałam z tym parę dni, w końcu z bólem zdecydowałam, że czas ulżyć Kaviemu. Dać mu opuścić wyniszczone ciałko, mimo tej łączącej nas więzi. Do ostatniej chwili ufał mi bezgranicznie, zasypiając w dłoni, iskając we śnie palce i kuląc się przy mnie.

Dzisiaj przed 11 Kavi zasnął. Był moim najdłużej żyjącym szczurem i tym, który spędził ze mną najwięcej czasu. W ostatnią podróż zabrał go mój TŻ, ja pożegnałam go w domu. Mam teraz nadzieję, że spotkał swoje stadko, Muffina i Anouka. Mam nadzieję, że wspomnisz mnie czasami. Wybacz mi, Kavi.

Obrazek

Pokolenie Ciastków dobiegło końca wraz z dzisiejszym odejściem Kaviego. Szczury kochane, mądre, zabawne. Każdy na swój sposób był inny, ale każdego obdarzyłam uczuciem jak członka rodziny. Wszyscy mi mówią, że dbałam o nie jak najlepiej się da, ale ja czuję, że mogłam lepiej, mocniej, dłużej...

Tak zgranego stadka nigdy nie widziałam, każdy się wspierał, dbał, interesował drugim... Jeden nie mógł żyć bez drugiego i nie mogłabym powiedzieć, który lubi bardziej którego. Nie były to moje szczury pierwsze, nie były to też szczury ostatnie, jednak na swój sposób wyjątkowe, po prostu jedne na milion. Jedyne, czego żałuję, to to, że nie mogły razem się zestarzeć, wspierać ciepłymi boczkami i również razem spokojnie odejść.

Choć ktoś może powiedzieć "to tylko szczury", dla mnie to była ważna część mojego życia, którą zapamiętam na zawsze, która w jakiś sposób na mnie wpłynęła.

Cookie, Biscuit, Manu, Muffin, Anouk i Kavi - Dziękuję Wam za to, że byłyście.

Tytus i Festus, dziękuję Wam, że jesteście, jako moje Szczury Ostatnie.

Re: Tytus i Festus. Kavi [*]

: pn wrz 02, 2013 4:32 pm
autor: xiao-he
Przykro mi SKy :( Kavi [*]
Przytylamy CIe mocno, trzmaj się :-*

Re: Tytus i Festus. Kavi [*]

: wt wrz 03, 2013 9:08 am
autor: IHime
Ach, Sky, tulę Cię mocno. :'(

[*] Dla niezastąpionego Kaviego...

Re: Tytus i Festus. Kavi [*]

: śr wrz 04, 2013 8:39 am
autor: Entreen
Od tych kilku dni omijałam wzrokiem ten temat, nie wiedząc, co napisać.

Kavi, całe Twoje stado - i ciastkowe, i to obecne, zawsze było mi bliskie. I w takiej chwili ciężko znaleźć słowa.
Kavi, którego oczy zgasły... Dożył ładnego wieku. Pozostaje pielęgnować w pamięci wspólne chwile i cieszyć się, że tyle ich było.

A Ty się trzymaj, kochana :-*

Re: Tytus i Festus.

: czw paź 31, 2013 11:43 pm
autor: Sky
Nie wiem czy ktoś pamięta, ale u mnie w domu nadal są szczury.
Chciałam w sumie się tylko przypomnieć, pokazać, że nie przerobiłam ich na pasztet ;), pochwalić się swoimi dziećmi tak na prawdę.
Tytus i Festus rosną sobie w szczęściu i spokoju, mam nadzieję, że nie wywołam jakiegoś fatum pisząc tutaj (bo to mi się zdarzało).
Z jednej strony to kolejne szczurze stadko, a z drugiej - są kompletnie inne, niż gryzaki, które wcześniej u mnie mieszkały :)
Skończyły mniej więcej dzisiaj 7 miesięcy. Nadal to małe straszaki, ale jak już się opanują, to żywe srebra, hasają tu, tam, mi na głowę, pod koc, z łóżka, na łóżko, do klatki, z klatki i pod szafę :P
Są przywiązane do siebie, czasem się sprzeczają, ale są bardzo zgodne. Nie wiem jak to zrobiłam, ale nie wyrywają sobie jedzenia! W cale a w cale! Jak jeden dostaje kąsek, to drugi to obwąchuje, po czym nie wyrywa, tylko czeka na swoją porcję :P A drugi nie ucieka, tylko normalnie je przy bracie :P Nie daje im też smaczków przez pręty, może to dlatego?
Po drugie, jak na 7dmio miesięczne szczury, to mają na prawdę mięciutkie futerko! Szczególnie Tytus, można głaskać aż do wyłysienia, są mięciutkie i aksamitne, żadnej męskiej szczeciny :D
Z głaskaniem średnio, choć Tytus bardziej lubi siedzieć mi na ramieniu. Festus jest niby spokojniejszy, ale nie za bardzo przepada za mizianiem.
Przydałoby się je zważyć, bo rosną jak na drożdżach - to nie są już dwie małe kluski z kwietnia ;)

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Festus
Obrazek
Tytus
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Nikt w rodzinie nie potrafi ich odróżnić, tylko ja jestem w stanie :D Choć czasem, jak tylko nos widać, to nie mogę stwierdzić, do kogo ów nos należy :P

Re: Tytus i Festus.

: ndz lis 03, 2013 3:45 pm
autor: IHime
Rzeczywiście, panowie są do siebie bardzo podobni. Tzn. widzę różne obrzeża kapturów, ale na razie nie jestem w stanie powiedzieć który jest który.
Miziaki przesyłamy!

Re: Tytus i Festus.

: wt lip 29, 2014 5:26 pm
autor: Sky
Trochę z mojej strony to przykre, że wracam do tego tematu jak jest źle, ale traktuje to też jako swego rodzaju miejsce, gdzie mogę wyrzucić swoje szczurze myśli.

Od jakiegoś czasu żyje bardzo intensywnie i mnóstwo rzeczy spoczywa na mojej głowie. Za kilka dni wyprowadzam się z domu rodzinnego, pracuje na pełen etat, mam do napisania zaległą pracę inżynierską. Oczywiście jeśli wszystko się wali, to szczury też.

Tytus i Festus, choć rzadko wspominani, żyli sobie swoim szczęśliwym szczurzym życiem bez problemu, mając przede wszystkim siebie nawzajem i mnie jako taki dodatek (to akurat duet bardziej ku sobie, niż właścicielce). Ich też do wyprowadzki szykowałam, klatkę nową kupiłam (nawet założyłam wątek o oddaniu starej). W sobotę spokojnie sobie biegali po wybiegu i nie było żadnego problemu - jak zwykle, trochę pokicali, trochę posiedzieli pod kocem. Nie zauważyłam żadnych negatywnych zmian - no, może po za rzadszym uzupełnianiem miski, ale myślałam, że to kwestia upałów.

W niedzielę w nocy wróciłam do domu. Zaglądam do klatki i patrzę na Tytusa - oczy zmrużone. Obserwuje dalej i myślałam, że spadnę z krzesła - szczur wczoraj jeszcze zdrowy wyglądał, jakby miał nie przeżyć nocy.
Mały nie był w stanie normalnie chodzić, raczej przeczołgiwał się na dnie klatki z miejsca na miejsce. Chwilę odpoczywał i kontynuował wędrówkę, albo zastygał na dłuższy czas. W rękach był wiotki, reagował z opóźnieniem... Kiedy podawałam mu jakiegoś smakołyka, to nie był w stanie chwycić jedzenia, tylko zostawiał je pod pyszczkiem i próbował chrupać. Po nocnym czuwaniu rano pojechałam z nim do weterynarza, zamiast do pracy (przez co oczywiście mi się dostało).

Miał zrobione badanie krwi, podany steryd i płyny. Został obmacany z każdej strony. Weterynarz wykluczył problemy z jamą brzuszną, uszy również czyste. Padło podejrzenie - możliwa cukrzyca albo guz przysadki (który cały czas od pierwszej chwili jego słabości kołatał mi się pod głowie).

Kiedy wróciłam wczoraj z pracy, kilka godzin po podaniu sterydu, widok Tytusa podbiegającego do drzwiczek na prawdę mnie ucieszył. Jeżeli miałabym oceniać jego stan, od 0 do 100, to szczur wrócił do sprawności w 90%. Normalnie chodził i wspinał się po klatce. Dalej lekko powłóczył przednimi łapkami, ale jedzenie w nich utrzymywał.

Dzisiaj za to odebraliśmy wyniki krwi. Wszystko w miarę w normie, więc cukrzyca została wykluczona. Potwierdzają się jednak obawy o guza przysadki i to znów z tym najprawdopodobniej idzie mi się zmierzyć. Na 100% mógł by potwierdzić to tomograf, ale na razie cena zwaliła mnie z nóg. Póki co steryd zadziałał na prawdę dobrze, Tytus sam swobodnie wychodził z transportera i przechadzał się po stole badań. Zdarza mu się jednak w chodzie pogubić przednie łapki. Główka jest nieznacznie przechylona, szczególnie, kiedy je, dodatkowo wydaje mi się, że jedno oczko jest minimalnie bardziej wystające. Szybciej się też męczy, niż dawniej.
Szczerze powiedziawszy, pamiętając jeszcze przypadek Muffina, guz przysadki zabrzmiał jak najgorszy scenariusz i w głębi liczyłam, że to coś bardziej uleczalnego, po czym maluch wróci w 100% do zdrowia...

Póki co dostanie na razie steryd. Dodatkowo od jutra, o ile TŻ mi przywiezie, wprowadzę Bromergon, bo do niego mam dostęp - na chwilę obecną nie stać mnie na leczenie kabergoliną, choć jeżeli bromokryptyna nie podziała, to będziemy kombinować.
Oj Tytus Tytus... Nawet nie ze względu na mnie, ale na swojego brata - nie zostawiaj nas za szybko.

Re: Tytus i Festus.

: wt lip 29, 2014 5:50 pm
autor: Ogoniasta
ehhh guzy przysadki >:(
Też się właśnie będziemy z nim zmagac. :(

Leczenie kabergoliną nie jest obecnie bardzo drogie. W Zwierzyńcu tabletka kosztuje 12zł. Tabletka to 4 dawki. Dawka co 3 dni. Miesięczny koszt leczenia to niecałe 40zł.
A efekty są dużo lepsze. :(

Trzymam kciuki za malucha!

Re: Tytus i Festus.

: wt lip 29, 2014 5:58 pm
autor: Sky
Ogoniasta pisze:ehhh guzy przysadki >:(
Też się właśnie będziemy z nim zmagac. :(

Leczenie kabergoliną nie jest obecnie bardzo drogie. W Zwierzyńcu tabletka kosztuje 12zł. Tabletka to 4 dawki. Dawka co 3 dni. Miesięczny koszt leczenia to niecałe 40zł.
A efekty są dużo lepsze. :(

Trzymam kciuki za malucha!
No proszę! Dużo się widać zmieniło od ostatniego czasu. Można normalnie podjechać tylko po tabletki?
W takim razie nie jest tak źle i jeżeli Bromergon nie podziała widocznie to spokojnie spróbujemy dalej.

Re: Tytus i Festus.

: śr lip 30, 2014 7:59 am
autor: unipaks
Dawka kabergoliny na szczurka to 0,6 mg/kg, a ponieważ 1 tabl. Dostinexu ze Zwierzyńca to tylko 0,5 mg kabergoliny, to w takim razie szczurek o wadze ok.500 g powinien przyjmować co najmniej 1/2 tabletki co 3 dni
Z tym, że dawka pierwsza ma być uderzeniowa, naprawdę dużo więcej, nawet druga też lepiej jak jest trochę większa niż standardowa.
Lepsze od Dostinexu są tabletki Cabaseril (Cabaser) - wielkością takie jak Dostinex, ale mają 2x więcej kabergoliny, bo 1 tabletka zawiera cały 1mg. Łatwiej więc to podawać i jest przy tym tańszy.
Trzymam kciuki za Tytusa, żeby leczenie pomogło
(Może warto podawać teraz także Baytryl na ewentualność zapalenia /ropnia mózgu, opon mózgowych oraz wit.B1)