Strona 1 z 1

Tymczasowy bezwład/letarg/paraliż/utrata przytomności

: ndz lut 06, 2011 3:30 am
autor: piotrd
Witam wszystkich przy okazji pierwszego posta.

Cyryl (9 m-cy), do tej pory raczej zdrowy, uwielbia macę, więc po otwarciu nowego opakowania tradycyjnie dostaje wraz z bratem dość spore jej kawałki - jak słyszą dźwięk otwieranego opakowania przechodzą w "tryb batmana" i wręcz skaczą po prętach śledząc rękę. Tym razem jednak Cyryl nie ruszył się z hamaka - leżał przewieszony przez jego krawędź, nieruchomo i z otwartymi oczyma. Dziewczyna spanikowała, że nie żyje, i na pierwszy rzut oka tak to właśnie wyglądało - natychmiast wyciągnąłem go z klatki: był w miarę ciepły, ale zupełnie bezwładny i nie mrugał. Położyłem go na boku, obadałem czy nie stoi mu nic w gardle, czy nie ma guzów w brzuchu, ale on w tym momencie nieco niezdarnie wstał i wziął mi z ręki kawałek "smakołyku", a następnie odkolebał się mi między stopy i zaczął chrupać. Po jakiejś minucie hasał już w najlepsze, biegał, bawił się, podkradał kolejne kawałki macy, tłukł się z Metodym i wyrywał się jak przewróciłem go na brzuch i zacząłem sprawdzać czy wszystko ok. Nie wiem co to było, i czy to objaw czegoś poważnego - przypominało jakiś dziwny letarg.

Innych objawów nie odnotowałem. Gryzonie dostały rozrobionego z wodą Kubusia i piły w najlepsze, natomiast dziewczyna zarzeka się na wszystkie świętości, że Cyrylowi idzie z nosa coś podobnego do krwi. Sam zdołałem zauważyć ciemniejsze miejsca wewnątrz nosa i na jego obrzeżach, ale zawsze wydawało mi się, że to po prostu barwa skóry - ani Cyryl, ani Metody nie "plamią" i nie kichają. Podobno jak szczur się umyje, to ciemne plamy na obrzeżach znikają, "jakby był to jakiś pył", ale na oczy nie widziałem, więc nie mogę potwierdzić.

Mieliśmy dwie wstępne hipotezy. Szczury namiętnie obgryzają wnętrze składanej wersalki pamiętającej PRL, dlatego podejrzewaliśmy, że Cyryl mógł przesadzić w swojej rzeźbiarskiej pasji i struć się np. jakimś lakierem, nie mam też wiedzy czy to przypadkiem nie sklejka sosnowa - a ta, z tego co nam wiadomo, szkodzi ogonom. Drugie wyjaśnienie to zamiłowanie Cyryla do zwieszania się ze skraju robionego z ręcznika hamaka - krawędź mogła uciskać zębatemu na płuca i go lekko otumanić. Efekt w każdym razie był upiorny - szczególnie mając na uwadze te szeroko otwarte oczy.

Teraz mam zagwozdkę - nie wiem co to było i czy powinniśmy się przejmować; czy ktoś miał podobną sytuację?

Re: Tymczasowy bezwład/letarg/paraliż/utrata przytomności

: ndz lut 06, 2011 8:21 am
autor: StasiMalgosia
A może pójdziesz do Weta?

na serio nie chce cię krytykować ale to nie jest normalne, i raczej napewno jest to objaw czegoś poważnego ale czego? Trzeba zrobić USG RTG, badanie krwi my na forum tego nie zrobimy

Re: Tymczasowy bezwład/letarg/paraliż/utrata przytomności

: ndz lut 06, 2011 11:26 am
autor: S.
Mogło to być zatrucie, zadławienie, problem krążeniowo-oddechowy, lub inny.
bez wizyty u weta nie będzie wiadomo, czy to jakaś choroba czy stan przejściowy będący wynikiem wypadku.

Re: Tymczasowy bezwład/letarg/paraliż/utrata przytomności

: ndz lut 06, 2011 2:49 pm
autor: piotrd
Problem pojawił się wczoraj w nocy, po raz pierwszy, teraz szczur zachowuje się normalnie. Chciałem najpierw zapytać czy ktoś ma z tym jakieś doświadczenia, żeby ocenić jak pilna jest ta sprawa. Być może bez weterynarza się obejdzie, jesteśmy po telefonie do lecznicy i po tym co powiedziałem pani wywnioskowała, że to prawdopodobnie hipoglikemia - mamy ogona obserwować. Tu właśnie przydałyby się wypowiedzi forumowiczów, którzy przeżyli coś podobnego, i informacje co to było w ich przypadku.

Trzeba wziąć poprawkę na to, że Cyryl z Metodym z pasją nienawidzą podróżować, a każda wycieczka na drugi koniec miasta (zaufana lecznica) to dla nich źródło niesamowitego stresu - wiem, bo z jednym już ujeżdżałem jak stracił skórę na samym koniuszku ogona (szuflada), oprócz tego były wożone po mieście gdy musieliśmy wyjechać. Za każdym razem zwierzaki były tak wystrachane, że cały prowizoryczny transporter wypełniony był odchodami. Wizyta domowa byłaby optymalna, ale też i nie będzie możliwości zrobienia bardziej zaawansowanych badań.

Re: Tymczasowy bezwład/letarg/paraliż/utrata przytomności

: ndz lut 06, 2011 3:25 pm
autor: nausicaa
nie miałam co prawda takiego przypadku, ale "to czerwone, podobne do krwi" to pofrirynka, która pojawia się w okolicach oczek i jest rozsmarowywana dookoła noska przez szczury w przypadku, gdy są chore/zestresowane lub kiedy coś się złego z nimi dzieje

Re: Tymczasowy bezwład/letarg/paraliż/utrata przytomności

: pn lut 07, 2011 8:27 am
autor: StasiMalgosia
nadal pozostaje przy swoim wizyta w lecznicy to stres ale konsekwecje jej braku moga byc bardzo poważne, trzeba zrobic badanie krwi.

Jedź do Weta

Re: Tymczasowy bezwład/letarg/paraliż/utrata przytomności

: śr kwie 06, 2011 9:27 pm
autor: sopocianka
Nie chcę zakładać nowego tematu, więc piszę tutaj.

Coś niedobrego dzieje się od mniej więcej tygodnia z moim Skierką. Wczoraj już trzeci raz nawiedził go atak jakiegoś dziwnego osłabienia. Leżał całkiem bezwładnie, niepokojąco chłodny, z przymkniętymi oczami, szybko oddychając, nie chciał nawet pić. Brat biegał po nim, ja brałam go na ręce - żadnej reakcji, totalny flak. Co jakiś czas gwałtownie wstawał, robił kilka kroków i znów padał kompletnie bez siły. Za każdym razem po mniej więcej 1,5 godziny samoistnie mu przechodziło.
Kiedy po raz pierwszy zauważyłam te objawy, strasznie się zdenerwowałam i taksówką pojechałam z małym na nocny dyżur do lecznicy. Miałam szczęście, akurat był wet, któremu najbardziej ufam (dr Debis, jeśli komuś coś to powie). Wyjęłam z transportera całkiem zdrowego szczura - w międzyczasie mu przeszło - stwierdziłam to, jeszcze zanim został zbadany. Wet obejrzał, osłuchał, obmacał i nic nie stwierdził. Powiedział, że mogło to być chwilowe osłabienie albo objaw wady serca. Ja się zastanawiam, czy to nie czasem jakaś przypadłość neurologiczna... Zresztą nie mam pojęcia...
Czy ktoś się już z czymś podobnym zetknął?

Re: Tymczasowy bezwład/letarg/paraliż/utrata przytomności

: śr kwie 06, 2011 9:40 pm
autor: Paul_Julian
W 3miescie nigdzie ekg nie zrobisz :/ Ale możesz zrobić rtg. Albo u dr Debisa ( znamy znamy :) ) albo u dr Kreffta (pracował kiedyś w Redłowie) :
http://szczury.org/viewtopic.php?f=13&t ... ft#p724337
Do Kreffta chodzę obecnie ( bo do Debisa mnóstwo ludzi i nie jest codziennie), możesz mu powiedzieć , że go poleciłem. Jak powiesz, że "Paweł od szczurka Kalisza" to powinien skojarzyć ( Kaliszem nazywa mojego Kropka).
Rtg pokaże ewentualne zmiany na sercu i płucach. I jak najbardziej możesz powiedziec lekarzowi o swoich podejrzeniach :)
Może to go jakos natchnie?
sopocianka pisze:Nie chcę zakładać nowego tematu, więc piszę tutaj.
I prawidłowo ! Oby takich ludzi więcej :)

Re: Tymczasowy bezwład/letarg/paraliż/utrata przytomności

: czw kwie 07, 2011 5:56 pm
autor: Cyklotymia
Może to petit mal? (jeden z typów padaczki), podobnie to u ludzi wygląda. Może to być spowodowane też guzem mózgu. Jeśli wszystkie układy są sprawne, to widocznie nerwowy szwankuje.

Re: Tymczasowy bezwład/letarg/paraliż/utrata przytomności

: czw kwie 07, 2011 7:27 pm
autor: sopocianka
Dzięki za odpowiedzi :)

Odezwę się, gdy odbędę wizytę.

Re: Tymczasowy bezwład/letarg/paraliż/utrata przytomności

: wt sie 14, 2012 12:39 am
autor: piotrd
Tym postem chciałbym wyjaśnić co się działo z Cyrylem i zamknąć temat. Po tamtej historii ogon zachowywał się jak najzdrowsze zwierzę pod słońcem i nie zdradzał żadnych niepokojących objawów aż do bieżącego roku. Prawie dokładnie w rocznicę ataku zaczął być osowiały, przestał jeść - praktycznie niknął w oczach, potem pojawił się niedowład tylnych kończyn. Od wystąpienia pierwszych objawów, przez ostatnie tygodnie lutego i w marcu, znajdował się pod stałą opieką świetnej pani weterynarz. Podawaliśmy mu lekarstwa, najpierw doustnie, a kiedy osłabł z powodu postępowania choroby - dożylnie. Pod koniec nie miał siły jeść, więc karmiliśmy i poiliśmy go strzykawką, cały czas mając nadzieję, że może mu się jednak uda przez to przebrnąć. Przedostatniego dnia choroby wydawało się nawet, że mu lepiej - niestety, wrażenie było złudne. Nazajutrz już tylko leżał na materacu, prawie nieruchomo. Weterynarz musiał "napoić" ogoniastego podskórnie, jednak zapowiedział z góry, że niewiele da się już w tej sytuacji zrobić. Cyryl zmarł jeszcze tego samego wieczora, kilka godzin po wizycie - niedługo przed swoimi drugimi urodzinami.

W trakcie prób ratowania szczura zrobiliśmy mu prześwietlenie, które wykazało zmiany zwyrodnieniowe w kręgosłupie, mające wpływ na funkcjonowanie układu nerwowego. Operacja nie wchodziła w grę, bo przy tak małym ciałku istniało poważne ryzyko, że można sytuację jedynie pogorszyć zamiast pomóc. Cyryl dostawał więc przez ostatnie dni sterydy, w nadziei że go to wzmocni i pozwoli mu normalnie funkcjonować. Niestety, tak się nie stało.

Piszę to wszystko na użytek tych, którzy zaobserwują u swoich ogonów podobne zachowanie i trafią na ten wątek - wiezienie szczura na dyżur nocny w takich przypadkach (jednorazowy atak i pozorny powrót do zdrowia) nie wystarczy. Wet powie Wam prawdopodobnie, że zwierzakowi nic nie jest i tylko sobie przysnął i był trochę przymulony. Nie wynika to automatycznie z niekompetencji lekarza, po prostu bez wykonania prześwietlenia nie będzie on miał wystarczających danych i założy, że zwierzęciu nic nie jest, a Wy panikujecie. Lepiej odczekać do następnego dnia, do otwarcia zaufanego gabinetu, pójść tam z gryzoniem, opisać sytuację i wspomnieć, że słyszeliście o takim przypadku, jak powyższy, i że była to sprawa neurologiczna. Spytajcie o możliwość wykonania prześwietlenia, żeby wykryć ew. problemy z kręgosłupem (tak było w przypadku Cyryla). My zapłaciliśmy ok. 50 złotych za zdjęcia, plus rzecz jasna za leki i wizyty u weta. Wspomniana weterynarz była zresztą świetną profesjonalistką i widać było, że lubi robić to, co robi. Nie zdzierała za wizyty i nawet nauczyła nas robienia zastrzyków, żebyśmy sami mogli podawać steryd, a potem także antybiotyk. Nazwisko lekarki i namiary lecznicy (Kraków) mogę podać w razie potrzeby prywatną wiadomością.

Jeśli Wy i Wasze zębate znajdziecie się w podobnej sytuacji jak Cyryl, to pozostaje mi życzyć powodzenia i trzymać kciuki - wszystko co dałem radę spisałem tutaj, żeby oszczędzić Wam żmudnego przekopywania się przez Google w celu znalezienia co i jak. Mam nadzieję, że uzbrojeni w tę wiedzę dacie radę pomóc swoim ulubionym zębaczom, albo choć przygotować się mentalnie na każdą ewentualność, że tak powiem.

Wątek do zamknięcia, chyba że moderacja uzna możliwość postowania w nim za potrzebną.