Zapalenie zatok + ostre przeziębienie
: sob mar 19, 2011 5:16 pm
Witam, przejrzałam prawie wszystkie tematy zwiazane z chorobami dróg oddechowych u szczurków, ale nie znalazłam nic co mogłoby mi pomóc wie postanowiłam napisać własny.
Mój Barry to ok. roczny szczurek, dosć niewielki jak na szczurzego samca, od zawsze nieśmiały i dosć nieufny w stosunku nie do ludzi (czego przyczyn doszukuję się w przyciętym, złamanym ogonku z jakim do mnie trafił). Od maleńkości miał problemy z ukł oddechowym - katarki, które przechodziły prawie natychmiast po podaniu echinacei.
Ostatnio dostał ostrej dusznosci, prawie 4h rozpaczliwego chwytania powietrza. Jednak przeszła po jakimś czasie po potrzymaniu zwierzaka nad ciepłą wodą. I po podaniu doksacykliny. Więcej się nie powtórzyła.
W tym okresie straciliśmy Chucka z powodu nowotworu ucha i przyzwyczajaliśmy się do nowych lokatorów klatki. Wiec Barry miał torchę stresów. Dostał też wyraźnej depresji po śmierci Chucka, po jakimś czasie nowi współlokatorzy jakoś go z tego wyciągnęli.
Jednak nie wrócił już do dawnej formy. Postarzał sie jakby. Funkcjonował w miarę normalnie, ale jego wygląd stopniowo się pogarszał. W końcu niedawno zaczął mieć problemy z ukł oddechowym. Wycieki z noska i prychanie i oczywiście ciągłe czyszczenie nochala. Zaczął dostawać echinaceę jednak nie pomagała jak zwykle. W końcu z prawego oka zaczęła wyciekać wydzielina i futerko nastroszyło się trochę. Mam wrazenie, że wtedy własnie mogły zacząć się problemy z zatokami. Powierzchnia między oczami jakby się wysklepiła, ale wzięłam to za nastroszone futerko. W tym okresie wyjechałam na weekend. Osoba, która opiekowała się szczurkami dalej podawała echinaceę i miała przykaz uważnego obserwowania Barrego. Po powrocie i dokładnym przeglądzie szczura zauważyłam opuchnięcie pod prawą łapką (prawdopodobnie powiększony węzeł chłonny) i wyciek z prawego oka stał sie intensywniejszy.
To moment, w którym chwyciłam szczurasa, wpakowałam do transporterka i pognałam do pani doktor. Mieszkam w Olsztynie i ciężko to o specjalistę od gryzoni. Nawet na wydz med. wet., na którym studiuję widoczna jest szeroko pojeta szczurza ignorancja. Tylko lekarze, którzy zakochali sie w szurach i postanowili się sami w tym kierunku dokształcić cos o nich wiedzą. Na uczelni niestety nikt tego nie uczy. Jednak znalazłam włąśnie taką zakochaną w szczurasach panią doktor, która zna sie na nich dobrze. I do niej włanie poleciałam. Diagnoza była własnie taka, ze jest to ostre przeziębienie i zapalenie zatok - stąd wyciek z oka i zapchany nosek. Wysłuch z płuc był normalny. Barry dostał podskórnie, jednorazowo steryd i do podawania 2x dziennie enrofloksacynę oraz do poidełka engystol i traumeel (oczywiście, można nie wierzyć w leki homeopatyczne, ale ja wierzę, ze na pewno nie zaszkodzą ).
Dodam tylko, że wg pani doktor miałam się spodziewać nagłej ale krótkiej poprawy następnego dnia - po sterydzie, natomiast po 2-3 dniach antybiotykoterapii nagłą i krótką zapaść, a następnie poprawę. Nic z tych rzeczy się jednak nie wydarzyło. Nie było porawy ani nagłego pogorszenia. Barry czył sie wciąż tak samo. A stan zaczął sie przez ostatni 2 dni pogarszać.
Jest wyraźny spadek apetytu i szczuras nie chce pić. Zjada dosć chętnie 2-3 łyżeczki Smakiji waniliowej, w której przemycam leki. Od 2 dni podaję mu nutridrinka i mam wrażenie, że tylko dlatego jeszcze się nie odwodnił, bo wody z poidełka prawie nie ubywa. A przez strzykawke jestem mu w stanie wmusic tylko kilka kropelek.
Wyciek zaczął się już z obu oczek. Mordka napuchła, wiec myślę, że już wszystkie zatoki są zajęte. Opuchlizna pod łapką zmiękła i rozlała się, ale zupełnie nie zanika. Zasadniczo nie ma żadnej poprawy. I szczurek słabnie bo przestał jeść. Wczoraj jeszcze poskubał odrobine chleba. Dziś udało mu się przekonać go do zjedzenia 4 łyzeczek smakii z lekami po długich i ciężkich negocjacjach. Widać było, że bardzo się przy tym zmęczył i nie chciał jeść wiecej. Nutridrink w ogóle dziś nie poszedł - nawet kiedy ogrzałam go i próbowałam podać w strzykawce (patent opracowany na chorym Chucku, który zazwyczaj był skuteczny). Gerberek marchewkowy został totalnie wzgardzony.
Zaraz zabieram się za inne kulinarne eksperymenty, mam nadzieję, że coś zadziała, bo podawanie leków zasadniczo nie ma sensu jeśli szczuras nie je. Dziś kończymy antybiotykoterapię. Umówiłam sie z panią doktor, ze jutro jeszcze podam steryd, a jeśli zmian zupełnie nie bedzie, to będziemy kombinowac dalej.
Oto historia moja i Barrego. Barry to drugi szczurek, którym się opiekuję więc nie mam jeszcze dużego doświadczenia. Bardzo proszę o wszelkie rady i sugestie. Co zrobiłam źle, co powinnam jeszcze zrobić. Czy ktoś ma jakieś doświadczenia z tego typu przebiegiem choroby u szczurka. Bardzo proszę pomóżcie mi ratować mojego ogonka
Mój Barry to ok. roczny szczurek, dosć niewielki jak na szczurzego samca, od zawsze nieśmiały i dosć nieufny w stosunku nie do ludzi (czego przyczyn doszukuję się w przyciętym, złamanym ogonku z jakim do mnie trafił). Od maleńkości miał problemy z ukł oddechowym - katarki, które przechodziły prawie natychmiast po podaniu echinacei.
Ostatnio dostał ostrej dusznosci, prawie 4h rozpaczliwego chwytania powietrza. Jednak przeszła po jakimś czasie po potrzymaniu zwierzaka nad ciepłą wodą. I po podaniu doksacykliny. Więcej się nie powtórzyła.
W tym okresie straciliśmy Chucka z powodu nowotworu ucha i przyzwyczajaliśmy się do nowych lokatorów klatki. Wiec Barry miał torchę stresów. Dostał też wyraźnej depresji po śmierci Chucka, po jakimś czasie nowi współlokatorzy jakoś go z tego wyciągnęli.
Jednak nie wrócił już do dawnej formy. Postarzał sie jakby. Funkcjonował w miarę normalnie, ale jego wygląd stopniowo się pogarszał. W końcu niedawno zaczął mieć problemy z ukł oddechowym. Wycieki z noska i prychanie i oczywiście ciągłe czyszczenie nochala. Zaczął dostawać echinaceę jednak nie pomagała jak zwykle. W końcu z prawego oka zaczęła wyciekać wydzielina i futerko nastroszyło się trochę. Mam wrazenie, że wtedy własnie mogły zacząć się problemy z zatokami. Powierzchnia między oczami jakby się wysklepiła, ale wzięłam to za nastroszone futerko. W tym okresie wyjechałam na weekend. Osoba, która opiekowała się szczurkami dalej podawała echinaceę i miała przykaz uważnego obserwowania Barrego. Po powrocie i dokładnym przeglądzie szczura zauważyłam opuchnięcie pod prawą łapką (prawdopodobnie powiększony węzeł chłonny) i wyciek z prawego oka stał sie intensywniejszy.
To moment, w którym chwyciłam szczurasa, wpakowałam do transporterka i pognałam do pani doktor. Mieszkam w Olsztynie i ciężko to o specjalistę od gryzoni. Nawet na wydz med. wet., na którym studiuję widoczna jest szeroko pojeta szczurza ignorancja. Tylko lekarze, którzy zakochali sie w szurach i postanowili się sami w tym kierunku dokształcić cos o nich wiedzą. Na uczelni niestety nikt tego nie uczy. Jednak znalazłam włąśnie taką zakochaną w szczurasach panią doktor, która zna sie na nich dobrze. I do niej włanie poleciałam. Diagnoza była własnie taka, ze jest to ostre przeziębienie i zapalenie zatok - stąd wyciek z oka i zapchany nosek. Wysłuch z płuc był normalny. Barry dostał podskórnie, jednorazowo steryd i do podawania 2x dziennie enrofloksacynę oraz do poidełka engystol i traumeel (oczywiście, można nie wierzyć w leki homeopatyczne, ale ja wierzę, ze na pewno nie zaszkodzą ).
Dodam tylko, że wg pani doktor miałam się spodziewać nagłej ale krótkiej poprawy następnego dnia - po sterydzie, natomiast po 2-3 dniach antybiotykoterapii nagłą i krótką zapaść, a następnie poprawę. Nic z tych rzeczy się jednak nie wydarzyło. Nie było porawy ani nagłego pogorszenia. Barry czył sie wciąż tak samo. A stan zaczął sie przez ostatni 2 dni pogarszać.
Jest wyraźny spadek apetytu i szczuras nie chce pić. Zjada dosć chętnie 2-3 łyżeczki Smakiji waniliowej, w której przemycam leki. Od 2 dni podaję mu nutridrinka i mam wrażenie, że tylko dlatego jeszcze się nie odwodnił, bo wody z poidełka prawie nie ubywa. A przez strzykawke jestem mu w stanie wmusic tylko kilka kropelek.
Wyciek zaczął się już z obu oczek. Mordka napuchła, wiec myślę, że już wszystkie zatoki są zajęte. Opuchlizna pod łapką zmiękła i rozlała się, ale zupełnie nie zanika. Zasadniczo nie ma żadnej poprawy. I szczurek słabnie bo przestał jeść. Wczoraj jeszcze poskubał odrobine chleba. Dziś udało mu się przekonać go do zjedzenia 4 łyzeczek smakii z lekami po długich i ciężkich negocjacjach. Widać było, że bardzo się przy tym zmęczył i nie chciał jeść wiecej. Nutridrink w ogóle dziś nie poszedł - nawet kiedy ogrzałam go i próbowałam podać w strzykawce (patent opracowany na chorym Chucku, który zazwyczaj był skuteczny). Gerberek marchewkowy został totalnie wzgardzony.
Zaraz zabieram się za inne kulinarne eksperymenty, mam nadzieję, że coś zadziała, bo podawanie leków zasadniczo nie ma sensu jeśli szczuras nie je. Dziś kończymy antybiotykoterapię. Umówiłam sie z panią doktor, ze jutro jeszcze podam steryd, a jeśli zmian zupełnie nie bedzie, to będziemy kombinowac dalej.
Oto historia moja i Barrego. Barry to drugi szczurek, którym się opiekuję więc nie mam jeszcze dużego doświadczenia. Bardzo proszę o wszelkie rady i sugestie. Co zrobiłam źle, co powinnam jeszcze zrobić. Czy ktoś ma jakieś doświadczenia z tego typu przebiegiem choroby u szczurka. Bardzo proszę pomóżcie mi ratować mojego ogonka