Guzy z dnia na dzień
: wt kwie 12, 2011 10:28 pm
Witam, to mój pierwszy post na forum
Jednak przejdę do sedna.
Dzisiaj u mojego rocznego szczurka zauważyłam spore guzy. Pojawiły się z z dnia na dzień, wczoraj szczurek był trochę przymulony, ale stwierdziłam, że to chwilowe.
Przed chwilą miałam zamiar wypuścić gromadkę, 3 jego kolegów rzuciło się jak zwykle do drzwiczek klatki, a on leżał na samym dole na posłaniu i nie ruszał się.
Wzięłam go na ręce i zauważyłam guzy. Jeden dość spory na głowie, przez co wydaje się zdeformowana, jeden na brzuchu. Możliwe, że jest ich więcej, ale nie oglądałam go dokładniej, bo widzę, że dotyk go boli. Guzy są naprawdę spore, najbardziej dziwi mnie to, że jeszcze wczoraj ich nie było.
Nie mam pojęcia co robić, nie mogę patrzeć jak tak się męczy.
Niestety najbliższy termin, kiedy mogę odwiedzić weterynarza to czwartek. W moim mieście nie ma lekarzy, którzy chociaż trochę znają się na szczurach, jedyne w czym mogą mi pomóc to uśpienie szczurka, jeżeli zaszłaby taka potrzeba
Jutro nie mam możliwości pojechania do kliniki w Warszawie, do której zawsze jeździmy.
Szczuras ma apetyt, próbował się trochę ruszać- właśnie do jedzenia, reaguje na otoczenie. Ale cały czas leży prawie w bezruchu i jest osowiały, ewidentnie coś go boli. Myślę, że nie przeżyje nocy
Proszę o rady co na tę chwilę powinnam zrobić, uwzględniając, że nie mam możliwości szybkiej konsultacji u weta.

Dzisiaj u mojego rocznego szczurka zauważyłam spore guzy. Pojawiły się z z dnia na dzień, wczoraj szczurek był trochę przymulony, ale stwierdziłam, że to chwilowe.
Przed chwilą miałam zamiar wypuścić gromadkę, 3 jego kolegów rzuciło się jak zwykle do drzwiczek klatki, a on leżał na samym dole na posłaniu i nie ruszał się.
Wzięłam go na ręce i zauważyłam guzy. Jeden dość spory na głowie, przez co wydaje się zdeformowana, jeden na brzuchu. Możliwe, że jest ich więcej, ale nie oglądałam go dokładniej, bo widzę, że dotyk go boli. Guzy są naprawdę spore, najbardziej dziwi mnie to, że jeszcze wczoraj ich nie było.
Nie mam pojęcia co robić, nie mogę patrzeć jak tak się męczy.


Szczuras ma apetyt, próbował się trochę ruszać- właśnie do jedzenia, reaguje na otoczenie. Ale cały czas leży prawie w bezruchu i jest osowiały, ewidentnie coś go boli. Myślę, że nie przeżyje nocy

Proszę o rady co na tę chwilę powinnam zrobić, uwzględniając, że nie mam możliwości szybkiej konsultacji u weta.