Axaram [*]
: ndz kwie 17, 2011 8:07 am
AXARAM Iletis
05.11.2008 - 16.04.2011 - 2 lata, 5 miesięcy, 11 dni....
Wczoraj w nocy odszedł Axaram....
Zauważyłam, że ma nastroszone futerko i jest zimny, wzięłam go na kolana.... wsadziłam go pod sweter, zwinął się w kłębuszek.... po paru chwilach jego serduszko przestało bić... Zasnął, już na zawsze.....

[*]
Do zobaczenia, moje niebieskie kochanie.... poleciałeś za Cyrankiem, prawda?....
;(
Niedługo zawiozę ciałko na sekcję....
Axaramek przyjechał do nas z Czech... zakochałam się w jego imieniu i to zadecydowało, że wybrałam akurat jego.
Mieszkał u Ren. Gdy przyjechał do mnie na krycie, zachwyciło mnie jego futro - mięciutkie, długie, bez tłuszczu, bez łupieżu.
Dominował, ale był przy tym łagodny.

Został tatusiem miotu J... mojej Juuko... część maluchów odziedziczyła po nim niesamowicie delikatne, długie futerko.

Potem przyjechał na krycie Pavati... z krycia nic nie wyszło, miał w końcu dwa latka i już u mnie został.
Nadal wyglądał i zachowywał się cudownie.

Później.... Axaramkowi zaczęły siadać tylne łapki... zaczął się starzeć, robić coraz bardziej dziadkowaty. Prawie do samego końca zachował swoją niesamowitą aktywność i pogodę ducha. Nawet gdy łapki już zupełnie nie funkcjonowały, on radośnie pełzał, z zaciekawieniem unosił łepek, wspinał się na oparcie kanapy i wylizywał dłonie.
Musiałam czyścić mu uszy i myć mu podwozie, a gdy go czesałam, rozpłaszczał się i pulsował oczkami.
Zaczął robić się szczuplutki, a właściwie cieniutki, ale miał dobry apetyt. Kombinował różne sposoby opierania się o miskę i róg klatki, aby spokojnie zjeść czy umyć sobie brzuszek.
Gdy miał dokładnie 2 lata i 5 miesięcy.... nie sądziłam, że to będą jego ostatnie zdjęcia...

Ren, bardzo Ci dziękuję za Axarama, to był szczur niezwykły, wyjątkowy, zajmowanie się nim było dla nas samą radością.
Tylko pożegnanie boli......

05.11.2008 - 16.04.2011 - 2 lata, 5 miesięcy, 11 dni....
Wczoraj w nocy odszedł Axaram....
Zauważyłam, że ma nastroszone futerko i jest zimny, wzięłam go na kolana.... wsadziłam go pod sweter, zwinął się w kłębuszek.... po paru chwilach jego serduszko przestało bić... Zasnął, już na zawsze.....




[*]
Do zobaczenia, moje niebieskie kochanie.... poleciałeś za Cyrankiem, prawda?....
;(
Niedługo zawiozę ciałko na sekcję....
Axaramek przyjechał do nas z Czech... zakochałam się w jego imieniu i to zadecydowało, że wybrałam akurat jego.










Został tatusiem miotu J... mojej Juuko... część maluchów odziedziczyła po nim niesamowicie delikatne, długie futerko.






Potem przyjechał na krycie Pavati... z krycia nic nie wyszło, miał w końcu dwa latka i już u mnie został.















Później.... Axaramkowi zaczęły siadać tylne łapki... zaczął się starzeć, robić coraz bardziej dziadkowaty. Prawie do samego końca zachował swoją niesamowitą aktywność i pogodę ducha. Nawet gdy łapki już zupełnie nie funkcjonowały, on radośnie pełzał, z zaciekawieniem unosił łepek, wspinał się na oparcie kanapy i wylizywał dłonie.


Zaczął robić się szczuplutki, a właściwie cieniutki, ale miał dobry apetyt. Kombinował różne sposoby opierania się o miskę i róg klatki, aby spokojnie zjeść czy umyć sobie brzuszek.
Gdy miał dokładnie 2 lata i 5 miesięcy.... nie sądziłam, że to będą jego ostatnie zdjęcia...





Ren, bardzo Ci dziękuję za Axarama, to był szczur niezwykły, wyjątkowy, zajmowanie się nim było dla nas samą radością.
Tylko pożegnanie boli......
