Tylna prawa łapka - problemy z poruszaniem.
: ndz maja 08, 2011 7:15 pm
Cześć.
Od dwóch dni mam dwa ogony - samce. Szczury są od dziewczyny, która wzięła samiczkę w ciąży z interwencji. Zostali dwaj bracia, a z racji tego, że szukałam parki, to postanowiłam je przygarnąć. Dzisiaj zauważyłam, że łapka większego z nich - Dyzia - jest pod dziwnym kątek. Już wcześniej widziałam, że jest bardziej... spokojny. Lubi pospać, nie biega tak energicznie po klatce, ale dopiero dzisiaj, tj. dwa dni od czasu przygarnięcie ich, zauważyłam ten problem. Łapka wygląda jakby "kolano" czy kość kolanowa, była przyrośnięta do samej "stopy". Dyzio potrafi się tą łapką w miarę podrapać, potrafi chodzić, ale ma problemy z całkowitym wyprostowaniem się. Kiedy się kładzie, kolano tak jakby wygina się do środka, a łapka sterczy na na zewnątrz. Nie przeszkadzało mu to w żadnym stopniu zdominować mniejszego brata. Wręcz przeciwnie - nie dał mu szans.
Problem polega na tym, że nie wiem, czy stanowi to poważne zagrożenie dla jego życia. Nie mam pieniędzy na ten czas, żeby iść z nim do weta i ew. płacić za operację, a nie ma możliwość zapłaty w innym terminie.
Nie chcę, żeby sie biedak meczył. Macie jakieś przypuszczenia co do tego 'schorzenia'? Jest to raczej wada, z którą się urodził, czy wynikła z jakiegoś nieprzyjemnego zdarzenia?
Dzięki i pozdrawiam.
Od dwóch dni mam dwa ogony - samce. Szczury są od dziewczyny, która wzięła samiczkę w ciąży z interwencji. Zostali dwaj bracia, a z racji tego, że szukałam parki, to postanowiłam je przygarnąć. Dzisiaj zauważyłam, że łapka większego z nich - Dyzia - jest pod dziwnym kątek. Już wcześniej widziałam, że jest bardziej... spokojny. Lubi pospać, nie biega tak energicznie po klatce, ale dopiero dzisiaj, tj. dwa dni od czasu przygarnięcie ich, zauważyłam ten problem. Łapka wygląda jakby "kolano" czy kość kolanowa, była przyrośnięta do samej "stopy". Dyzio potrafi się tą łapką w miarę podrapać, potrafi chodzić, ale ma problemy z całkowitym wyprostowaniem się. Kiedy się kładzie, kolano tak jakby wygina się do środka, a łapka sterczy na na zewnątrz. Nie przeszkadzało mu to w żadnym stopniu zdominować mniejszego brata. Wręcz przeciwnie - nie dał mu szans.
Problem polega na tym, że nie wiem, czy stanowi to poważne zagrożenie dla jego życia. Nie mam pieniędzy na ten czas, żeby iść z nim do weta i ew. płacić za operację, a nie ma możliwość zapłaty w innym terminie.
Nie chcę, żeby sie biedak meczył. Macie jakieś przypuszczenia co do tego 'schorzenia'? Jest to raczej wada, z którą się urodził, czy wynikła z jakiegoś nieprzyjemnego zdarzenia?
Dzięki i pozdrawiam.