[Kraków/PL] zabiedzony syjam, samiec. ktoś go pokocha?
: czw maja 19, 2011 8:41 pm
zacznijmy od początku.
sąsiedzi pytali, czy nie uciekł mi szczur, bo w okolicy było ogłoszenie "znaleziono szczura domowego!". wiedziałam, że to nie możliwe aby był nasz, ale poszłam zaoferować pomoc. Pani powiedziała, że jest za granicą i mogę szczurka odebrać w czwartek. ucieszyła się, że pomogę, bo właściciel się nie zgłosił.
dzisiaj szczura odebrałam. Pani zaprowadziła mnie do kubła z kompostem i powiedziała, że tam siedzi. zamknięty. otworzyła kubeł i zobaczyłam małego, przerażonego syjama. siedział w tym kuble zamknięty przez TYDZIEŃ. żywił się kompostem, nie wiem jak oddychał ;/ ubrałam rękawice i zaczęłam gonić szczura w kompoście. nie gryzł, ale uciekał. złapałam go i poszliśmy do domu.
umyłam go samą wodą, bo był okropnie brudny, oblepiony ziemią i niemiłosiernie śmierdział. dalej nie jest czysty i pachnący, ale nie chciałam go męczyć, już dużo przeszedł jak na jeden dzień. nie oglądałam go też dokładnie, ale ma coś na uszkach, wygląda mi to na kleszcza, futerko okropne i rzadkie. biedaczek
jutro idziemy do weta. maluch jest spokojny, boi się, ale już daje się złapać. absolutnie nie gryzie, co mnie nawet dziwi patrząc na jego sytuację. proszę trzymać za niego kciuki, bo jest w fatalnym stanie.
fotki są słabe, bo się schował i na złość kabelek nie funkcjonuje prawidłowo, za co mogę podziękować szczurom. muszę coś wykombinować.
sąsiedzi pytali, czy nie uciekł mi szczur, bo w okolicy było ogłoszenie "znaleziono szczura domowego!". wiedziałam, że to nie możliwe aby był nasz, ale poszłam zaoferować pomoc. Pani powiedziała, że jest za granicą i mogę szczurka odebrać w czwartek. ucieszyła się, że pomogę, bo właściciel się nie zgłosił.
dzisiaj szczura odebrałam. Pani zaprowadziła mnie do kubła z kompostem i powiedziała, że tam siedzi. zamknięty. otworzyła kubeł i zobaczyłam małego, przerażonego syjama. siedział w tym kuble zamknięty przez TYDZIEŃ. żywił się kompostem, nie wiem jak oddychał ;/ ubrałam rękawice i zaczęłam gonić szczura w kompoście. nie gryzł, ale uciekał. złapałam go i poszliśmy do domu.
umyłam go samą wodą, bo był okropnie brudny, oblepiony ziemią i niemiłosiernie śmierdział. dalej nie jest czysty i pachnący, ale nie chciałam go męczyć, już dużo przeszedł jak na jeden dzień. nie oglądałam go też dokładnie, ale ma coś na uszkach, wygląda mi to na kleszcza, futerko okropne i rzadkie. biedaczek

fotki są słabe, bo się schował i na złość kabelek nie funkcjonuje prawidłowo, za co mogę podziękować szczurom. muszę coś wykombinować.
