Toki - 20.05.2011
: pt maja 20, 2011 11:21 am
Stało się to, co było nieuniknione. Tylko dlaczego tak nagle? Jeszcze rano, mimo osłabienia, reagowała na mój głos. Po wizycie u weta było tylko coraz gorzej. Nawet pić nie chciała, gdy jej podtykałam pod nosek. Sam moment śmierci nie był dla mnie tak bolesny, jak konieczność patrzenia jak umiera. W gardle mnie ściskało, gdy czołgała się ostatkiem sił z kąta w kąt. Cały czas wierzyłam, że może jednak się jej uda. Ale gdy straciła czucie w łapkach, a oczy stały się matowe i nieczułe na jakikolwiek ruch wiedziałam, że już nic się nie da zrobić. Mam tylko nadzieję, że jej nie bolało i że tam po drugiej stronie jest jej lepiej 
