Zosia [*]
: śr lip 13, 2011 10:10 am
Kolejna śmierć mojego szczurka z pewnością wzbudzi kontrowersję na forum. Wszystko wyjaśnię od początku. Zaczęła chorować kilka dni temu (na oko - tydzień). Z jej oczu leciała porfiryna, a na pyszczku zrobił się taki jakby "zajad". Chcieliśmy od razu zgłosić się do weterynarza, ale jako, że nie potrafię każdemu zaufać to szukaliśmy kogoś kto się zna na rzeczy, konkretnie specjalisty od szczurów, małych gryzoni. Przez ten czas pogorszyło się. Rana na pyszczku, na początku nad zębami, rozeszła się dalej. Zaczęło prawdopodobnie gnić (nieprzyjemny zapach). Odkąd zobaczyłem ją w takim stanie zauważyłem znaczną utratę wagi (przed chorobą ważyła ponad 200 g, zaś dzień przed śmiercią zaledwie 124 g, czyli tyle ile waży moja najmniejsza, dwumiesięczna szczurka. W końcu (dosłownie dwa dni temu) znaleźliśmy kogoś wartego uwagi. Polecany weterynarz, na Dąbiu. Pojechaliśmy tam od razu po zdobyciu informacji. Przyjęła nas Pani doktor, niestety nie było Pana, do którego miałem zamiar pójść. Zbadała Zosię, przesłuchała, zapisała informacje w komputerze, założyła "kartę pacjentów" na moje nazwisko. Wyszło na jaw, że szczurka ma zapalenie spojówek, spowodowane prawdopodobnie zmianą firmy żwirku, biedactwo musiała sobie podrażnić oczy. Co do pyszczka to Pani wydała diagnozę - nadżerka. Jakaś nieznana reakcja alergiczna. Ogólnie to rokowania były dobre. Dostała zastrzyk na odporność - profilaktycznie, oraz przeciwzapalny. Wszystko miało być dobrze, zadowolony z profesjonalnej obsługi wróciłem do domu. Do wieczora było dobrze. Dopiero w nocy się pogorszyło. Widocznie organizm nie zwalczył infekcji, bądź zastrzyki zaszkodziły. Przyznam szczerze, że w zaawansowanym stadium choroby zastrzyki dają odwrotny skutek od oczekiwanego. Rano, zaraz po obudzeniu zobaczyliśmy ją leżącą na środku klatki. W pierwszej chwili myślałem, że śpi. Dopiero, gdy wziąłem ją na ręce, wszystko stało się jasne - nie żyje. Zimne i sztywne ciało. Byłem zdruzgotany. Nie wiedziałem co zrobić. Do teraz trudno mi się z tym pogodzić, tak jak i ze śmiercią Chrupki oraz Fiony. Nie wiem, czy to jakiś pech nade mną zawisnął, ale każda wizyta w celu wyleczenia kończy się tak samo. Aktualnie została Franka, Lola, Jola i Balbina w pełni zdrowe. Mam nadzieję, że gdziekolwiek teraz jest - jest jej dobrze.
Spoczywaj w spokoju, Zosiu [*][/b]
Urodzona 04.2011 r.
Przygarnięta 14.06.2011 r.
Śmierć 12.07.2011 r.
Spoczywaj w spokoju, Zosiu [*][/b]
Urodzona 04.2011 r.
Przygarnięta 14.06.2011 r.
Śmierć 12.07.2011 r.