Śpiochy i żarłoki
: śr sie 31, 2011 8:26 pm
W końcu, po długim czekaniu, zawitały do mnie trzy pannice ogoniaste, mordki wąsate moje kochane Panny są żywe, zdrowe, łatwo się oswajają, są ciekawskie i wszędzie ich pełno. Wczoraj byłyśmy na kontrolnej wizycie u weta, zostały 'na wszelki słuczaj' odrobaczone, dostały kocie żarełko przeciw-stresowe i mają przez jakiś czas pić coś na odporność. W aptece dali mi http://betarutin.pl/index.php/o-produkc ... pakowanie/ tyle, ze po rozkruszeniu tabletka osiada na dnie poidełka. Cóż, będzie trzeba coś wymyślić. Dziewczyny mają straszny apetyt, zwłaszcza na mięcho, zieleniny prawie nie ruszają, za to gotowana kukurydza, słonecznik i dynia są baaardzo, bardzo cacy Wszystkie mają jednego ojca, ale różne matki. Śpią ze mną w łóżku i chyba im się to podoba
Zdjęć na razie nie będzie, bo laski osiągają w klatce zawrotne tempo.
Resa czyli "moja miska!"
Resa jest pięciotygodniowym żywym srebrem maści husky, ważącym 110g i mającym ambicje na bycie szefem tego bajzlu. Wszędzie jej pełno, na ścianach klatki rozwija zawrotne prędkości, jest pierwsza przy misce i przy drzwiczkach klatki. Jako pierwsza zaczęła się myć siedząc na moim ramieniu, na łóżku pierwsza wychodzi spod kołdry i zaczyna zwiedzać, staje słupka, węszy i biega tam i z powrotem. Uwielbia gerbera z kurczaka i kocie chrupki, a kiedy inne dziewczyny chcą się dorwać do JEJ gerberka, odpycha je łapkami (z pyszczkiem nadal w misce). Czasem dopuszcza do miski Tinę, a Rina musi grzecznie odczekać aż tamte dwie się najedzą.
Tina miziasty węgielek
Tinka jest czarnulką, łącznie z brzuszkiem i ogonem, ma osiem tygodni, 110g wagi i nie do końca podobają jej się rządy Resy. W ciągu ostatnich 48h dziewczyny dwa albo trzy razy się przepychały, ale kończyło się na piskach i Tince leżącej do góry kołami pod Resą. Jest śpiochem i miziakiem, na wybiegach pierwsza włazi mi na ramię i stamtąd obserwuje okolicę. Często zamiast zwiedzać, zakopuje się w prześcieradło albo buszuje pod nim. Jej ulubionym żarełkiem jest mięcho i słonecznik, gerberki warzywne też jej smakują. Większość czasu spędza na swoim hamaczku, z pyszczkiem zwróconym na pokój i obserwuje świat przez półprzymknięte powieki.
Rina czyli "nie jedz mnie, jestem martwa!"
Rinka to czarna kapturka, największa z całego stada (140g), ma osiem tygodni i jest siostrą Tiny. Kłębek nerwów, mały strachulec i panikara. Ostatnia w kolejce do miski, zazwyczaj nieruchomo siedzi na hamaczku - do czasu, a coś jej strzeli do łebka - wtedy zaczyna szaleć po całej klatce, robić spidermany na suficie klatki i skakać między hamakami (zazwyczaj ląduje piętro niżej niż zamierzała). Jeśli już wyciągnie się ją z klatki, to najpierw zamiera tak, jak się ją postawiło, potem zaczyna powoli, powoli zwiedzać. Koniec końców siada grzecznie na ramieniu i obserwuje. W czasie wybiegu pierwsza idzie spać, większość czasu spędza zakopana w prześcieradło, ale kiedy wystawi nochal i przekona się, że teren czysty - zaczyna biegać jakby miała wstawione baterie Duracell Bardzo lubi makaron szpinakowy, skubie zieleninkę, ale nie jest tak mięsożerna jak siostry. Nie wiem czy to z powodu bycia ostatnią w hierarchii czy po prostu jej nie smakuje. Zazwyczaj dziewczyny śpią wszystkie razem, ale zdarza się tak, że Resa i Tina upchną się w jednym hamaczku, a Rina zostaje sama w swoim. Trochę to przykry widok, ale skoro tak chcą, to ja się między nie wpychać nie będę.
No, to tyle o moich futrach, idę do nich, bo noc zapada, zaraz się obudzą. Wczoraj miały wybieg o pierwszej w nocy i do rana spały jak zabite
Zdjęć na razie nie będzie, bo laski osiągają w klatce zawrotne tempo.
Resa czyli "moja miska!"
Resa jest pięciotygodniowym żywym srebrem maści husky, ważącym 110g i mającym ambicje na bycie szefem tego bajzlu. Wszędzie jej pełno, na ścianach klatki rozwija zawrotne prędkości, jest pierwsza przy misce i przy drzwiczkach klatki. Jako pierwsza zaczęła się myć siedząc na moim ramieniu, na łóżku pierwsza wychodzi spod kołdry i zaczyna zwiedzać, staje słupka, węszy i biega tam i z powrotem. Uwielbia gerbera z kurczaka i kocie chrupki, a kiedy inne dziewczyny chcą się dorwać do JEJ gerberka, odpycha je łapkami (z pyszczkiem nadal w misce). Czasem dopuszcza do miski Tinę, a Rina musi grzecznie odczekać aż tamte dwie się najedzą.
Tina miziasty węgielek
Tinka jest czarnulką, łącznie z brzuszkiem i ogonem, ma osiem tygodni, 110g wagi i nie do końca podobają jej się rządy Resy. W ciągu ostatnich 48h dziewczyny dwa albo trzy razy się przepychały, ale kończyło się na piskach i Tince leżącej do góry kołami pod Resą. Jest śpiochem i miziakiem, na wybiegach pierwsza włazi mi na ramię i stamtąd obserwuje okolicę. Często zamiast zwiedzać, zakopuje się w prześcieradło albo buszuje pod nim. Jej ulubionym żarełkiem jest mięcho i słonecznik, gerberki warzywne też jej smakują. Większość czasu spędza na swoim hamaczku, z pyszczkiem zwróconym na pokój i obserwuje świat przez półprzymknięte powieki.
Rina czyli "nie jedz mnie, jestem martwa!"
Rinka to czarna kapturka, największa z całego stada (140g), ma osiem tygodni i jest siostrą Tiny. Kłębek nerwów, mały strachulec i panikara. Ostatnia w kolejce do miski, zazwyczaj nieruchomo siedzi na hamaczku - do czasu, a coś jej strzeli do łebka - wtedy zaczyna szaleć po całej klatce, robić spidermany na suficie klatki i skakać między hamakami (zazwyczaj ląduje piętro niżej niż zamierzała). Jeśli już wyciągnie się ją z klatki, to najpierw zamiera tak, jak się ją postawiło, potem zaczyna powoli, powoli zwiedzać. Koniec końców siada grzecznie na ramieniu i obserwuje. W czasie wybiegu pierwsza idzie spać, większość czasu spędza zakopana w prześcieradło, ale kiedy wystawi nochal i przekona się, że teren czysty - zaczyna biegać jakby miała wstawione baterie Duracell Bardzo lubi makaron szpinakowy, skubie zieleninkę, ale nie jest tak mięsożerna jak siostry. Nie wiem czy to z powodu bycia ostatnią w hierarchii czy po prostu jej nie smakuje. Zazwyczaj dziewczyny śpią wszystkie razem, ale zdarza się tak, że Resa i Tina upchną się w jednym hamaczku, a Rina zostaje sama w swoim. Trochę to przykry widok, ale skoro tak chcą, to ja się między nie wpychać nie będę.
No, to tyle o moich futrach, idę do nich, bo noc zapada, zaraz się obudzą. Wczoraj miały wybieg o pierwszej w nocy i do rana spały jak zabite