Ludzie w moim mieście chyba za bardzo nie interesują się szczurkami, bo nie ma żadnego posta a propos dobrego weta u mnie. Tak czy siak szukam kogoś dobrego w okolicy. A co do tego, że nie wszyscy weci znają się na gryzoniach to święta prawda!
Odpowiadając Unipaks na Twoje pytania to:
Wczoraj nie wykazywał tendencji słaniania się na którąś ze stron, ale dzisiaj ewidentnie ciało i głowa schodzi mu w prawo. Głowę ma właściwie położoną na prawym boku i tak chodzi.
Oczy ma normalne, zgrzyta czasem zębami bez powodu (chociaż jak go boli, to chyba ma powód), ale głaskać go mogę bez problemu. Jeść nie chce, pić nie chce. Podajemy mu ze strzykawki gerberki, bo to jest w stanie zlizać, ale wody już nie chce. Normalnego jedzenia nie potrafi utrzymać w łapkach ani sobie samemu zgryźć. Na noc zostawiłam mu skruszony suchy chleb zmieszany z gerberem i dałam to do miski, którą postawiłam bardziej pionowo opierając o transporter, w którym go chwilowo trzymamy. W ogóle nie opierał się łapkami o miske, tylko wkładał głowę do środka i próbował coś zjeść, ale zachowywał się tak jakby nie umiał otworzyć pyszczka (a gerberki zlizuje). Tak czy siak rano niczego w misce nie było, więc chyba jakoś to zjadł. Z wydalaniem ma problem. Siusia, ale kupkę zrobi jedną na dzień i to jeszcze taką małą.
Z tymi jego utrzymaniem się na łapkach to jest tak, że jak chodzi po mieszkaniu, to chodzi chodzą mu i przednie i tylne łapki i ma je ułożone normalnie, ale jak próbuje się lekko podnieść i oprzeć na przednich łapkach, to nie ma szans.
Myć się nie myje, bo nie ma siły. Próbował parę razy, ale nie umiał utrzymać równowagi i rezygnował. Więc jest ubrudzony gerberem i porfiryna na maxa. Nic się nie wymył przez 3 dni.
Z tym podciąganiem to wygląda tak jakby tylne łapki miał sprawne, a w przednich nie miał w ogóle sił. Macha tylnymi łapkami i właściwie nimi się wypycha do przodu.
Dobrze z nim nie jest. U weta byłam z nim w piątek wieczorem i w sobotę rano. Kazał też przyjść w poniedziałek. Za pierwszym razem dostał 3 zastrzyki, za drugim dwa, ale nic mu to nie pomogło. Poszukam kogoś innego, ale jak nie znajdę to pójdę do tego u którego byłam i spróbuje z nim pogadać o tym co napisałeś/napisałaś, więc dzięki za porady
Mam nadzieje, ze moje szczurzycho przeżyje, bo ma dopiero rok i nie chciałabym go już stracić, ale z drugiej strony nie mogę patrzeć jak się tak męczy.