Pozwolę sobie odrobinkę rozwinąć i zweryfikować cytowany wyżej mój post.
Należy zaznaczyć, że w Płocku niestety specjalistów na miarę warszawskiego Ogonka czy doktor Rzepki nie ma, przynajmniej ja nie znam. Wszelkie "drobiazgi" - przeziębienia, zapalenia dróg oddechowych i tego typu problemy wyleczy się w Płocku bez problemu. Problemem jest już zrobienie jakichkolwiek badań (EKG, RTG, USG), bo nie ma sprzętu, o wziewce niestety można zapomnieć w przypadku szczurów, zaś z problemami neurologicznymi trzeba od razu zasuwać do Warszawy. Za to jest laboratorium, gdzie za ok. 30 zł można zrobić badania histopatologiczne (na ul. Pięknej 6).
Primavet
http://primavet.pl
024 263-44-74
al. Jana Pawła II 86 - widać z ulicy

Nie mam do nich zastrzeżeń.
Doktor Joanna Kaniewska ma moje stado pod opieką od +/- 2008 roku i nie pamiętam, by kiedyś cokolwiek było nie tak, jak powinno. Jeśli zaś czegoś nie była pewna, zalecała skonsultowanie się z Ogonkiem. Sama też stara się zdobywać wiedzę m.in. o szczurach, co jest moim zdaniem bardzo dużym plusem. Jej diagnozy i przyjęte sposoby leczenia jak do tej pory się sprawdzają. Co więcej można powiedzieć o pani doktor? Nie spieszy się, sporo tłumaczy, dokładnie bada zwierzaki. Kiedy Ligia miała problemy ze skórą, pobrała próbkę i obejrzała ją pod mikroskopem (niby taka norma, a jednak nie wszędzie można się z nią spotkać). Poza tym jest bardzo sympatyczna i widać, że lubi zwierzęta, nie traktuje ich w żaden sposób przedmiotowo i jest zainteresowana ich losem.
Doktor Mariusz Kaniewski zwykle szczurami się nie zajmuje tak jak pani doktor, ale moim zdaniem zasługuje na uznanie ze względu na to, że jest świetnym chirurgiem, który rozumie, jak delikatnym zwierzakiem jest szczur. Operowałam u niego z powodzeniem 4 szczury, w sumie 5 operacji: 3x wycięcie guza (w tym u samicy mającej 2 lata i 8 mies.) i 2x kastracja samiczek, 4- i 8 miesięcznej. Kiedy jedna ze szczurzyc po drugiej operacji guza nagle zasnęła w domu (choć w lecznicy już była w miarę trzeźwa), cały czas mogłam liczyć na kontakt i ewentualną pomoc w razie potrzeby ze strony doktora, bez problemu można było złapać z nim kontakt telefoniczny i widać było, że przejmuje się losem małej. Kastracje - majstersztyk, żadnych powikłań, obie samiczki żyją i mają się dobrze.
Dodam też, że w razie potrzeby dr Kaniewski może przeprowadzić też sekcję szczura.
Minus Primavetu? Bywa drogi. Za kastrację samiczki płacę 220 zł - obiło mi się o oczy gdzieś na forach, że takie ceny są w Warszawie. Cena wizyty z ogonami to 20 zł + leki. No i jak ktoś sobie życzy dla szczura kołnierz po operacji, to musi zrobić go sam i poprosić o założenie.
Chiron
Co do Chirona mam obecnie mocno mieszane uczucia. Z jednej strony jest to jedyna znana mi lecznica (prócz Primavetu), gdzie mogę pójść ze szczurem, z drugiej jednak ostatnie moje obserwacje działają zdecydowanie na ich niekorzyść.
Jedynym weterynarzem, do którego można iść z ogonem, jest doktor Michał Ziółkowski - jako jedyny leczy szczury. Jakiś czas temu stwierdziłam, że doktor jednak lekko się "popsuł", bo coraz częściej zaczęłam odnosić wrażenie, że wizyta wygląda tak: zerknąć, co się dzieje - postawić diagnozę, nie rozwodząc się nad nią za bardzo - wypisać leki - "następny, proszę". Nie jest otwarty na propozycje czy np. doświadczenia innych szczurarzy, w tym forumowiczów, które - jakby nie patrzeć - bywają naprawdę pomocne. Niedawno dowiedziałam się, że jak mój chłopak zabrał dziewczyny do weterynarza po wystawie łódzkiej (brały udział), to doktor w chamski sposób skwitował osoby informujące nas o epidemii pasteurelli czy cokolwiek to było; ja zaś odniosłam wrażenie, że ma mnie za nawiedzoną histeryczkę, co to nic wie i panikuje. Co z tego, że szczury, które były okazem zdrowia, dawały objawy takie same jak inne zarażone na wystawie...
Swego czasu na problemy z sierścią dał nam Pularyl, o którym dopiero później dowiedziałam się, że może szkodzić szczurom.
Byłabym niesprawiedliwa, gdybym powiedziała, że jakoś skrzywdził moje szczury, leczenie skutek przynosiło zawsze i było też tanie. Z tym, że mimo wszystko radziłabym naprawdę uważać; ostatnio wyszła bardzo niefajna sprawa, akurat z moim psem, która ogólnie zawaliła w moich oczach lecznicę i pogrzebała również pana doktora, więc ja mam zamiar jej unikać. Olał wiele rzeczy u mojej suki, które wyszły dopiero na badaniach w innej lecznicy; m.in. coraz dłuższe ciąże urojone w wieku 13 lat, problemy z układem pokarmowym i mocno wrośniętym guzem - skoro olał u psa, to ja niestety nie mogę mieć pewności, czy nie zbagatelizuje poważnego problemu też u szczurów...
Co do reszty weterynarzy w Chironie - gdy pytałam swego czasu o kastrację (dr Ziółkowskiego akurat nie było), to dowiedziałam się od jednego z weterynarzy, że
szczur nie różni się tak mocno od kota, bym ja nie mógł go zoperować.