Adaś :(
: ndz lis 27, 2011 10:20 am
Nie wiem nawet jak napisać ....
Drugi z 2 pierwszych jakie do mnie przyjechały .... Ten najbardziej MÓJ ... ten, który od początku mnie kochał, nawet nie musiałam trudzić się specjalnie oswajaniem. Ten, którego całe forum zna ... bo wiecznie tylko o nim nawijałam ....
Szybko dołączył do Różyczki
... musiał za nią bardzo tęsknić.
Wczoraj, jak wróciłam z pracy znalazłam go strasznie słabego. To przyszło tak nagle.... Nawet główki nie chciał podnosić
. Wcisnęłam w niego ciut jogurtu i pojechaliśmy do lekarza.
Weterynarz znalazł tylko powiększone serce i gazy w układzie pokarmowym ... serce pracowało dobrze, Adaś nie miał duszności ... miał 32st ...
Dostał leki, kroplówkę z glukozą ... i miałam wrócić z nim dziś. Nie doczekał
.
Do ~1:00 w nocy siedziałam z nim ... cały czas go dogrzewałam, przytulałam, próbowałam coś w niego wlewać ... później pomyślałam, że może raźniej mu będzie, jak oddam mu Remiego. On i tak dziadek ... przytuli się i będzie przy nim ....
To był zły pomysł. Adasia opatuliłam kocykiem i dałam do klatki ... ale nie dość, że mu to nie pomogło .. to jeszcze zaszkodziłam Remusiowi ;( .... biedak teraz taki smutny jest ....
Wszystkie szmatki jakie miał w klatce, poznosił ( wcześniej poucinał ) do Adasia ... Jak go znalazłam był tak opatulony, że nawet bym nie pomyślała ze szczur tak potrafi .... Remi próbował go ogrzać ... Jak rano zajrzałam to przytulał go i nawet główki do mnie nie podniósł
Nigdy więcej nie pozwolę szczurom opiekować się drugim .. umierającym ..... To musiało być dla niego straszne





Drugi z 2 pierwszych jakie do mnie przyjechały .... Ten najbardziej MÓJ ... ten, który od początku mnie kochał, nawet nie musiałam trudzić się specjalnie oswajaniem. Ten, którego całe forum zna ... bo wiecznie tylko o nim nawijałam ....
Szybko dołączył do Różyczki

Wczoraj, jak wróciłam z pracy znalazłam go strasznie słabego. To przyszło tak nagle.... Nawet główki nie chciał podnosić

Weterynarz znalazł tylko powiększone serce i gazy w układzie pokarmowym ... serce pracowało dobrze, Adaś nie miał duszności ... miał 32st ...
Dostał leki, kroplówkę z glukozą ... i miałam wrócić z nim dziś. Nie doczekał

Do ~1:00 w nocy siedziałam z nim ... cały czas go dogrzewałam, przytulałam, próbowałam coś w niego wlewać ... później pomyślałam, że może raźniej mu będzie, jak oddam mu Remiego. On i tak dziadek ... przytuli się i będzie przy nim ....
To był zły pomysł. Adasia opatuliłam kocykiem i dałam do klatki ... ale nie dość, że mu to nie pomogło .. to jeszcze zaszkodziłam Remusiowi ;( .... biedak teraz taki smutny jest ....
Wszystkie szmatki jakie miał w klatce, poznosił ( wcześniej poucinał ) do Adasia ... Jak go znalazłam był tak opatulony, że nawet bym nie pomyślała ze szczur tak potrafi .... Remi próbował go ogrzać ... Jak rano zajrzałam to przytulał go i nawet główki do mnie nie podniósł

Nigdy więcej nie pozwolę szczurom opiekować się drugim .. umierającym ..... To musiało być dla niego straszne





