moje małe szczęścia !
: pn gru 12, 2011 8:51 pm
Myślę, że nadszedł czas aby to i ja pochwaliła się moją małą babską gromadką !:)
Więc pragnę przedstawić wam moje cztery szczurze damy !
Zaczynamy od 'sprawczyni zamieszania' czyli od szczurzej mamy - Kasi. Oczywiście wiem, że nie polecacie kupowania szczurów w sklepie ale wystarczy spojrzeć a mordkę tego łobuza i od razu można się zakochać ! Zawsze marzyłam o czarnym szczurku bądź dumbo...a ona jest i czarna i dumbo
wraz z nią wzięłam jej zwariowaną niebieską siostrę (która pokaże się poniżej
). Po kilku dniach Kaśce zaczął rosnąć brzuszek i pewnego poranka pojawiło się 16 ślicznych kluseczek. Były wyjątkowo piękne...brudnonoski, niebieszczaki i murzyny...niektóre miały standardowe szczurze uszy inne dumbo. Wszystkie miały być oddane ale w końcu dwa maluchy zostały się ze mną. Ale wracając do Kaśki...czy ma zalety ? Całe mnóstwo ! Do pewnego czasu była samicą alfa. Utrzymywała porządek w klatce i żadna maluta jej nie podskakiwała. Na wybiegu bardzo ciekawska. Czasami bardzo irytująca...jej ulubioną zabawą było wskakiwanie do naprawdę wysokiej doniczki i wysypywanie z niej połowy ziemi...i oczywiście roznoszenie jej na łapkach bo całym pokoju
co jeszcze lubi ? Zrywać tapetę ! Oczywiście ona wie, że to złe...bo jak krzyknęłam jej imię kiedy to robiła to przybiegała do mnie, wskakiwała na kolana była baardzo miziasta...więc jak się na nią gniewać ? Wiedziała, że to mnie zmiększy i chwile przytulania i zaraz znowu zrywamy tapete...zrywamy i szybko uciekamy pod łóżko ! 1,5 mc-a temu przeszła operację wycięcia guzka. Niestety był dość 'paskudny' i trzeba było usunąć go wraz z kawalkiem mięśnia. Od tego czasu odstąpiła miejscę alfy swojej córce a sama...i tak nie skończyła z nawykami zrywania tapety i robienia mi na złość
A oto i ona:




Czas na Zuzię. Niebieska kulka...Na początku była bardzo żywiołowa, ciężko było za nią nadążyć ! Kiedy połączyłam ją z 'młodą mamą' i jej 1.5 tygodniowymi dziećmi Zuźka odrazu pozwoliła siostrze odpocząć od maluchów. Zanosiła je do hamaczka i ogrzewała, a kiedy przychodziła pora karmienia oddawała dzieci Kasi. Zbierała wszystkie maluchy które rozchodziły się po klatce. Jest dla mnie wyjątkowym szczurkiem ! W kwietniu przeszła sterylizację, ponieważ miała ropomacicze. Stała się grubym szczurkiem....z moim M. śmiejemy się z niej czasami bo podczas mycia staje się dosłownie kulką !
W październiku przeszła cięzkie zapalenie płuc. Pełen życia szczurek nagle stracił siły na wszystko. Z ledwością podnosiła mordkę żeby mnie przywitać. Więc biegiem do weterynarza...był zdumiony, że maluta żyje...a nic nie było po niej widać jeszcze dwa dni wcześniej....Dał jej silny antybiotyk, sterydy...i po dwóch dniach stał się hm...cud ? Zapalenie płuc zniknęło....Mała była oddzielona od dziewczyn więc w nocy opuszczała "izolatkę" i wskakiwała mi do łóżka żeby spać razem ze mną. Tak się do mnie przyzwyczaiła, że nie chciała wracać do dziewczyn. Uciekała od nich z klatki. Teraz też jak one mają wybieg to Zu chce żebym ją wzięła do siebie na łóżko. Przy mnie i M. czuje się najlepiej.
Oto ona:




Ecru. Brudnonosek. Jest moją małą damą. Na początku straszna panikara ! Czasami jak się wystraszyła to przez dobre pół godziny nie można było jej brać na ręce bo piszczała jakby jej się coś działo. Ale na szczęście przeszło...Ta maleńka przeszła najwięcej. Pod koniec października okazało się, że ma świerzb. po kilku dniach doszło do tego zapalenie płuc ! Oddzielenie jej od dziewczyn było naprawde czymś okropnym...w nocy mała piszczała, brzmiało to ja placz dziecka. Chciała być przytulona albo przeze mnie albo przez dziewczyny. Około 3 tygodnie temu znowu zaczął się maraton z zapaleniem płuc. Na początku weterynarz nie słyszał nic w płuckach. Później okazało się, że wróciło zapalenie. Więc przez 7dni dostawała atybiotyk. Płucka czyste...ale moja mała dama nadal chrumka itp...pytanie czemu ? Zastanawialiśmy się nad tym z weterynarzami i w końcu się wyjaśniło. Maluta się nauczyła, że jak ona troche popiszczy i pochrumka to ją biorę, przytulam...i teraz mam !
Klinika weterynaryjna jest miejscem w którym Ecru zasypia w przeciągu minuty. Oczywiście nie u mnie. Śpi w kapturze u M., nieważne co się dzieje ona i tak zaśnie...ale gdy przychodzi nasza kolej...jak tylko czuje weterynarza to ucieka a jak bierze ją na ręce to zostawia mu 'niespodzianki', cały arsenał. Nie żałuje sobie i dosłownie leje na doktora !:) W sumie jest kochanym szczurkiem. Jest moim małym cieniem, na wybiegu biega za mną jak głupia
jest zawsze pierwsza do całowania i...jest 'lizoholikiem', może lizać dłonie przez naprawdę dłuuuugi czas...położy się nawet na pleckach byleby mogła umyć ręce...sól dla gryzoni ma, ale co tam sól skoro ma ręce 
oto moja dama:
buziak z siostrą 

zawsze pierwsza kończy jedzenie a później..zaczyna gonitwę za smakołykami innych 

Zołza. Jej imię nie wzięło się znikąd ! Długo nie mogłam znaleźć dla niej żadnego imienia....w końcu pewnego dnia zauważyłam, że jest strasznie wredna
specjalnie schodziła piętro niżej i łapała za ogony dziewczyn i ciągała w dół. Lubiła robić im na złość ! A teraz...robi na złość mi. Ile razy zdejmę ją z łóżka tyle razy ona nie nie wróci...jest tak szybka...ledwo zdążę ją zdjąć a ona znowu na nim jest...i co robi jak tylko na nie wskoczy ? Biegnie do moich ust i się do nich dobiera. Jest złośliwa...oj jest....jeżeli robię coś nie po jej myśli to zaczyna mnie podgryzać...i już dwa razy przegryzła moją ładowarkę od telefonu ! Zawsze ją chowam wysoko, żeby nie miała do niej dostępu. Ale niestety dwa razy zapomniałam...i wystarczyła jej minuta najwyżej dwie żeby się do niej dobrać. Co lubi najbardziej ? Mój M. pokazał jej jak to fajnie jest leżeć na rękach jak ktoś 'pierdzi'(xD) w brzuszek...kocha to....i oczywiście odwdzięcza się dobieraniem do ust
jest najmniejsza z moich ciurów, w miocie też była najmniejsza. Jest pełna życia i jedyna wizyta u weterynarza to rutynowa kontrola. Nawet katarku nie miała 
oto i moje małe zło:(niestety unika aparatu
)


Jeżeli ktokolwiek przeczytał moje wypracowanie to chyba dobrze
moi znajomi mają mnie za chorą, bo jak zaczyna się temat moich szczurów to potrafię o nich mówić naprawde długi czas. Ich temat nigdy mi się nie nudzi !:)
Na koniec wszystkie dziewczyny razem:
uśmiechy do aparatu ! 
Więc pragnę przedstawić wam moje cztery szczurze damy !

Zaczynamy od 'sprawczyni zamieszania' czyli od szczurzej mamy - Kasi. Oczywiście wiem, że nie polecacie kupowania szczurów w sklepie ale wystarczy spojrzeć a mordkę tego łobuza i od razu można się zakochać ! Zawsze marzyłam o czarnym szczurku bądź dumbo...a ona jest i czarna i dumbo




A oto i ona:




Czas na Zuzię. Niebieska kulka...Na początku była bardzo żywiołowa, ciężko było za nią nadążyć ! Kiedy połączyłam ją z 'młodą mamą' i jej 1.5 tygodniowymi dziećmi Zuźka odrazu pozwoliła siostrze odpocząć od maluchów. Zanosiła je do hamaczka i ogrzewała, a kiedy przychodziła pora karmienia oddawała dzieci Kasi. Zbierała wszystkie maluchy które rozchodziły się po klatce. Jest dla mnie wyjątkowym szczurkiem ! W kwietniu przeszła sterylizację, ponieważ miała ropomacicze. Stała się grubym szczurkiem....z moim M. śmiejemy się z niej czasami bo podczas mycia staje się dosłownie kulką !

Oto ona:




Ecru. Brudnonosek. Jest moją małą damą. Na początku straszna panikara ! Czasami jak się wystraszyła to przez dobre pół godziny nie można było jej brać na ręce bo piszczała jakby jej się coś działo. Ale na szczęście przeszło...Ta maleńka przeszła najwięcej. Pod koniec października okazało się, że ma świerzb. po kilku dniach doszło do tego zapalenie płuc ! Oddzielenie jej od dziewczyn było naprawde czymś okropnym...w nocy mała piszczała, brzmiało to ja placz dziecka. Chciała być przytulona albo przeze mnie albo przez dziewczyny. Około 3 tygodnie temu znowu zaczął się maraton z zapaleniem płuc. Na początku weterynarz nie słyszał nic w płuckach. Później okazało się, że wróciło zapalenie. Więc przez 7dni dostawała atybiotyk. Płucka czyste...ale moja mała dama nadal chrumka itp...pytanie czemu ? Zastanawialiśmy się nad tym z weterynarzami i w końcu się wyjaśniło. Maluta się nauczyła, że jak ona troche popiszczy i pochrumka to ją biorę, przytulam...i teraz mam !



oto moja dama:






Zołza. Jej imię nie wzięło się znikąd ! Długo nie mogłam znaleźć dla niej żadnego imienia....w końcu pewnego dnia zauważyłam, że jest strasznie wredna



oto i moje małe zło:(niestety unika aparatu



Jeżeli ktokolwiek przeczytał moje wypracowanie to chyba dobrze

Na koniec wszystkie dziewczyny razem:

