Dziękuję wszystkim za słowa wsparcia i otuchy.
Juz nastepnego dnia po odejściu Plamki przynieśliśmy jej nową koleżankę. Zaryzykowaliśmy nawet odrzucenie, byle miała drugą szczurkę obok siebie, nawet w oddzielnej klatce. To było w poniedziałek. A przez noc z piątku na sobotę szczurki spały już razem w jednej klatce. Jagodzianka zaakceptowała Sprężynkę, może nawet ja adoptowała? Teraz piszę żeby podzielić się sposobem w jaki to przeprowadziliśmy, może okaże się pomocny. Robiliśmy to na czuja, więc może popełnilismy błędy, ale zadziałało.
W poniedziałek po południu przyszła nowa - Sprężynka - ma ok 2 miesięcy (Jagodzianka ok 14 miesięcy) Sprężynka dostała osobną małą klatkę z drewnianym domkiem, którą od razu postawiliśmy obok dużej klatki Jagodzianki i stała tak przez wszystkie dni. Przez pierwsza noc mała była jak sparalizowana, a Jagodzianka od samego początku bardzo się zainteresowała nową koleżanką.
We wtorek Spręzynka troche się ośmieliła i zaczęła się interesować co się dzieje w klatce - no i Jagodzianką w klatce obok.
We środę zrobiliśmy spotkanie na neutalnym gruncie, na którym żadna z nich nie zostawiła swojego zapachu. Nie było żadnej agresji. Sprężynka cały czas chciała się przytulać do Jagodzianki, która momentami ja odpychala tylnymi łapami. Było troche pisków, ale żadnego gryzienia. To pierwsze spotkanie trwało ok 15 minut, cały czas pod czujnym okiem, a potem każdą włozylismy do jej klatki. Widac było, że Jagodzianka ma już dosyć, więc zanim straciła cierpliwość. Potem każdą oddzielnie przytulaliśmy i głaskaliśmy żeby żadna nie czuła się odrzuciona przez nas.
We czwartek zrobiliśmy dłuższe spotkanie ok 1 godziny, na terenie pełnym zapachu Jagodzianki. Ale Sprężynka nic sobie z tego nie robiła, mały urwis zaczepial starszą koleżankę, przytulał się i wpychał pod jej brzuszek. I znowu było troche pisków i odpychania, ale już mniej. Zaczeły na wzajem wylizywać sobie futerko. Przestrzeń była większa, więc Sprężynka na zmianę to zwiedzała świat to szła do Jagodzianki i może dzięki temu wytrzymały ze sobą długo. Ale cały czas pod czujnym okiem. W międzyczasie każdą szczurkę oddzielnie przytulaliśmy, a potem każdą włozylismy do jej klatki. Zaglądały do siebie na wzajem i usiłowały wyjśc jedna do drugiej.
We piątek na tym samym terenie byla już prawie full integracja, chyba przez 3 godziny. Postawialiśmy im obie klatki i każda weszła do klatki koleżanki. A kiedy obie znalazły sie na chwile w klatce Jagodzianki, to mała Sprężynka wygoniła Jagodziankę z jej domku ! (znowu piski ale bez zębów). Później wróciły do swoich klatek. Juz w klatkach zaglądały do siebie na wzajem i usiłowały wyjśc jedna do drugiej. I znowu każda osobno dostała pieszczoty.
A w piątek wieczorem (trochę z duszą na ramieniu) podjąłem próbę wspólnego zamieszkania! W klatce Jagodzianki obok domku Jagodzianki umieściłem domek Sprężynki z papierkami jakie tam wciągneła, włożyłem też miseczkę z karmą małej. Na wszelki wypadek otworzyłem skoble klatki żeby szybko oddzielić skrzynię od kuwety na wypadek gdybym musial interweniować. I wpuściłem Sprężynkę do środka... Obie zanurkowały do domku Jagodzianki! Były piski i przepychanki przez dłuższą chwilę i kilka razy wsuwałem dłoń dla uspokojenia. Ale zęby chyba nie poszły w ruch. Chyba, bo nie widziałem co się dzieje w domku, ale śladow krwi w każdym razie nie było. Po jakims czasie się uspokoiło, zaczeły wychodzic z domku i wracać do niego, Sprężynka chodziła to do swojego małego domku to do domku Jagodzianki, Jagodzianka próbowała tego samego, ale jest za duża żeby wejśc do małego domku

. Podjęliśmy ryzyko i na noc zostały razem. Noc spędziły przytulone w domku Jagodzianki, nie obudziły nas odgłosy kłótni, tylko było słychać zwyczajne chrobotnanie.
A dzisiaj w sobotę od rana sa razem na wybiegu i trzymają się blisko siebie. Zaraz idę do nich zajrzeć
