Stado L'urine
: pn sty 30, 2012 12:08 pm
Długo zastanawiałam się czy założyć nowy temat. Myślałam czy będę pisać, czy ktoś będzie to czytał i doszłam do wniosku, że jeśli nic nie będę pisała, to chociaż będę miała gdzieś zapisaną historię moich szczurków...
Szczurki są zwierzakami towarzyszącymi mi od półtorej roku więc starając się pisać wszystko, opiszę co było na początku mojej znajomości z tymi petsami
Nazywam się Lurka. Nie pamiętam co działo się przed tym, jak trafiłam do domu Ani (L'urine-boruta) więc po prostu to pominę. Moja Pani wzięła mnie z jakiegoś szklano-drewnianego pudełka z trocinami i kawałkiem rury po papierze. Byłam z koleżanką, a za szybą były inne zwierzaki. Pamiętam, że byłam przerażona, mała i strasznie płochliwa. Siedziałam w tej papierowej rurze i marzyłam o zniknięciu. Koleżanka - Czarnulka, była śmielsza. Biegała w tą i z powrotem. W ogóle się nie bała.
Któregoś dnia zobaczyłam jak przez szybę zaglądała moja teraźniejsza Pani. Była z koleżanką macik001 i pokazywały na mnie palcem. Miałam nadzieję, że się mylę i tak na prawdę pokazują na Czarną. Po jakimś czasie dziewczyny wróciły do sklepu i jakaś ręka zaczęła mnie wyciągać. To było straszne! Posikałam się kilka razy ze strachu! Nagle zrobiło się ciemno. Pamiętam jak się zdziwiłam, że coś sprawia mi przyjemność. Głaskanie. Ania mnie głaskała. Po chwili ocknęłam się i chciałam uciec jak najdalej. Ania złapała mnie za ogon. Gdyby nie ona, spadałabym na ziemię i pewnie zrobiłabym sobie krzywdę. Znów zrobiło się ciemno, ale już nie było przyjemnego głaskania. szorstki karton i kilka dziurek na ściankach. Siedziałam w kącie i znów marzyłam o zniknięciu. Po około pół godzinie nagle zrobiło się jasno i wyciągnięto mnie z pudełka. Włożono do ogromnej klatki. Już widziałam, że przejdę przez pręty (zrobiłam to kilka razy kiedy Ania zostawiła mnie samą w pokoju). Następnego dnia przełożono mnie do mniejszej klatki z mniejszymi odstępami między prętami. Siedziałam sobie sama na półeczce i myślałam co mogłabym robić. Było mi ciepło i przyjemnie, ale trochę smutno, bo byłam sama...
Codziennie Ania wyciągała mnie z klatki, trzymałam się prętów i popiskiwałam. Błagałam, żeby mnie zostawiła. Po kilku dniach w końcu przekonałam się, że krzywdy mi nie zrobi... tylko da miłość Dała... Z powodu, że jestem ze sklep zoologicznego, Ania sama ustaliła mi datę urodzin na podstawie tego, kiedy przyszłam do tamtego strasznego miejsca.
Na dzisiaj starczy , kto to będzie później czytał... Mam nadzieję, że będziecie odwiedzać mojego "małego bloga" na którym najpierw opiszę każdego teraźniejszego i byłego członka stada, krócej lub dłużej, a następnie będę pisała co jakiś czas co u nas się dzieje:) Moja przyjaciółka-Pani-Ania lubi robić mi i dziewczynom z klatki zdjęcia więc pewnie będę wstawiała jakieś starsze i nowsze.. )
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/842 ... 8e241.html oto Ja - L'urine (z franc. mocz / od razu nasikałam na Anię) -Boruta (bo kiedy Ania zostawiła mnie samą w pokoju, pogryzłam karton w którym był worek z trocinami, który tez przegryzłam... takim sposobem pokój był w wiórach )
Lurka
Szczurki są zwierzakami towarzyszącymi mi od półtorej roku więc starając się pisać wszystko, opiszę co było na początku mojej znajomości z tymi petsami
Nazywam się Lurka. Nie pamiętam co działo się przed tym, jak trafiłam do domu Ani (L'urine-boruta) więc po prostu to pominę. Moja Pani wzięła mnie z jakiegoś szklano-drewnianego pudełka z trocinami i kawałkiem rury po papierze. Byłam z koleżanką, a za szybą były inne zwierzaki. Pamiętam, że byłam przerażona, mała i strasznie płochliwa. Siedziałam w tej papierowej rurze i marzyłam o zniknięciu. Koleżanka - Czarnulka, była śmielsza. Biegała w tą i z powrotem. W ogóle się nie bała.
Któregoś dnia zobaczyłam jak przez szybę zaglądała moja teraźniejsza Pani. Była z koleżanką macik001 i pokazywały na mnie palcem. Miałam nadzieję, że się mylę i tak na prawdę pokazują na Czarną. Po jakimś czasie dziewczyny wróciły do sklepu i jakaś ręka zaczęła mnie wyciągać. To było straszne! Posikałam się kilka razy ze strachu! Nagle zrobiło się ciemno. Pamiętam jak się zdziwiłam, że coś sprawia mi przyjemność. Głaskanie. Ania mnie głaskała. Po chwili ocknęłam się i chciałam uciec jak najdalej. Ania złapała mnie za ogon. Gdyby nie ona, spadałabym na ziemię i pewnie zrobiłabym sobie krzywdę. Znów zrobiło się ciemno, ale już nie było przyjemnego głaskania. szorstki karton i kilka dziurek na ściankach. Siedziałam w kącie i znów marzyłam o zniknięciu. Po około pół godzinie nagle zrobiło się jasno i wyciągnięto mnie z pudełka. Włożono do ogromnej klatki. Już widziałam, że przejdę przez pręty (zrobiłam to kilka razy kiedy Ania zostawiła mnie samą w pokoju). Następnego dnia przełożono mnie do mniejszej klatki z mniejszymi odstępami między prętami. Siedziałam sobie sama na półeczce i myślałam co mogłabym robić. Było mi ciepło i przyjemnie, ale trochę smutno, bo byłam sama...
Codziennie Ania wyciągała mnie z klatki, trzymałam się prętów i popiskiwałam. Błagałam, żeby mnie zostawiła. Po kilku dniach w końcu przekonałam się, że krzywdy mi nie zrobi... tylko da miłość Dała... Z powodu, że jestem ze sklep zoologicznego, Ania sama ustaliła mi datę urodzin na podstawie tego, kiedy przyszłam do tamtego strasznego miejsca.
Na dzisiaj starczy , kto to będzie później czytał... Mam nadzieję, że będziecie odwiedzać mojego "małego bloga" na którym najpierw opiszę każdego teraźniejszego i byłego członka stada, krócej lub dłużej, a następnie będę pisała co jakiś czas co u nas się dzieje:) Moja przyjaciółka-Pani-Ania lubi robić mi i dziewczynom z klatki zdjęcia więc pewnie będę wstawiała jakieś starsze i nowsze.. )
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/842 ... 8e241.html oto Ja - L'urine (z franc. mocz / od razu nasikałam na Anię) -Boruta (bo kiedy Ania zostawiła mnie samą w pokoju, pogryzłam karton w którym był worek z trocinami, który tez przegryzłam... takim sposobem pokój był w wiórach )
Lurka