Mała Czarna [*]
: ndz kwie 22, 2012 1:01 pm
Niestety po miesiącu walki z ropomaciczem i guzem przysadki musiałam jej ulżyć...
Mimo że od półtora tygodnia było widać poprawę, zaczęła wchodzić na piętra klatki, nie przewracała się, wyprostowała główkę, chętnie jadła nawet weta ugryzła
...wczoraj nagle się pogorszyło, przestała jeść, pić, jak się przewróciła to nie miała siły się sama podnieść, ledwo co jadła - za dużo powiedziane jadła, nabierałam gerberka na palec podstawiałam pod pyszczek i jakoś sobie ciumkała. Dziś rano już przelewała się przez ręce, nie mogłam patrzeć jak leży i mruga oczkami tak strasznie smutnymi
Jadąc do weta myślałam tylko o tym,żebym zdążyła pomóc odejść jej bez bólu, żeby sobie zasnęła. Miała strasznie niską temperaturę, walczyła o każdy oddech, bezsilnie próbowała się podnieść, co prawda wet. powiedział że można jeszcze podać płyny podłączyć pod tlen jeżeli bardzo chcę, ale nie miałam serca jej męczyć...tak mu też powiedziałam i zgodził się ze mną, że prawdziwym szczurem już nigdy nie będzie, mogłaby tylko leżeć i jeść a co to za życie, teraz jest już ze swoją mamą, która też odeszła w taki sposób( tylko że ona w gabinecie przestała oddychać, to był straszny widok jak próbując złapać oddech kopała i wierzgała nóżkami, na szczęście podłączyli ją pod tlen itp. i dopiero dali zastrzyk żeby się nie udusiła) Nie chciałam żeby tak było z nią, tyle mogłam dla niej zrobić, walczyłyśmy do końca...byłaś bardzo dzielna.
U mnie się urodziłaś i przy mnie odeszłaś, będzie nam Ciebie brakować.
Spija kochana[*]



Jadąc do weta myślałam tylko o tym,żebym zdążyła pomóc odejść jej bez bólu, żeby sobie zasnęła. Miała strasznie niską temperaturę, walczyła o każdy oddech, bezsilnie próbowała się podnieść, co prawda wet. powiedział że można jeszcze podać płyny podłączyć pod tlen jeżeli bardzo chcę, ale nie miałam serca jej męczyć...tak mu też powiedziałam i zgodził się ze mną, że prawdziwym szczurem już nigdy nie będzie, mogłaby tylko leżeć i jeść a co to za życie, teraz jest już ze swoją mamą, która też odeszła w taki sposób( tylko że ona w gabinecie przestała oddychać, to był straszny widok jak próbując złapać oddech kopała i wierzgała nóżkami, na szczęście podłączyli ją pod tlen itp. i dopiero dali zastrzyk żeby się nie udusiła) Nie chciałam żeby tak było z nią, tyle mogłam dla niej zrobić, walczyłyśmy do końca...byłaś bardzo dzielna.
U mnie się urodziłaś i przy mnie odeszłaś, będzie nam Ciebie brakować.
Spija kochana[*]