[Bełchatów, Łódź]Oddam w doświadczone ręce
: czw maja 24, 2012 7:51 am
Oddam Bunię w doświadczone ręce, które umiejętnie oswoją gryzącą Bunię i troskliwie się nią zajmą.
Bunia: ze sklepu zoologicznego. Była tam z tego co się dowiedziałam miesiąc czasu. Ponoć w klatce jako jedna z 4 samczykami. Moje oko jest niedoświadczone, ale nie widzę ciąży.
Dlaczego oddaję?
Przyniosłam ją do domu od koleżanki dzień po tym jak ją kupiła i stwierdziła, że jest zbyt agresywna i nie da rady sobie. Ja mam dwie w wieku 9 i 8 miesięcy, które kilka dni temu straciły przyjaciółkę. Wyszła z pudełka sama. Wzięłam ją na ręce, choć to łatwe nie było ;/ Obsikała, obkupkała. Bywa. Poszłam z nią do sypialni, żeby się przebrać Położona na pościeli czuła się swobodnie. Potem znowu na rączki i do szczurzego pokoju. Znowu kupy. Dobrze, że twarde :)
Gdy ja trzymałam na rekach - podgryzała moje palce. Po jakiś 20 min usiadłam i Bunia postanowiła zejść z moich rąk na wersalkę. Niuchała, wąchała. Chciałam ją dotknąć, pogłaskać - a ta jak mnie ugryzła :( Jej zębole poczułam na kości palca :( Żeby mnie puściła musiałam lekko machnąć ręką co spowodowało, że mała lekko oberwała :( Ona zestrachana, posikana, ja zestrachana, krew ciurkiem leci i ani myśli przestać. Chciałam ja wziąć na rękę żeby żeby się uspokoiła a tu pisk, syk :( Wgoniłam ją delikatnie do pudełka. Poszłam po plaster i znowu chce wziąć na rękę. Znowu pis jakbym ze skóry obdzierała :(
Przygotowałam klatkę z domkiem. I tak na dwie godziny zostawiłam bez jedzenia i picia. Żeby zmiękła trochę. Ale po tym czasie nic się nie zmieniło. Więc postanowiłam jej nie katować tylko dać jeść, wodę, hamaczek.
Na drugi dzień po pracy wypuściłam ją, żeby rozprostowała rapetki i pobiegała trochę. Wyszła sama. Przez kwadrans każdy mój ruch powodował, że uciekała w róg. Dałam jej czas. Po 30 min biegała po pokoju. Po ok godzinie wyczaiła druga klatkę (w drugim końcu pokoju) gdzie jest Pinky i Ikea. Dziewczyny spały. A ona zaczęła wchodzić na tą klatkę. Chciałam ją zdjąć, pogłaskać - ale kończyło się to piskiem i tym, że sama zeskakiwała ;/ Po kwadransie wyjęłam moja najbardziej towarzyską - Ikee. Ikejcia chciała nawiązać kontakt a tu atak :( Piski obu na zmianę. Bunia leży na plecach. Zabieram szybko Ikee. Serce wali jej jak oszalałe. Nigdy nie musiała się tak bronic :( Ikea do klatki. Teraz Bunia - tylko jak? Podstępem do pudełeczka i z pudełeczka do klatki. Uf. Wieczorem przeniosłam ją do nieco większej klatki. Oczywiście także sposobem ;/
Dziś rano, gdy dawałam jej marchewkę - ona polowała na moje palce ;/
Dlatego szukam jej domu z doświadczonym opiekunem.
Jak wygląda: Dumbo, od szyi w dół biała, od oczek do szyi szara (ma takie okulary jak husky), oczy: jedno czarne drugie czerwone.
Dostałam informację, że jest to bareback blazed.
Wiek: Ponoć ok 3 miesięcy w tym miesiąc spędzony w zoologu.
Bunia: ze sklepu zoologicznego. Była tam z tego co się dowiedziałam miesiąc czasu. Ponoć w klatce jako jedna z 4 samczykami. Moje oko jest niedoświadczone, ale nie widzę ciąży.
Dlaczego oddaję?
Przyniosłam ją do domu od koleżanki dzień po tym jak ją kupiła i stwierdziła, że jest zbyt agresywna i nie da rady sobie. Ja mam dwie w wieku 9 i 8 miesięcy, które kilka dni temu straciły przyjaciółkę. Wyszła z pudełka sama. Wzięłam ją na ręce, choć to łatwe nie było ;/ Obsikała, obkupkała. Bywa. Poszłam z nią do sypialni, żeby się przebrać Położona na pościeli czuła się swobodnie. Potem znowu na rączki i do szczurzego pokoju. Znowu kupy. Dobrze, że twarde :)
Gdy ja trzymałam na rekach - podgryzała moje palce. Po jakiś 20 min usiadłam i Bunia postanowiła zejść z moich rąk na wersalkę. Niuchała, wąchała. Chciałam ją dotknąć, pogłaskać - a ta jak mnie ugryzła :( Jej zębole poczułam na kości palca :( Żeby mnie puściła musiałam lekko machnąć ręką co spowodowało, że mała lekko oberwała :( Ona zestrachana, posikana, ja zestrachana, krew ciurkiem leci i ani myśli przestać. Chciałam ja wziąć na rękę żeby żeby się uspokoiła a tu pisk, syk :( Wgoniłam ją delikatnie do pudełka. Poszłam po plaster i znowu chce wziąć na rękę. Znowu pis jakbym ze skóry obdzierała :(
Przygotowałam klatkę z domkiem. I tak na dwie godziny zostawiłam bez jedzenia i picia. Żeby zmiękła trochę. Ale po tym czasie nic się nie zmieniło. Więc postanowiłam jej nie katować tylko dać jeść, wodę, hamaczek.
Na drugi dzień po pracy wypuściłam ją, żeby rozprostowała rapetki i pobiegała trochę. Wyszła sama. Przez kwadrans każdy mój ruch powodował, że uciekała w róg. Dałam jej czas. Po 30 min biegała po pokoju. Po ok godzinie wyczaiła druga klatkę (w drugim końcu pokoju) gdzie jest Pinky i Ikea. Dziewczyny spały. A ona zaczęła wchodzić na tą klatkę. Chciałam ją zdjąć, pogłaskać - ale kończyło się to piskiem i tym, że sama zeskakiwała ;/ Po kwadransie wyjęłam moja najbardziej towarzyską - Ikee. Ikejcia chciała nawiązać kontakt a tu atak :( Piski obu na zmianę. Bunia leży na plecach. Zabieram szybko Ikee. Serce wali jej jak oszalałe. Nigdy nie musiała się tak bronic :( Ikea do klatki. Teraz Bunia - tylko jak? Podstępem do pudełeczka i z pudełeczka do klatki. Uf. Wieczorem przeniosłam ją do nieco większej klatki. Oczywiście także sposobem ;/
Dziś rano, gdy dawałam jej marchewkę - ona polowała na moje palce ;/
Dlatego szukam jej domu z doświadczonym opiekunem.
Jak wygląda: Dumbo, od szyi w dół biała, od oczek do szyi szara (ma takie okulary jak husky), oczy: jedno czarne drugie czerwone.
Dostałam informację, że jest to bareback blazed.
Wiek: Ponoć ok 3 miesięcy w tym miesiąc spędzony w zoologu.