Tlka [*] 25.05.2012
: ndz maja 27, 2012 5:43 pm
Tilka, Tilusia,Tileczka,Tiposia,moj Mosinek...
Byla z nami ponad 2 lata.nigdy nie chorowala...az w pewnym momencie pojawil sie guz gruczołu mlekowego..w styczniu usunięty operacjnie.bylo troche spokoju...ale zaczely pojawiac sie nowe guzy. rosly i rosly...dopoki jej nie przeszkadzaly bylo dobrze..ale od niedawna Mosia nie mogła sie ani porządnie umyc, ani podrapac..guzy nabraly takich objętości ze ze we wszystkim jej przeszkadzaly...Mosia miała apetyt do ostatnich dni...kochała jesc.. ale nie widziałam już w jej ślicznych czarnych perełkowych oczkach radości z życia..widziałam tylko jej frustracje że nie może sie podrapac,pogrzebac w uszku..Drapalismy ją,ale to nie bylo to samo...
Oddech Tileczki zrobił sie płytki i przyśpieszony... więdząc z doświadczenia u poprzedniej samiczki z guzami jak to postępuje,postanowiłam Tilce pomóc odejść..
nie wiem czy podjęłam dobrą decyzje..widziałam tą Mosi niepewność w lecznicy...
ale to ja chciałam zdecydować o tym kiedy Mosia odejdzie..nie chciałam żeby mi ją nowotwór zabrał i to w dodatku w męczarniach...
chciałam żeby Mosia odeszła w miare "zdrowa"...taka ją zapamiętam...Moją szaloną, wyścigową samiczke,ktora kochała spać pod kołderką i przytulać sie..
Tileczko wybacz mi tą decyzje..bardzo cie kocham..i bedę zawsze o tobie pamiętać...
Byla z nami ponad 2 lata.nigdy nie chorowala...az w pewnym momencie pojawil sie guz gruczołu mlekowego..w styczniu usunięty operacjnie.bylo troche spokoju...ale zaczely pojawiac sie nowe guzy. rosly i rosly...dopoki jej nie przeszkadzaly bylo dobrze..ale od niedawna Mosia nie mogła sie ani porządnie umyc, ani podrapac..guzy nabraly takich objętości ze ze we wszystkim jej przeszkadzaly...Mosia miała apetyt do ostatnich dni...kochała jesc.. ale nie widziałam już w jej ślicznych czarnych perełkowych oczkach radości z życia..widziałam tylko jej frustracje że nie może sie podrapac,pogrzebac w uszku..Drapalismy ją,ale to nie bylo to samo...
Oddech Tileczki zrobił sie płytki i przyśpieszony... więdząc z doświadczenia u poprzedniej samiczki z guzami jak to postępuje,postanowiłam Tilce pomóc odejść..
nie wiem czy podjęłam dobrą decyzje..widziałam tą Mosi niepewność w lecznicy...
ale to ja chciałam zdecydować o tym kiedy Mosia odejdzie..nie chciałam żeby mi ją nowotwór zabrał i to w dodatku w męczarniach...
chciałam żeby Mosia odeszła w miare "zdrowa"...taka ją zapamiętam...Moją szaloną, wyścigową samiczke,ktora kochała spać pod kołderką i przytulać sie..
Tileczko wybacz mi tą decyzje..bardzo cie kocham..i bedę zawsze o tobie pamiętać...