Od kichania do niedowładu
: pt cze 08, 2012 11:44 pm
Witam!
Mam dwuletnią samiczkę-albinoskę o wdzięcznym imieniu Rice. Dostałam ją, z resztą stadka, od dziewczyny z Warszawy.
Na dzień dobry musiałam ją wyleczyć ze świerzbu (to było jakieś półtorej roku temu).
Od 3-4 miesięcy nieustannie kicha, prycha, i leci jej porfiryna z nosa i z oczu. Pierwsza diagnoza- za suche powietrze. Potem- uczulenie. Na przełomie maja i kwietnia zrobił jej się ropień między uchem a okiem. Wyglądało trochę jak narośl skórna, a nie ropień, więc zanim wybrałam się do weta, zostało to zdrapane. Parę dni później się ponowił. Dostała antybiotyk, ropień opróżniono, smarowano Flucinarem. Wet powiedziała,że katar mógł być wstępem do toczącej się infekcji, której efektem końcowym był ropień.I że jeśli to będzie powracać, to może jest to pasożyt, i trzeba by było zebrać kupki na badanie.(to była wet na Osiedlu Młodych w Oliwie).Jakoś nie uwierzyłam w teorię o pasożytach... Na moment nieco się poprawiło. Ale nie na długo..
Znów wet (tym razem wet z Osowej,która jako jedyna zoperowała mi szczurka i się wybudził bez problemów), antybiotyk (Betamox 0,4 do mięśnia co drugi dzień oraz betaglukan). Przestało jej świstać w płucach, ale za to w zeszłym tygodniu zauważyłam,że zaczyna powłóczyć tylnymi łapkami. Wet powiedziała,że szczury, jak się starzeją, to już tak mają... Nie dawało mi to spokoju, więc przeczytałam co się dało, tutaj na forum, na temat niedowładu tylnych łap.Guza przysadki wykluczyłam, bo wtedy osłabienie łapek zaczyna się pd przednich bodajże...Sprawę zwyrodnieniową też odrzuciłam, bo mam wrażenie, że to byłby dłuższy proces, a jej te łapki przestały "działać" praktycznie z dnia na dzień. Stanęło na zapaleniu mózgu. Zebrałam info o leczeniu, lekach itp. I całe szczęście bo 6-go z rana mała była śnięta kompletnie, nie była w stanie podnieść się na przednich łapach, nie chciała jeść ani pić. Podałam jej 0,2 Dexavenu w zastrzyku (tylko to miałam w domu) i 1cm soli fizjologicznej pod skóre, zapakowałam ją pod pachę i poleciałam do najbliższego weta (na Słowackiego). Wet przystała na moją diagnozę, wypisała Biseptol w syropie (2razy po 0,125), co drugi dzień zastrzyk z mieszanki witamin B (nie pamiętam nazwy). Z małą raz jest lepiej, raz gorzej, raz cicho oddycha, za moment świszcze. Sama nie bardzo chce jeść, więc ją faszeruję nutridrinkiem, gerberkami, ugniecionymi ziemniaczkami i banankami.Pić z poidełka nie chce sama wcale (CZEMU? Ma je obniżone celowo, żeby nie musiała się wysilać), za to ze strzykawki pije. Wstaję więc w nocy,żeby ją dopoić. Dostaje też lakcid.Wczoraj cały dzień nie siusiała (zamieniłam podłoże drewniane na miękkie złożone prześcieradło,żeby nie poraniła łap- widać więc czy jest mokre) więc dostała kropelkę furosemidu (takiego z ampułki) i nerki ruszyły. Dziś byłam na kontroli (u tej na Słówackiego- mam ją minutę drogi od domu, a pani jest otwarta na propozycję i nię mędrkuje- jak czegoś nie wie, to o tym głośno mówi)- znów słychać świsty. Dodatkowo zauważyłam brzydką wydzielinę w okolicach dróg rodnych- wet stwierdziła,że to może być ropomacicze. Na szczęście USG tego nie potwierdziło. Byc może jest to zapalenie cewki. Wet ,ani w USG, ani w badaniu nie stwierdziła żadnego guza. Mała ma za to nieco powiększoną jedną nerkę i zwłókniałą wątrobę (ale nie dramatycznie).
Wet zasugerowała,że może te nawracające infekcje dróg oddechowych to guz w płucach. Gdyby dał przerzut do kręgosłupa, mógłby dać ten paraliż....Mam jej zrobić prześwietlenie płuc....
Mała została sama około 1,5 miesiąca temu, ale nie wyglądała na nieszczęśliwą z tego powodu. Częściej tylko garnęła się na ręce do ludzi, więc nie sądzę, bo to miało jakiś dramatyczny wpływ na jej stan zdrowia.
Po co to wszystko opisuje?
Bo może ktoś ma pomysł, co jeszcze mogę dla mojej kluski zrobić...?
Bo czasami gdy patrzę, jak leży zrezygnowana w klatce, albo bez sensu łazi po niej wchodząc także w jedzenie, to zastanawiam się, czy dobrze robię lecząc ją tak uparcie. Zwłaszcza,że nie wiem, czy coś ją boli...Często zdarza się,że się spina, ma coś w rodzaju dreszczy, zgrzyta zębami,a w tym czasie oczy jakby robiły się bardziej "wyłupiaste"... Nie wiem, czy to objaw stresu, czy bólu.
Wszyscy mi mówią,że szczurek w wieku 2 lat to już sędziwy szczur. Ale przecież niektóre dożywają nawet 4 lat!
Co ja mam z nią zrobić? Doradźcie coś....
Mam dwuletnią samiczkę-albinoskę o wdzięcznym imieniu Rice. Dostałam ją, z resztą stadka, od dziewczyny z Warszawy.
Na dzień dobry musiałam ją wyleczyć ze świerzbu (to było jakieś półtorej roku temu).
Od 3-4 miesięcy nieustannie kicha, prycha, i leci jej porfiryna z nosa i z oczu. Pierwsza diagnoza- za suche powietrze. Potem- uczulenie. Na przełomie maja i kwietnia zrobił jej się ropień między uchem a okiem. Wyglądało trochę jak narośl skórna, a nie ropień, więc zanim wybrałam się do weta, zostało to zdrapane. Parę dni później się ponowił. Dostała antybiotyk, ropień opróżniono, smarowano Flucinarem. Wet powiedziała,że katar mógł być wstępem do toczącej się infekcji, której efektem końcowym był ropień.I że jeśli to będzie powracać, to może jest to pasożyt, i trzeba by było zebrać kupki na badanie.(to była wet na Osiedlu Młodych w Oliwie).Jakoś nie uwierzyłam w teorię o pasożytach... Na moment nieco się poprawiło. Ale nie na długo..
Znów wet (tym razem wet z Osowej,która jako jedyna zoperowała mi szczurka i się wybudził bez problemów), antybiotyk (Betamox 0,4 do mięśnia co drugi dzień oraz betaglukan). Przestało jej świstać w płucach, ale za to w zeszłym tygodniu zauważyłam,że zaczyna powłóczyć tylnymi łapkami. Wet powiedziała,że szczury, jak się starzeją, to już tak mają... Nie dawało mi to spokoju, więc przeczytałam co się dało, tutaj na forum, na temat niedowładu tylnych łap.Guza przysadki wykluczyłam, bo wtedy osłabienie łapek zaczyna się pd przednich bodajże...Sprawę zwyrodnieniową też odrzuciłam, bo mam wrażenie, że to byłby dłuższy proces, a jej te łapki przestały "działać" praktycznie z dnia na dzień. Stanęło na zapaleniu mózgu. Zebrałam info o leczeniu, lekach itp. I całe szczęście bo 6-go z rana mała była śnięta kompletnie, nie była w stanie podnieść się na przednich łapach, nie chciała jeść ani pić. Podałam jej 0,2 Dexavenu w zastrzyku (tylko to miałam w domu) i 1cm soli fizjologicznej pod skóre, zapakowałam ją pod pachę i poleciałam do najbliższego weta (na Słowackiego). Wet przystała na moją diagnozę, wypisała Biseptol w syropie (2razy po 0,125), co drugi dzień zastrzyk z mieszanki witamin B (nie pamiętam nazwy). Z małą raz jest lepiej, raz gorzej, raz cicho oddycha, za moment świszcze. Sama nie bardzo chce jeść, więc ją faszeruję nutridrinkiem, gerberkami, ugniecionymi ziemniaczkami i banankami.Pić z poidełka nie chce sama wcale (CZEMU? Ma je obniżone celowo, żeby nie musiała się wysilać), za to ze strzykawki pije. Wstaję więc w nocy,żeby ją dopoić. Dostaje też lakcid.Wczoraj cały dzień nie siusiała (zamieniłam podłoże drewniane na miękkie złożone prześcieradło,żeby nie poraniła łap- widać więc czy jest mokre) więc dostała kropelkę furosemidu (takiego z ampułki) i nerki ruszyły. Dziś byłam na kontroli (u tej na Słówackiego- mam ją minutę drogi od domu, a pani jest otwarta na propozycję i nię mędrkuje- jak czegoś nie wie, to o tym głośno mówi)- znów słychać świsty. Dodatkowo zauważyłam brzydką wydzielinę w okolicach dróg rodnych- wet stwierdziła,że to może być ropomacicze. Na szczęście USG tego nie potwierdziło. Byc może jest to zapalenie cewki. Wet ,ani w USG, ani w badaniu nie stwierdziła żadnego guza. Mała ma za to nieco powiększoną jedną nerkę i zwłókniałą wątrobę (ale nie dramatycznie).
Wet zasugerowała,że może te nawracające infekcje dróg oddechowych to guz w płucach. Gdyby dał przerzut do kręgosłupa, mógłby dać ten paraliż....Mam jej zrobić prześwietlenie płuc....
Mała została sama około 1,5 miesiąca temu, ale nie wyglądała na nieszczęśliwą z tego powodu. Częściej tylko garnęła się na ręce do ludzi, więc nie sądzę, bo to miało jakiś dramatyczny wpływ na jej stan zdrowia.
Po co to wszystko opisuje?
Bo może ktoś ma pomysł, co jeszcze mogę dla mojej kluski zrobić...?
Bo czasami gdy patrzę, jak leży zrezygnowana w klatce, albo bez sensu łazi po niej wchodząc także w jedzenie, to zastanawiam się, czy dobrze robię lecząc ją tak uparcie. Zwłaszcza,że nie wiem, czy coś ją boli...Często zdarza się,że się spina, ma coś w rodzaju dreszczy, zgrzyta zębami,a w tym czasie oczy jakby robiły się bardziej "wyłupiaste"... Nie wiem, czy to objaw stresu, czy bólu.
Wszyscy mi mówią,że szczurek w wieku 2 lat to już sędziwy szczur. Ale przecież niektóre dożywają nawet 4 lat!
Co ja mam z nią zrobić? Doradźcie coś....