futrzaste momenty
: czw cze 14, 2012 12:12 am
Już wcześniej się przywitałam, to teraz czas na opowieść o moich maluchach
To był moment, kiedy zobaczyłam je na zdjęciu i już opanowały moje serce. I tak się zaczęło. Kilkanaście nocy spędzonych w necie na zbieraniu informacji, kilka poległych planów budowy własnej klatki (skończyło się na kupnej), aż w końcu wizyta przedadopcyjna i odbiór pierwszych własnych ogonków.
Od sobotniego wieczora już są u mnie. 3 słodkie dziewczynki. Od razu opanowały dolną partię klatki, porzuciły swój prywatny polarek i zaanektowały przygotowane przeze mnie posłanie (sprawiając mi tym samym ogromną radość). Na początku ograniczyły się do poznania miejsc strategicznych: miska, poidełko, domek i róg klatki dla potrzeb hydraulicznych
Dzień zaczynamy od wspólnego "dzień dobry". Wystarczy na moment zbliżyć się do klatki, żeby wszystkie trzy łebki wychyliły się na powitanie - by za chwilę powrócić do szczurzego snu. W ciągu dnia szczury działają w systemie zmianowym. Około 10 rano na obchód wychodzi Greta. Greta wie czego chce i potrafi to uzyskać. Ona nie zlizuje delikatnie z palca Gerberka, ona chwyci oburącz palec i nie puści dopóki nie zaspokoi swego obżarstwa (jeszcze nie ustaliłyśmy, że wylizany palec sam się nie "zagerberzy"). Greta jako pierwsza zwiedziła całą klatkę i znalazła dziurę w hamaku polarowym (dzięki czemu całe towarzystwo porzuciło domek na rzecz zwisającej dziupli). W razie potrzeby, gdy na horyzoncie pojawi się ludzkie oko, potrafi także łapką zasłonić wejście do dziupli. Działa metodycznie, zna swoje możliwości i 4 razy oceni drogę jaką chce przebyć. Zawsze wybierze tę najpewniejszą, bez zbędnego ryzyka. Jako pierwsza opanowała sztuczkę zwisania na drzwiczkach klatki, dzięki czemu gdy człowiek otwiera klatkę, Greta w magiczny sposób znajduje się od razu na wolności. Koło południa zmianę obejmuje Gytia. Gytia to czysty chaos, zawsze idzie na żywioł. Nie ma takiej akrobacji, której nie odważyłaby się zrobić. Podczas gdy Greta ma kilka ustalonych ścieżek, którymi przemierza całą objętość klatki, Gytia ma ich tysiąc. I nie należą one do najkrótszych i najbezpieczniejszych. Jej ruchliwość objawia się również w sposobie konsumowania. Jest w stanie utytłać się cała gerberkiem, nabrać go w garści i dopiero zjeść. Z miseczki wybiera ulubiony kawałek suszu, przebiegnie z nim całą klatkę (rundka zwycięscy?), skryje się w rogu obok toalety i dopiero tam pożre. Potem tą samą drogą z powrotem do miski po kolejne ziarenko. Około 14 Gytia znika w czeluściach polarowej dziupli, z której wyłania się Gandzia. Gandzia obchód rozpoczyna od intensywnego szturmu na poidełko. Jest najdrobniejsza ze stadka i najbardziej płochliwa, każdy głośniejszy dźwięk czy niespodziewany ruch wywołuje panikę i dziką ucieczkę. Musimy jeszcze trochę popracować nad śmiałością. Gandzia jest raczej spokojna i cicha (poza hałasem jaki czyni szturmując poidełko), delikatniejsza w swoich podróżach i mniej odważna. Ma niesamowitą zdolność spania i ignorowania biegających po niej sióstr, nawet wąs jej nie drgnie. Je w odosobnieniu, każde ziarenko zanosi do domku (odkąd dziewczęta zamieszkały w polarze, domek stał się miejscem spożywania posiłków i bijatyk) i tam w spokoju spożywa. Gandzia nie skacze i nie biega, ona raczej spaceruje po klatce. Większą aktywność przejawia w trzech przypadkach: gdy na spodeczku pojawi się gerberek - bez ceregieli bierze spodeczek w paszczę i ucieka (oczywiście rozchlapując zawartość) - z ręki liźnie, ale nie zje do końca; gdy pojawi się człowiek, który chce ją pogłaskać - wtedy się okazuje, że Gandzia też potrafi skakać w bliżej niesprecyzowanym kierunku; oraz w trakcie bijatyk gdy z przyczaja atakuje którąś z sióstr.
Obchód Gandzi kończy się wraz z podaniem ok godziny 16 gerberka i bijatyką. Siostry udają się na spoczynek, jeszcze tylko Greta zrobi trzy kursy od miski do dziupli znosząc podwieczorek dla całej gromady. Chwila chrupania i po chwili cała dziupla faluje oddechem trzech śpiących szczurząt (leżą zazwyczaj warstwowo, Gandzia na dnie). Zbierają siły, by nie przegapić tej chwili gdy w nocy gaśnie ostatnie światło i cichnie ostatni dźwięk - by zacząć właściwie nie wiadomo co po całej klatce.
Dziewczęta posiadają magiczną zdolność znikania z kadru. Już już wydaje się, że będzie sweetfocia szczuraska, robię klik, patrzę na pogląd, a szczura nie ma tam gdzie był... Na większości zdjęć jest kawałek ogona, ćwierć łapki albo rozmazany szczur uciekający z kadru. Z tego powodu, zdjęć póki co brak!
To był moment, kiedy zobaczyłam je na zdjęciu i już opanowały moje serce. I tak się zaczęło. Kilkanaście nocy spędzonych w necie na zbieraniu informacji, kilka poległych planów budowy własnej klatki (skończyło się na kupnej), aż w końcu wizyta przedadopcyjna i odbiór pierwszych własnych ogonków.
Od sobotniego wieczora już są u mnie. 3 słodkie dziewczynki. Od razu opanowały dolną partię klatki, porzuciły swój prywatny polarek i zaanektowały przygotowane przeze mnie posłanie (sprawiając mi tym samym ogromną radość). Na początku ograniczyły się do poznania miejsc strategicznych: miska, poidełko, domek i róg klatki dla potrzeb hydraulicznych
Dzień zaczynamy od wspólnego "dzień dobry". Wystarczy na moment zbliżyć się do klatki, żeby wszystkie trzy łebki wychyliły się na powitanie - by za chwilę powrócić do szczurzego snu. W ciągu dnia szczury działają w systemie zmianowym. Około 10 rano na obchód wychodzi Greta. Greta wie czego chce i potrafi to uzyskać. Ona nie zlizuje delikatnie z palca Gerberka, ona chwyci oburącz palec i nie puści dopóki nie zaspokoi swego obżarstwa (jeszcze nie ustaliłyśmy, że wylizany palec sam się nie "zagerberzy"). Greta jako pierwsza zwiedziła całą klatkę i znalazła dziurę w hamaku polarowym (dzięki czemu całe towarzystwo porzuciło domek na rzecz zwisającej dziupli). W razie potrzeby, gdy na horyzoncie pojawi się ludzkie oko, potrafi także łapką zasłonić wejście do dziupli. Działa metodycznie, zna swoje możliwości i 4 razy oceni drogę jaką chce przebyć. Zawsze wybierze tę najpewniejszą, bez zbędnego ryzyka. Jako pierwsza opanowała sztuczkę zwisania na drzwiczkach klatki, dzięki czemu gdy człowiek otwiera klatkę, Greta w magiczny sposób znajduje się od razu na wolności. Koło południa zmianę obejmuje Gytia. Gytia to czysty chaos, zawsze idzie na żywioł. Nie ma takiej akrobacji, której nie odważyłaby się zrobić. Podczas gdy Greta ma kilka ustalonych ścieżek, którymi przemierza całą objętość klatki, Gytia ma ich tysiąc. I nie należą one do najkrótszych i najbezpieczniejszych. Jej ruchliwość objawia się również w sposobie konsumowania. Jest w stanie utytłać się cała gerberkiem, nabrać go w garści i dopiero zjeść. Z miseczki wybiera ulubiony kawałek suszu, przebiegnie z nim całą klatkę (rundka zwycięscy?), skryje się w rogu obok toalety i dopiero tam pożre. Potem tą samą drogą z powrotem do miski po kolejne ziarenko. Około 14 Gytia znika w czeluściach polarowej dziupli, z której wyłania się Gandzia. Gandzia obchód rozpoczyna od intensywnego szturmu na poidełko. Jest najdrobniejsza ze stadka i najbardziej płochliwa, każdy głośniejszy dźwięk czy niespodziewany ruch wywołuje panikę i dziką ucieczkę. Musimy jeszcze trochę popracować nad śmiałością. Gandzia jest raczej spokojna i cicha (poza hałasem jaki czyni szturmując poidełko), delikatniejsza w swoich podróżach i mniej odważna. Ma niesamowitą zdolność spania i ignorowania biegających po niej sióstr, nawet wąs jej nie drgnie. Je w odosobnieniu, każde ziarenko zanosi do domku (odkąd dziewczęta zamieszkały w polarze, domek stał się miejscem spożywania posiłków i bijatyk) i tam w spokoju spożywa. Gandzia nie skacze i nie biega, ona raczej spaceruje po klatce. Większą aktywność przejawia w trzech przypadkach: gdy na spodeczku pojawi się gerberek - bez ceregieli bierze spodeczek w paszczę i ucieka (oczywiście rozchlapując zawartość) - z ręki liźnie, ale nie zje do końca; gdy pojawi się człowiek, który chce ją pogłaskać - wtedy się okazuje, że Gandzia też potrafi skakać w bliżej niesprecyzowanym kierunku; oraz w trakcie bijatyk gdy z przyczaja atakuje którąś z sióstr.
Obchód Gandzi kończy się wraz z podaniem ok godziny 16 gerberka i bijatyką. Siostry udają się na spoczynek, jeszcze tylko Greta zrobi trzy kursy od miski do dziupli znosząc podwieczorek dla całej gromady. Chwila chrupania i po chwili cała dziupla faluje oddechem trzech śpiących szczurząt (leżą zazwyczaj warstwowo, Gandzia na dnie). Zbierają siły, by nie przegapić tej chwili gdy w nocy gaśnie ostatnie światło i cichnie ostatni dźwięk - by zacząć właściwie nie wiadomo co po całej klatce.
Dziewczęta posiadają magiczną zdolność znikania z kadru. Już już wydaje się, że będzie sweetfocia szczuraska, robię klik, patrzę na pogląd, a szczura nie ma tam gdzie był... Na większości zdjęć jest kawałek ogona, ćwierć łapki albo rozmazany szczur uciekający z kadru. Z tego powodu, zdjęć póki co brak!